Toni Braxton nie będę już nawet przedstawiał. Jakiś czas temu recenzowałem jej dwie pierwsze płyty: nijakie „Toni Braxton” i nudne „Secrets”. Po regularnym katowaniu się jej muzyką postanowiłem zrobić sobie przerwę. Po tej (trwającej prawie pół roku) 'rehabilitacji' powróciłem do muzyki wokalistki. Tym razem zabrałem się za jej trzeci z kolei krążek – „The Heat”. Już po pierwszym przesłuchaniu albumu zauważyłem różnicę, wyraźną granicę dzielącą jej starsze albumy a ten wydany w 2000 roku. O co dokładnie chodzi? O tym zaraz. Na razie zdradzę tylko tyle, że zmiana wyszła Toni na dobre.
Artystka nieco nudne pościelówki zamieniła na żywsze, bardziej przebojowe numery. Nie odcięła się oczywiście zupełnie od ballad, ale zdecydowanie ograniczyła ich ilość. Więcej tu z kolei energicznych numerów. Nie ukrywam, że to w takich wokalistka bardziej mnie przekonuje. Wykazuje więcej pewności siebie, uważam też, że lepiej 'obnaża' w nich atuty swojego wokalu. W niektórych spokojnych numerach miało się wrażenie, że Braxton zaraz się popłacze. W tych tanecznych udało jej się tego z powodzeniem uniknąć. A więc trzeba przyznać – wreszcie ruszyła z miejsca, nagrała jakiś ciekawszy, lepszy materiał.
Płyta jest podzielona mniej więcej po równo. Raz mamy żywsze numery, za chwilę spokojniejsze. Są i takie, w których Toni nie wydaje się być do końca zdecydowana i łączy spokojne melodie ze żwawszym bitem („The Heat”, „Maybe”). Moim faworytem jest chyba otwierająca krążek piosenka „He Wasn't Man Enough”. Przyznam, że pozytywnie mnie zaskoczyła. Artystka nie miała wcześniej równie przebojowego (właściwie nie miała żadnego przebojowego) singla. Może i fani mogli być zawiedzeni, ale mnie się ten utwór bardzo podoba. Właściwie trudno o nim coś konkretnego napisać. Fajny i tyle. Lubię też „Gimme Some”. Kolejne zaskoczenie. To już totalne. Na poprzednich płytach nie było ani jednego duetu. Tutaj mamy dwa. Jednym z nich jest właśnie „Gimme Some”. Oprócz Toni pojawia się w kawałku tragicznie zmarła raperka Lisa „Left Eye” Lopes. Muszę przyznać, że jej część zdobyła moje uznanie. W życiu nie umieściłbym jej na albumie Toni Braxton, ale dzięki temu to połączenie wyszło tak super. Inną kolaboracją jest także „Just Be a Man About It”. Przy czym tego nie nazwałbym do końca duetem. Bardziej rozmową. W dodatku telefoniczną. Dr. Dre (odpowiedzialny m.in. za większość piosenek Eminema) o czymś mówi, Toni śpiewa. Przyjemny numer, ale na pewno nie mój ulubiony. Najbardziej podobają mi się właśnie mówione części rapera. Oczywiście znajdują się tu także piękne ballady jak chociażby „Never Just for a Ring”. Piosenka jest wspaniała. Ma piękną, delikatną melodię. Sama wokalistka również świetnie wypadła. Słychać, że nie śpiewa tylko pustych słów napisanych przez kogoś innego, ale czuje ten utwór. Może i „Never Just for a Ring” nie dorównuje genialnemu „Un-Break My Heart”, ale jak najbardziej miło się tego słucha. A jeśli mowa już o tej najpopularniejszej balladzie Toni. Obawiałem się nieco numeru „Spanish Guitar”. Krytycy uznali go za klona „Un-Break My Heart”. Ja zupełnie się z tym nie zgadzam. Piosenki diametralnie się od siebie różnią. „Spanish Guitar” zawiera elementy muzyki latino. Obok Toni śpiewa tu jakiś inny facet (po hiszpańsku). Razem stworzyli bardzo ładny duet. Może nie tak dobry jak „Un-Break My Heart”, ale zawsze. Zawodzi niestety ballada „You've Been Wrong”. Nie wiem czy już kiedyś o tym wspominałem, ale w niektórych utworach obok Toni pojawia się charakterystyczny dla niej chórek. Zawsze ten sam. Niestety zawsze ten sam. Za każdym razem wypada równie koszmarnie. I po co jej to było? Ma piękny głos, a daje się zagłuszać jakimś wyjcom. Przekonałem się natomiast do wspomnianego już wcześniej „Maybe”. Połączenie całkiem spokojnej piosenki z żywszym bitem. O ile często mam ochotę zabić twórców za takie numery, tak tu muszę pochwalić producentów. Wyszedł im przyjemny a zarazem przebojowy kawałek. Nadal z klasą.
Nie trudno się chyba domyśleć, że Toni śpiewa głównie o miłości. Głównie jednak nieszczęśliwej ("You've Been Wrong", "I'm Still Breathing"). Najlepiej wyszło jej jednak nieco marzycielskie, ale 'dobrej myśli' "Spanish Guitar": I wish that I was in your arms like that Spanish guitar and you would play me through the night ´till the dawn (PL: Chciałabym być w twoich ramionach Jak tamta hiszpańska gitara A ty grałbyś na mnie Przez całą noc Aż do świtu). Lubię też teksty do wyżej wymienionych utworów. Ogólnie Toni i inni song-writerzy postarali się.
Czego spodziewałem się po albumie „The Heat”? Sam nie wiem. W każdym razie na pewno nie tego, że mi się spodoba. Po części winne są z pewnością dwa poprzednie krążki. „Toni Braxton” i „Secrets”, co tu dużo pisać, nie podobały mi się. Utwory, które z nich lubię (z obu) można policzyć na palcach jednej ręki. Przy „The Heat” potrzebna będzie już druga ręka. Kawałki są bardziej przebojowe, ciekawsze, po prostu lepsze. Widać, że artystka przez te kilka lat między „Secrets” a tym krążkiem dojrzała i bardziej się ukierunkowała. Z mdłych, niekonkretnych (ani szybkich, ani wolnych) numerów przeszła w żywe piosenki r&b i nieco bardziej popowe spokojne utwory, przy których jednak na pewno zasypiać nie będziemy. Ode mnie wokalistka dostaje piątkę. Mam mimo tego nadzieję, że następny album („More Than a Woman”) będzie jeszcze lepszy.
Ocena: 5/6
Najlepsze: Gimme Some, Spanish Guitar, Never Just for a Ring, He Wasn't Man Enough
Najgorsze: You've Been Wrong
Toni nigdy mnie nie interesowała ;]
OdpowiedzUsuńNo, to ja jestem ciekawa Twojej opinii na temat UDE (będziesz to recenzować?) i jestem równie ciekawa, jak Ci się spodoba "Ewig" :)
słuchałam tej płyty i również mi się podoba ;) Poprzednie jednak nie były złe.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową recenzję na the-rockferry.blog.onet.pl
Nie znam jej żadnego albumu, być może kiedyś to nadrobię.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post:)
Ja tam jesień nawet lubię. O ile nie pada za dużo... nie no, sam deszcz mi nie przeszkadza, o ile buty mi nie przemakają:) Ale jak sobie zakupiłam kalosze, to z psem mogłam nawet godzinę chodzić po deszczu i mi nie przeszkadzał -.-
OdpowiedzUsuńMnie zimno nie przeszkadza, dopóki jestem w domu xD Ale na dworze? Brrr... masakra.
Pociesz się, ja nie mam zapasowych recenzji... i ledwo co piszę na bieżąco, nie umiem się zabrać za Dżem i All Is On na dodatkowe... masakra ;/
Z tym niemieckim to najgorsze jest to, że tak faktycznie na tym kursie nie wiele się nauczyłam. A już w szczególności, kiedy straciłam serce do tego. W zasadzie chodziłam, żeby chodzić, bo już miałam zapłacone. Przynajmniej mogę być dumna z siebie, że nie opuściłam żadnych zajęć. No i prawko... ehh ja mam taką nadzieję... 29 zobaczymy co z nim będzie ;] Albo będzie porażka na całej linii, albo pocieszenie w formie zdanego teoretycznego albo stanie się cud i będę mieć to z głowy... i tak chyba w każdym z tych wypadków zainwestuję sobie w Despercia... jednego, a najlepiej dwa :D
You made some really good points there. I checked on the web
OdpowiedzUsuńfor more information about the issue and found most people will go along with your views on this website.
Also visit my blog post ... http://www.bernd-schmitz.net/wiki/index.php/Benutzer:MarilouBy
You made some really good points there. I checked on the web for more information
OdpowiedzUsuńabout the issue and found most people will go along with your views
on this website.
Feel free to visit my blog post ... http://www.bernd-schmitz.net/wiki/index.php/Benutzer:MarilouBy
my page - quantrim discount codes
An interesting discussion is worth comment. I believe that you need to write more on this topic, it
OdpowiedzUsuńmight not be a taboo matter but generally folks don't discuss these topics. To the next! Many thanks!!
my web page quantrim scam
Something goes regarding styling a the child room. Even though the wiring installed
OdpowiedzUsuńinside a residence will not incorporate classic up-down toggle switches, upgraded plates are most likely
nonetheless out there. The certain exotic bit to those locations will not just
fairly sexy and also mysterious around the strategy to infinitude, infiniteness.
my homepage :: baby nursery decorating ideas
In spite of that, couples going to get married must
OdpowiedzUsuńnot forget that a wedding does not focus around just the wedding attire of the wedding couple
and their guests. There is so much that needs
to be done, to decorate for the wedding place in order to make the merry occasion
simply perfect and unforgettable. Everyone will be sure to notice your
"wedding wonderland" and will be talking about it for years to come.
Visit my blog: outdoor wedding Decorating Pi
A more achievable option today is to use a floor covering that emulates the look of marble or stone.
OdpowiedzUsuńThis includes looking at choices with regards to
room layout, choice of cabinets and tiles and lots of other design
factors. There are many different ways to go about completing
one project, and if you know your budget, you will
have a better idea about where to start.
My weblog bathroom decorating ideas
This excellent website certainly has all of the information I wanted concerning this subject and
OdpowiedzUsuńdidn't know who to ask.
Here is my website; does adiphene Really work
Or, arrange candies and other goodies amongst the garland.
OdpowiedzUsuńI hope you found this Halloween party decoration tip useful.
An autumn wedding calls for a warm palette of color.
My web site; valentine table decoration ideas
Coupled with a fine grade Burmese Teak the enduring craftsmanship makes a complete Garden D.
OdpowiedzUsuńFinally, make sure to keep the birdhouse cleaned after the nesting season is over.
These earthen terracotta pots are always in style
and provide round the year decor to garden, outdoor and
patio area.
Here is my site - flower garden ideas photos :: http://www.gardenlandscapeideas.org/ ::