Miło było dla Was pisać...

czwartek, 14 sierpnia 2014

Agata Dziarmagowska: Mogę wszystko, nic nie muszę / Drop, Drop


<spojler>Ten tekst to stek bzdur internetowego hejtera, grubego, zazdrosnego, który nic w życiu nie osiągnął. Nie umie on docenić piękna muzyki Agaty, choć sam nic tak dobrego by nigdy nie nagrał. Kozak w necie, dupa w świecie. Czy to wystarczy, by wystraszyć wszystkie Belieberki, Directionerki i Kwiatanators?</spojler> To dobrze. Miły Filip się skończył. Czas na hejt.

Agata Dziarmudziarmadzierodziuradąbrowskamagowska (ech, trudne to nazwisko) to dziewczę, które kojarzyć możecie z ostatniej edycji X Factora. Przyszła, zaśpiewała i mimo oczywistej wtopy (słucham R&B... Rihanny!) zachwyciła jurorów. Tatiana Okupnik wypowiadała się o niej w samych superlatywach:
W końcu przychodzi dziewczyna, która ma błysk w oku, uśmiech na twarzy od samego wejścia i śpiewa utwór, który do niej pasuje. Śpiewasz tutaj najlepiej! Masz taki głos, że możesz stanąć w szranki z największymi
Mimo tego jej kariera w programie nie potrwała długo. Odpadła na etapie domów jurorskich (czyżby Ewa już wtedy się na niej poznała), robiąc miejsce dla koszmarnej Marty Bijan (płakałem naprzemiennie ze śmiechem, oglądając ją i słuchając jej) oraz dla zdecydowanie bardziej utalentowanych wokalistek: Darii Zawiałow oraz Magdaleny Bal.

Pech chciał, że młoda dziewczyna podpisała swój pierwszy kontrakt płytowy z Warner Music Poland, który zakłada promocję zarówno w Polsce jak i w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Agata wzbudziła także zainteresowanie szwedzkiego producenta Marka Tyspera, który - uwaga! uwaga! - był oczarowany jej śpiewem i rapem. Zaproponował jej współpracę i tak oto powstała kompozycja, o której dziś będę się rozwodzić: Mogę wszystko, nic nie muszę (ang. I Am Able to Do Everything, It Is Not Obligatory to Do Anything - uroczo brzmi, czyż nie?).

Utwór trwa 3:10 (długość optymalna, może nawet o 5-10 sek. zbyt krótka). Za jego tekst odpowiada Janusz Onufrowicz, natomiast za produkcję i kompozycję: Christoffer Lauridsen, Emanuel Abrahamsson, Minnah Karlsson oraz Mark Tysper (te pięć + Dziarmagowska = TOP6 trudnych nazwisk show biznesu). I choć wokalistka mówiła, jak to lubi słuchać R&B, a przedstawiana jest jako "pierwsza polska raperka", kawałek z tymi gatunkami wiele wspólnego nie ma. To piosenka z pogranicza popu i muzyki klubowej, EDM. Wersję angielską wysłałem do takiej śmiechowej aplikacji Score a Hit, która ocenia, czy numer jest hitem czy może flopem. Rezultat? Zobaczcie sami.


No więc szans na stanie się hitem ma pół na pół. Jak słyszałem od jakiegoś zagramanicznego wielbiciela popu, Drop, Drop (nadal uważam, że moja propozycja tytułu jest lepsza) jest chwytliwe i dobre do radia. Ale że to jest blog z recenzjami, teraz to ja swoje zdanie wyrażę. Zacznijmy może od pozytywów. Kawałek jest naprawdę dobrze wyprodukowany. Współpraca z trudnymi do wymówienia nazwiskami opłaciła się, bo to utwór, który naprawdę mógłby podbijać listy przebojów za Oceanem. Tylko czy z takimi kompozycjami chcemy kojarzyć nasz biedny, mały kraj? Druga zaleta to sama Agata. Brzmi dobrze, w końcu ta wypowiedź Tatiany z góry nie wzięła się chyba znikąd. I na tym plusy się kończą.

Żeby mój wpis był tak profeszonal jak te z PopRunTheWorld (genialny blog, wejdźcie koniecznie), postanowiłem nieco wgłębić się w ten kawałek. Jest wręcz matematycznie poprawny.
  • Intro - 0:00-0:07 - jest to ten sam instrumental co w zwortkach
  • Zwrotka #1 - 0:07-0:37 - trwa 30 sek., więc jest ok
  • Ref. #1 - 0:37-0:51
  • Hook / post-chours - 0:51-1:07 (Ma taki boski smak - TAK TAK TAK TAK)
  • Zwrotka #2 - 1:07-1:37 - zauważcie, że jest dokładnie minutę po pierwszej i trwa tyle samo, a to nie zawsze dobrze (często drugą zwrotkę się skraca)
  • Ref. #2 - 1:37-1:51 - ponownie, co do sekundy tak samo jak przy pierwszym
  • Hook - 1:51-2:07
  • Most - 2:06-2:21 - melodia ze zwrotek, powtarzanie ooo; i znowu - trwa tyle samo co refren
  • Ref. #3 - 2:21-2:51 - dwa razy dłuższy, bo powtórzony dwukrotnie
  • Hook / outro  - 2:51-3:06
  • Ostatnie cztery sekundy to cisza.
Trwanie poszczególnych części na pewno było przemyślane (no bo kto wtrafiłby przypadkiem w te 15 bądź 30 sekund), ale nie jestem pewien, czy to na pewno dobrze. Sprawia to, że kawałek jest dosyć monotonny. Tym bardziej, że melodia intra, zwrotek i mostu brzmi właściwie identycznie. Trochę urozmaicony jest jedynie refren - szybszy bit, wyżej zaśpiewany. Tyle że to właśnie on tu wypada najsłabiej. Posłuchajcie tylko tego hooku:
Ma taki boski smak - TAK TAK TAK TAK
No jasne, w anglojęzycznych utworach wielokrotnie słyszymy różne hey, uuu, oo, wokalizy itp. itd. Tyle że w Mogę wszystko, nic nie muszę brzmi to koszmarnie. Refren sprawia przez to wrażenie mocno irytującego. Jednak największą porażką tego nagrania jest tekst. Żeby zacytować wszystkie bzdurne fragmenty, trzeba by chyba przytoczyć całość. Ja postanowiłem jednak wybrać te najbardziej absurdalne (obok wolności, która tak bosko smakuje).
Znakiem zapytania jestem,
Przyszłość mnie odkrywa jeszcze 
Podmiot liryczny przyrównuje się do znaku interpunkcyjnego. Ok. Ale spokojnie, to dopiero początek pierwszej zwrotki, tego jest więcej.
Jestem wolna, ja wybieram
W jaki humor się ubieram
Agata jest za mało hipsterska i brakuje jej #swagu. Więc - a co! - postanawia wymienić garderobę, ładne sukienki i buty na... humory! Hurra, nikt na to jeszcze nie wpadł, ale i tak to #copycat, bo Lady Gaga. Ale dobra - niech się rymuje!
Będę martwa lub na szczycie
Tylko raz życie masz
Tutaj nasza kochana wokalistka sugeruje chyba, że jeśli Mogę wszystko, nic nie muszę nie stanie się międzynarodowym przebojem, to potnie sobie żyły. Interesujący pomysł, składacie się ze mną na żyletkę?


Ale to jeszcze nie koniec. Bo tak oto, po miesiącu od premiery teledysku (w którym Agata z przyjaciółmi podbija nie klubowe parkiety a... wesołe miasteczko) do wersji polskiej poznaliśmy Drop, Drop, czyli owe dzieło po ingliszu. W tej wersji twórcy stwierdzili, że górnolotne metafory potrzebne nie są (...czyli takowych nie znali), więc postawili na prosty tekst pełen fragmentów typowych dla popowych przebojów. Mamy więc hit the floor; I don't give a damn czy też tonight we're gonna dance. Mimo tego - a może dzięki temu? - numer wypada minimalnie lepiej. No cóż, po polsku naprawdę trudno napisać sensowny tekst. A po angielsku powrzucamy dużo takich ww. ozdobników i mamy hit. Ale bit wciąż jest oklepany i wkurzający.


Podsumowując, po angielsku tragedii nie ma, po polsku jest. I to duża. Te wszystkie środki stylistyczne, przenośnie są po prostu sztuczne. Nie wierzę im, nie ma w tym żadnej głębi. Jeśli natomiast chodzi o wykonanie, melodię czy produkcję, to nie jest to moja muzyczna bajka. Mnie osobiście ten kawałek się nie podoba (co chyba udowodniłem wyżej), ale patrząc na niego całkiem obiektywnie - to nie najgorsza produkcja godna stania koło Fancy czy innego Wake Me Up.

9 komentarzy:

  1. Nawet nie wiedziałam, że jest angielska piosenka. O niebo lepsza... Polską wyłączyłam po 1 minucie, bo nie mogłam tego strawić, głównie tekstu, totalna masakra. Całość to też nie moja muzyczna bajka, ale ona ma dobry głos (pamiętam ją nawet z Mam Talent, trochę przynudzała, ale widać było, yyy, słychać, że potrafi śpiewać) i mam wrażenie, że ona w tym szajsie się marnuje.
    Tak zachwalałeś ten post, że nie mogłam się powstrzymać i przeczytałam od razu, poza kolejnością, hahaha :) Niezłe, niezłe ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. To teraz ja się pochwalę :D To ja Ci ją pokazałam (przepraszam) :c Notka świetna, piosenka prawie też. Prawie. //Namuzo

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest straszne. Wyłączyłam po kilkunastu sekundach. Nie da się tego słuchać :D

    Zapraszam na nową recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja ją kojarzę, ale nie wiedziałam że jest z XF, bo tego nie oglądam (szkoda czasu). A za jej muzykę nie mam zamiaru się brać, bo mnie nie ciągnie. I intuicja podpowiada mi, że dobrze robię.

    Nowe, sierpniowe wydanie POUR THE MUSIC już dostępne do przeczytania! Zapraszam!

    http://pour-the-music.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja sobie odpuszcze od razu...

    OdpowiedzUsuń
  6. No ta piosenka Agaty Dziarma coś tam jest tragiczna szczególnie po polsku. Fajnie, że zaczerpnąłeś pomysł z tamtego bloga, który jest mega profesjonalny. Tekst do Mogę Wszystko coś tam jest naprawdę beznadziejny, melodia oklepana, teledysk też słaby. Wersja po angielsku jest o wiele lepsza. Lepiej brzmi i o tyle dobrze, ale tej pani to ja wolę podziękować...
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi teledysk się podobał i wersja po angielsku. Myślę ze dziewczynie trzeba dać szanse bo to co zaprezentowała na catingach w X factorze dowodzi ze Agata ma potencjał tylko musi go dobrze wykorzystać.
    U mnie http://muzycznomaniaa.blogspot.com/ nowe notowanie```

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy w "X factor" pojawiła się Ewelina Lisowska czułam, że "coś z tego będzie". Podobnie było, gdy na scenę wyszła Agata. No i moje przeczucie ponownie się sprawdziło, ale Agata swoim pierwszym singlem niestety bardzo mocno mnie zawiodła. Sama podkreśla, że ma tylko 16 lat więc jak miałaby sama pisać sobie muzykę? Teledysk wygląda "zacnie" chociaż nie podoba mi się świecenie pupą i biustem w takim wieku. Do tego początek klipu i arogancki stosunek do rodziców. Chyba się starzeję... Co do angielskiej wersji językowej - dla mnie o wiele lepsza. I chociaż nie umiem opisać wszystkim moich odczuć do tej piosenki w tak piękny sposób jak Ty: zgadzam się.

    Korzystając z okazji chciałabym wrócić do osoby, którą wspomniałam na początku komentarza. Ewelina Lisowska. Ostatnio miałam okazję być na jej koncercie. Dziś na moim blogu pojawiła się relacja z tego wydarzenia i jest to pierwszy tego tupu wpis mojego autorstwa. Byłoby mi bardzo miło, gdybyś zechciał wpaść i ocenić moje wypociny swoim krytycznym okiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Agacie kibicowałam w XFactorze (wcześniej w Mam Talent), bardzo spodobał mi się jej wokal. Byłam ciekawa jej pierwszego singla, którego jak w końcu się doczekałam nie mogłam przesłuchać w całości. Utwór okropny, a teledysk to kopia Rihanny i Beyonce. "Pierwsza polska raperka"? Dobry żart "Mogę wszytko..." jest wyłącznie beznadziejnym popem. Świetna recenzja. // Music-Rocket.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń