Miło było dla Was pisać...

niedziela, 13 stycznia 2013

"Pastel" Closterkeller






Tytuł: Pastel
Wykonawca: Closterkeller
Rok wydania: 2000
Gatunek: gothic rock, new wave
Single: -








Po kilkukrotnym przesłuchaniu i zrecenzowaniu wydanej w 1990 płyty „Purple”, na dłuższy czas podziękowałem Closterkeller za ich kolejną muzykę. I choć dziś patrzę na ich debiut znacznie łaskawszym wzrokiem, to i tak do sięgnięcia po kolejny ich album trochę musiałem, hmm, dojrzewać. Zdecydowałem się w pierwszej kolejności przesłuchać składankę „Pastel”. Dlaczego? Żeby zobaczyć, czy po pozostałe krążki kapeli w ogóle warto sięgać.


Dziś na takie kompilacje składają się głównie single. Jednak trudno, żeby na „Pastel” znalazły się wyłącznie single grupy, która na koncie (przez 25 lat) ma ich aż… 11. Mamy tu więc 17 „zwyczajnych” utworów. Zostały one ułożone chronologicznie. Można więc zobaczyć, jak muzyka zespołu przez te wszystkie lata się rozwinęła. Od piosenek utrzymanych w stylu new wave („I jeszcze raz do końca”, „Czerwone wino”), przez bardziej mroczne, gotycko-metalowe kawałki („Agnieszka”, „Violette”) aż do najdojrzalszych, spokojniejszych utworów („Ziemia obiecana”, „Zaklęta w marmur”). Nudzić się nie będziemy.

Poza dwiema najnowszymi płytami zespołu znam kilka poprzednich. Najlepiej rzecz jasna debiutanckie „Purple”. Z tego krążka znalazły się tu dwie piosenki – „Nieuchwytny” oraz „I jeszcze raz do końca”. Choć z początku zupełnie mi się nie podobały, to udało mi się do nich przekonać. „I jeszcze raz do końca” uwielbiam głównie ze względu na klimat. Mroczny, tajemniczy, mrożący krew w żyłach. Z kolei w „Nieuchwytny” podoba mi się różnorodność: tu dochodzi bas, tu fragment Anja śpiewa inaczej. Niecałe dwa lata później został wydany kolejny krążek grupy – „Blue”. Choć płyta jako całość podoba mi się mniej niż „Purple”, to znalazło się na niej kilka lepszych momentów. Należą do nich przede wszystkim „Czerwone wino” oraz „Blue”. I obie (co mnie bardzo ucieszyło) znalazły się na „Pastel”. „Czerwone wino” po prostu mną owładnęło. Nie jest to może nic szczególnego, ale ja je uwielbiam. Nieco tylko mniej podoba mi się „Blue”. Szczególnie lubię jego spokojny początek. Później się rozkręca i ta magia gdzieś ulatuje. Ale ogólnie jestem na „tak”.


Z dalszych płyt zespołu znam jedynie „Graphite”. Między nim a pierwszymi krążkami grupy jest spora przepaść. „Graphite” wydaje się być ich najspokojniejszym, ale i najładniejszym, najbardziej dopracowanym longplayem. Na „Pastel” znajdziemy aż trzy utwory z niego pochodzące: „Na krawędzi”, „Zaklęta w marmur” oraz „Fortepian”. Wszystkie trzy są niesamowite. Perfekcyjne zarówno pod względem muzycznym, jak i wokalnym czy tekstowym. Jeśli miałbym wybrać najlepszą z nich, postawiłbym chyba na „Zaklęta w marmur”. Przyznam jednak, że sam lepiej wybrałbym piosenki reprezentujące album. Brakuje mi tu bowiem ateistycznego „Ate”, szybkiego „Miłość za pieniądze”, miażdżącego i przejmującego „Graphite” czy chociażby prawdziwej perełki – ballady „Czas komety”. Ale nie narzekam.

Dalej ląduje na nieznanych wodach. I od razu mówię – po przesłuchaniu „Pastel” muszę sięgnąć też po pozostałe krążki Closterkeller. Najbardziej z nich ciekawi mnie „Violet”. Z tego albumu zawarto tu aż pięć piosenek. Uznałbym to za lekką przesadę, ale ich jakość mi to wynagrodziła. Bardzo podoba mi się szybkie, przebojowe „W moim kraju”. Tutaj jednak od muzyki ważniejszy jest sam tekst. Dziś traktuję go jako pstryczek w nos Jarosława Kaczyńskiego: To tu polityka wysysa mózg To tutaj asa zabija król Gdy trwa zimna wojna serca i słowa Coraz mniej miejsca, żeby się schować. Dalej otrzymujemy uroczą (tak, to słowo jest jak najbardziej adekwatne) balladę „Babeluu” oraz „Video-film”, w którym sposób śpiewania Anji przypomina mi trochę wokal Tarji (byłej wokalistki Nightwish). Jednak to utwory „Agnieszka” oraz „Violette” zrobiły na mnie największe wrażenie. „Violette” to niesamowita, gotycko-metalowa piosenka. Uwielbiam to brzmienie gitar i perkusji w tle. No właśnie – w tle. Na przód zdecydowanie wysuwa się mocny, zdecydowany wokal Orthodox (te krzyki pod koniec!). Podobnie mógłbym napisać o nieco spokojniejszym, ale w rzeczywistości jeszcze bardziej gotyckim, mrocznym i tajemniczym „Agnieszka”.


Przyznam jednak, że o ile utwory z „Graphite” czy „Violet” zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, o tyle z tym, co było w środku, już gorzej. Między tymi dwiema płytami zespół wydał jeszcze dwie – „Scarlet” oraz „Cyan”. Do tej pierwszej raczej niechętnie się zabieram. Zachęcić mnie miały chyba utwory „Scarlett” oraz „Śniło”. Niestety im się nie udało. To nieco nijakie, powtarzające obrane wcześniej schematy piosenki. Nic nowego nie wnoszą. Co innego jednak „Dlaczego noszę broń”, czyli jeden z najbardziej mrożących krew w żyłach kawałków ze składanki. Całkiem spokojne zwrotki (z niesamowitym tekstem) kontrastują z ostrym, dynamicznym refrenem. Cudo. Przywróciło mi nawet wiarę w longplay „Scarlet”. A co z tym „Cyan”? „Władza” to dojrzała, opowiadająca o polityce piosenka. Podoba mi się w niej zastosowanie instrumentów smyczkowych. Często się w muzyce Closterkeller nie pojawiały. Gorzej sprawa ma się z „Ziemią obiecaną”, o której mógłbym napisać podobnie jak o „Śniło” czy „Scarlett”. Czyli niezbyt pozytywnie.

Gorąco polecam zapoznanie się z kompilacją „Pastel”. Nie jestem z stanie stwierdzić, czy zawarte zostały tu najlepsze piosenki z poszczególnych płyt grupy. Ale jeśli nie – to nawet lepiej. Składanka bowiem mocno zaostrzyła mi na nie apetyt. Jeśli będą jeszcze lepsze niż zamieszczone tu numery, to Closterkeller już chyba na zawsze pozostanie jednym z najbardziej prze mnie szanowanych i lubianych zespołów. A tak jeszcze na zakończenie powiem, że kupując „Pastel” w wersji fizycznej, otrzymujecie od grupy ciekawy dodatek: drugą płytę z wywiadem i wcześniej niepublikowanymi piosenkami.

Ocena: 5+/6
Najlepsze: Wszystkie oprócz:
Najgorsze: Scarlett, Śniło, Ziemia obiecana

7 komentarzy:

  1. a to kto? kompletnie nie znam lista-przebojow.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę skomentować, bo po prostu nie znam tego zespołu...


    Zapraszam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nową recenzje na http://The-Rockferry.blog.onet.pl / Pitbull "Global Warming"

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowa notka na http://true-villain.blog.pl , a w niej m.in. ogłoszenie wyników konkursu. Pozdrawiam i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Purple faktycznie na pierwszy rzut i mnie delikatnie odstraszyło. Dlatego cieszę się, że zabrałam się za dyskografię Clostera od tyłu. Mogłam dojrzeć do tej ich muzyki po drodze. :)
    Kolejny raz to powiem, ale po prostu muszę - "Jeszcze raz do końca" jest to prostu zajebiste, niesamowite, podniecające, magiczne, pełne mocy i siły, miażdżące! Aż ma się ochotę krzyczeć. Dałabym wiele, żeby wcielili to na stałe do listę utworów często granych na koncertach, bo na żywo efekt jest jeszcze bardziej piorunujący.
    "Blue" jest również nieziemskie. Takie magiczne. Jak na te och początki to bardzo profesjonalnie jej to wyszło. "Czerwone wino" też świetne, do tych zawsze dodaje jako najlepszą do trójki "Lady Mackbeth"
    Z Graphite mam ostatnio straszną fazę na "Fortepian". Piękne to jest. To samo "Czas komety". To to już w ogóle, ubóstwiam, wielbię i w ogóle kocham. Zwłaszcza, że jest to chyba jedyny utwór, który potrafię zaśpiewać. ;) Jednak jakby tam walnęli ten utwór to już by mogłaby być lekka przesada, poza tym i tak jest to obok "Władzy" ich najbardziej znany utwór bym powiedziała... A jak już przy "Władzy" jestem to muszę się przyznać, że bardzo długo tego nie lubiłam i na prawdę nie mogłam zrozumieć fenomenu tego utworu. Zawsze zdawałam sobie sprawę z tego, że jest najbardziej uwielbiany przez fanów, ale nic mnie w nim nie porywało. Oczywiście zmieniłam zdanie po koncercie - w życiu bym nie pomyślała, że do tego się da rozkręcić pogo! :D
    "Dlaczego noszę broń" - zgadzam się w całej rozciągłości! To jest niesamowite po prostu, muszę to kiedyś usłyszeć na żywo, już sobie wyobrażam jakiego to będzie dawało kopa! ^^ Scarlet jako płyta jest całkiem niezła, ale muszę przyznać, że Cyan jest znacznie lepsza i dojrzalsza. Ballady "Cisza w moim domu" i "Cisza w jej domu" są genialne, po prostu mam ciary jak je słyszę, ostatnio się zakochałam na zabój również w "Alicji" i "Roszpunce". Muszę przyznać, że ballady na ten krążek im wyszły po prostu cudownie. Kurde, brakuje mi już określeń na tę ich bezgraniczną zajebistość... ;)
    A teraz powinieneś podziękować starszej koleżance, że tak namiętnie propaguje Clostera. ;) I co, ma Klaudia racje, ze zajebisty zespół z nieziemskim wokalem? Ma. :D No. Mogę umierać w spokoju.
    I przepraszam, że musiałeś czytać ten mój wywód, ale to chyba było do przewidzenia. ;P
    Metaliczna

    OdpowiedzUsuń
  6. Na temat "Pastel" się nie wypowiem, znam nie wiele utworów z tej płyty (mówiąc dokładnej tylko te z dwóch pierwszych krążków).
    Naliczyłeś tylko 11 singli? Możesz mi powiedzieć, gdzie znalazłeś tę informację? Wydaje mi się, że było ich więcej. Przynajmniej jeśli chodzi o ilość klipów, które zrealizowali, to było ich dużo więcej ;) Ale nie wiem czy każda piosenka, która "otrzymała" klip była singlem ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny zespół! Jeden z najlepszych polskich moim zdaniem. Nieziemski wokal! Kocham piosenkę "Władza" i jeszcze kilka innych :) P.S. Też napisałam o Closter ostatnio na moim blogu (omuzycesubiektywnie.blogspot.com).

    OdpowiedzUsuń