
W 2008 roku, po trzyletniej pracy, Duffy wydała swój pierwszy studyjny album. Trzy lata to dosyć długo, dlatego spodziewałem się świetnego albumu. Nie przeliczyłem się. Każda piosenka jest bardzo dopracowana. Nie ma tu żadnego utworu, o którym mógłbym powiedzieć "najgorszy". Recenzja ta będzie dosyć długa, ponieważ muszę wypowiedzieć się o każdej piosence oddzielnie. Krążek otwiera tytułowe "Rockferry". Utwór idealny pod każdym względem. Praktycznie nie może się nie spodobać. Dalej mamy "Warwick Avenue". Piosenka nawet lepsza. Trochę soulu, trochę soft rocka. Cudo. Po "Warwick Avenue" następuje "Serious". Bardzo pozytywny utwór. Takiej kompozycji nie powstydziłaby się Christina Aguilera. Z numerem 4 mamy "Stepping Stone". Pierwsza ballada. Po prostu znakomita. Zawiera bluesowe elementy, co tylko jej pomaga. Dalej piosenka, której kiedyś nie znosiłem, a teraz ją uwielbiam. To oczywiście "Syrup & Honey". Tylko przez tą piosenkę umieściłem tą płytę dopiero na miejscu 6 w "# 1". Chyba muszę trochę podwyższyć. Numer 6 to piosenka, którą zdaża mi się pominąć przy słuchaniu. Jeśli jednak wsłuchasz się dokładniej to zobaczysz jaka jest dobre. Mowa o "Hanging on too long". Z numerem 7 mamy singlowe "Mercy". Wielka szkoda, że u nas w Polsce, został wydany tylko ten utwór na singlu. Jednak trzeba przyznać - jest świetny. Trudno przy nim usiedzieć na miejscu. Ale wróćmy na ziemię. Następną piosenką jest "Delayed Devotion". Również świetny. Pierwszy utwór Duffy, który usłyszałem. No i zaliczam go do najlepszych. Choć "I'm Scared" przy "Delayed Devotion" i "Distant Dreamer", wygląda słabiej to jednak trzeba przyznać, że na tle tego co puszczają w Escę, to zjawiskowy utwór. Jak się łatwo domyśleć płytę zamyka długa ballada "Distant Dreamer". Równie genialna, a w sumie nawet lepsza od poprzedniej ("Stepping Stone"). Jeśli chodzi o piosenki bonusowe to 4 kocham ("Stop", "Rain on your parade", "Breaking my own heart", "Enough Love"), a pozostałe 3 ("Fool for you", "Please stay", "Oh Boy") są przeciętne. Podsumowanie: uważam, że umieszczenie albumu na czwartym miejscu w najlepszych z 2008, to pomyłka. Krążek powinien być zdecydowanie na miejscu pierwszym. Muzyka na nim spodoba się wszystkim, a szczególnie fanom m. in. Etty James. Dziwi mnie to, że w czasach beznadziejnego electro-popu, Duffy odniosła sukces. "Rockferry" rozeszło się na świecie w 8 milionack kopii! To, jak na te czasy, bardzo pokaźny wynik.
Ocena: 6/6
Najlepsze: Mercy, Syrup & Honey, Delayed Devotion, Rockferry
Najgorsze: -
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz