Miło było dla Was pisać...

środa, 10 listopada 2010

"Recovery" Eminem; "Doo-Wops & Hooligans" Bruno Mars


Nigdy za bardzo się hip hopem nie interesowałem. O Eminemie co prawda słyszałem, ale bardziej przybliżałem sobie jego twórczość dopiero teraz. I muszę przyznać, że ma on całkiem fajne piosenki. Spodobały mi się szczególnie: "Love the way you lie (featuring Rihanna)", "Space Bound", "Almost Famous" oraz "25 to Life". Wszystkie te utwory zawierają namiastki popu. Niestety, "Recovery" nie jest płytą idealną. Ma i gorsze strony. Wystarczy przytoczyć "Won't back down (featuring P!nk)", "No Love (featuring Lil Wayne)" oraz "On Fire". Ten ostatni może i nie jest tragiczny, ale na tle innych ("Cold wind blows", "Talkin' 2 Myself (featuring Kobe)") wypada średnio. Ostatnią rzeczą, którą muszę powiedzieć to, jeśli chcesz przesłuchać album i on naprawdę ci się podoba, to oprócz tego obejrzyj teledyski. Mają głębsze przesłanie niż większość tego co się teraz tworzy. Podsumowanie: Marshall Mathers bardzo się TYM RAZEM postarał. Gdyby to "Replase" było pośrednikiem (5/10) to ten krążek dostałby z 50 punktów.

Ocena: 5/6
Najlepsze: Not Afraid, You're Never Over, Almost Famous, So Bad
Najgorsze: Love the Way You Lie, Space Bound


Kim jest Bruno Mars? Wydaje mi się, że wszyscy już to wiedzą. Pojawił się znikąd i w krótkim czasie opanował serca nastoletnich fanek. Wcześniej znany był jako songwriter. Jednak życie 'w cieniu' innych gwiazd zaczęło go nudzić, więc postanowił zaśpiewać kilka piosenek o miłości i sam zdobył popularność.
O samym wokaliście z grubsza tyle wystarczy wiedzieć. A przechodząc do jego muzyki.
Jeszcze w 2010 roku płyta zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie. Niedawno postanowiłem do niej powrócić i moje zdanie o tej płycie pojechało równo w dół.
Single prawdopodobnie większość z Was kojarzy. "Just the Way You Are" jest moim zdaniem okropne. Za nic mi się ten numer nie podoba. Ok, może zwrotki da się przeżyć, ale już refren to masakra. W dodatku to wycie Bruna... Brr. Drugi singiel - "Grenade" - jest jeszcze gorszy. Niby urocza spokojna piosenka. No właśnie - 'niby'. Jest strasznie ckliwa i nieco kiczowata. Mars śpiewa I'd catch a grenade for you Throw my hand on a blade for you I'd jump in front of a train for you You know I'd do anything for you (PL: Złapałbym dla ciebie granat Dałbym sobie uciąć rękę dla ciebie Skoczyłbym pod pociąg dla ciebie Wiesz, że zrobiłbym wszystko dla ciebie). Jego wokal jest pełen 'bólu'... Nastolatki piszczą na dźwięk tego utworu. Mnie jednak odpycha. Nieco lepiej prezentuje się "The Lazy Song" - piosenkę, którą najlepiej opisuje sam jej tytuł. O tak, jest leniwa. To jej plus. Ma w sobie elementy reggae. Wokalista całkiem dobrze czuje się w takim klimacie. Utwór całkiem dobry. Nie oznacza to jednak, że się nim zachwycam. Najbardziej podoba mi się ostatni z singli - "Marry You". Przyjemna muzyka, całkiem dobry wokal Bruno. Poza tym (w przeciwieństwie do "Grenade") ta piosenka ma jakiś dobry tekst. Da się ogółem posłuchać.
Oprócz "Marry You" do gustu przypadły mi dwa inne utwory: "Runaway Baby" i "The Other Side". "Runaway Baby" przypadło mi do gustu, bo to najżywszy numer na krążku. Pełny jest gitar, funkowego brzmienia. Jest też chwytliwy. Długo nie mogłem uwolnić się od chodzącego mi po głowie So you better run run run away run away baby. "The Other Side" to z kolei jeden utwór nagrany razem z Cee-Lo Greenem i B.o.B. Wyszedł im bardzo fajny numer. Choć zaliczam go do najlepszych być może dlatego, że Bruno zepchnięty został na drugi plan. Cee-Lo Greena zawsze lubiłem. Może i jego solowa płyta "The Lady Killer" mnie zawiodła, ale na featuringach i w singlach wypada super. Tak jest i tym razem. Ma bardzo oryginalny wokal. Nie wszystkim przypadnie do gustu, ale ja go bardzo lubię. B.o.B. wniósł do "The Other Side" nieco hip hopu. Szkoda tylko, że jego rapowana partia jest taka krótka. Mam ochotę na więcej. Innym duetem jest też utwór "Liqour Store Blues". Bruno śpiewa go z Damianem Marley'em. Znam go m.in. z featuringu z Marią Carey pt. "Cruise Control". Mnie się jego wokal średnio podoba, pasuje jednak do muzyki reggae. Tymczasem obaj wokaliści zostali wręcz zmiażdżeni przez muzykę utworu "Liqour Store Blues". Niby niezbyt skomplikowana, dość prosta a jak dużo 'zdziałała'...
Oprócz żywych numerów takich jak "Runaway Baby" czy "Marry You" mamy tu kilka spokojnych punkcików. Pierwszym z nich jest utrzymane w stylu pop i r&b "Our First Time". OMG, nuda, nuda, nuda. Myślałem, że nie wytrwam. Dalej mamy "Talking to the Moon". Ha ha ha. Trudno mi nie powstrzymać śmiechu. Bruno śpiewa I sit by myself Talking to the Moon Try to get to You In hopes you're on the other side Talking to me too (PL: Siedzę sam Rozmawiając z Księżycem Próbując dostać się do ciebie W nadziei, że ty Po drugiej stronie Też mówisz do mnie). Utwór jest jeszcze bardziej ckliwy niż "Grenade". Mnie się zupełnie nie podoba. Jego refren jest przesadzony. Chłoptaś myślał, że zaśpiewa lepiej niż potrafi. Coś nie wypaliło. Ostatnią spokojniejszą piosenką jest "Count on Me". Trochę w stylu reggae. Ogólnie przyjemnie się tego słucha, ale na dłuższą metę jest nieco nużące.
Każdy ma szansę spróbować swoich szans w show biznesie. Bruno Mars spróbował i mu się udało. Jego płyta o trochę dla mnie niezrozumiałym (bo nijak ma się do jego muzyki) tytule "Doo-Wops & Hooligans" jest trzecim najlepiej sprzedającym się albumem 2011 roku. Single były przebojami. Niektórych utworów naprawdę przyjemnie się słucha. Inne są słabe, ale ogólnie da się przeżyć. Wątpię jednak, że wokalista przetrwa na scenie dłużej. Pracuje nad nową płytą, koncertuje, ale nie ma już takiego szału, zafascynowania jego osobą.

Ocena: 3/6
Najlepsze: Runaway Baby, Marry You, The Other Side
Najgorsze: Grenade, Just the Way You Are, Talking to the Moon

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz