Miło było dla Was pisać...

środa, 20 sierpnia 2014

"Medeis" Hunter

Każdy, kto choć trochę mnie zna, wie zapewne, które zespoły - zarówno zagraniczne, jak i polskie - cenię najbardziej. Do drugiej grupy z pewnością należy recenzowany niedawno Closterkeller, a także recenzowany dziś Hunter. Jak naszego polskiego łowcę scharakteryzować? Metalowa kapela uwielbiana przez opinię publiczną, a tym samym prekursor zupełnie nowego muzycznego stylu, który sami określają jako soul metal. Soulu tu wprawdzie nie uświadczymy, ale nie można odmówić tej muzyce duszy. Zdecydowanie są to kompozycje wzruszające, ważne, niepozostawiające słuchacza obojętnym.


Pomiędzy Medeis a debiutem grupy - Requiem - było aż 8 lat przerwy. Wydanie drugiego studyjnego krążka poprzedziła jednak płyta na żywo, co by o Hunterze trochę ludziom przypomnieć. Nie wiem, co jest powodem tak długiej przerwy. Widać, a może raczej słychać, że między tymi płytami więcej jednak różnic niż podobieństw. Requiem to longplay w dużej mierze thrash metalowy, inspirowany (mocno, bardzo mocno) wczesnymi dokonaniami Metalliki. Choć uwielbiam takie ich dzieła jak Master of Puppets, nie należę do fanów debiutu polskiej grupy. Jest dosyć nudny, monotonny i nie grzeszy oryginalnością tudzież pomysłowością. Wszystkie tworzone na jej temat litanie uważam za przesadzone i nieco na wyrost. Jak na ironię mamy tam jednak jeden z najpotężniejszych, najbardziej miażdżących utworów grupy - tytułowe Requiem (ale tylko w polskiej wersji językowej).

Medeis to już zupełnie inna bajka. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że to most łączący debiut z dalszymi, niezwykle eklektycznymi dokonaniami zespołu. Grupa na pewno dużo zyskała dzięki przyjęciu w szeregi utalentowanego skrzypaczka - Jelonka. Choć jego gry nie ma tu tak dużo jak na kolejnych płytach, pomógł w produkcji płyty. Wyszło to na dobre, bo całość nie brzmi tak kartonowo jak Requiem. Dodajmy do tego ciekawe melodie, Draka, który znacznie rozwinął się wokalnie, a także interesujące teksty, a otrzymamy naprawdę ciekawy album.

Podobnie jak na debiucie mamy tu piosenki zarówno w języku polskim, jak i angielskim. O ile jednak tam zdecydowanie dominowały utwory po angielsku, tak tu ich ilość jest mniej więcej wyrównana. Zacznijmy może od tych, które bez problemu zrozumiemy bez otwierania słownika. Uważam, że to właśnie utwory w naszym rodzimym języku mają więcej magii, klimatu i po prostu ciekawych, nietypowych muzycznych rozwiązań. Na przód wysuwa się tu tajemnicza, nieco nawet mroczna Fantasmagoria z hipnotyzującym wokalem Draka. Podobnie napisać mógłbym o wspaniałym Loża szyderców. To bardzo rozbudowany numer, w którym największe wrażenie robi nietypowy, nieco nawet psychodeliczny most (świetna produkcja). Nie do końca wiem, jak traktować mocne, szaleńcze, z ultra-szybką perkusją Nikt. To bardzo prosty (i niezwykle krótki) kawałek, który pasowałby na Requiem. Grabasz... wyróżnia się największą ingerencją skrzypiec, natomiast Kiedy umieram akustycznymi fragmentami oraz bardzo dobrą gitarową solówką, która wypełnia luki w instrumentalu (zwrotki i refreny są bardzo krótkie w stosunku do długości całości). Największe wrażenie zrobiła na mnie jednak kompozycja o tytule Siedem. To z pozoru delikatna, ale w rzeczywistości mrożąca krew w żyłach kompozycja. Brawa dla gitarzystów, którzy perfekcyjnie zbudowali tu napięcie. No i oczywiście samego Draka - w żadnym innym utworze na Medeis nie śpiewa tak subtelnie.


Utwory wykonywane po angielsku nie umywają się niestety do polskojęzycznych. Z tej części właściwie tylko dwa na dłużej mnie zainteresowały. Jednym jest posiadające znakomity (ale i mocno metallikowy) refren Greed. Drugim otwierające płytę Fallen. To najbardziej eksperymentalny utwór na Medeis. Nieco nawet egzotyczny - bo kto inny w muzyce metalowej używa kong? Nadają kompozycji niezwykłej atmosfery. A reszta? Nie zachwyca. I nie chodzi mi tylko o słabą dykcję Draka (w Fallen zajeżdża zapchaniem się, w So... momentami niemiłosiernie fałszuje), ale o to, że brak tu ciekawych rozwiązań. Ww. So... jeszcze jest znośne (mocny, koncertowy numer z motorycznym riffem), ale już nijakiego Why czy Mirror of War opartego właściwie wyłącznie na repetycji tytułu zaakceptować nie mogę.

Całość w górę ciągną teksty. Tak - to właściwie one tuszują w niektórych utworach mało ciekawe aranżacje czy produkcyjne niedociągnięcia. Podobnie jak na debiucie kilkukrotnie poruszają tu temat wojny. Tak jest chociażby w Mirror of War (prosty, ale bardzo konkretny i mocny tekst). Bardzo ciekawie przedstawia się Fantasmagoria. Interpretować można ją dwojako - jako atak na religię bądź na niszczącą siłę pieniądza. Wyraźniej na pieniądze - a właściwie samą chciwość - nakierowane jest Greed. W utworach wielokrotnie pojawia się też motyw krwi: w manifeście Nikt, Siedem, które oprócz tego jest niezwykłą opowieścią o snach, Kiedy umieram czy też Loża szyderców. Warto jednak wspomnieć, że w utworach często pojawia się mnóstwo metafor, elementów lirycznych, które nie narzucają nam jednego konkretnego znaczenia kompozycji. Każdy może interpretować je na własny sposób. Ogólnie za teksty spory plus.


Z płytą Medeis nadal mam problem. Jestem już fanem "nowej ery" Huntera - zakochałem się w HellWood, T.E.L.I... czy też Królestwo. Drugi studyjny krążek to jednak nieco inna bajka. Nie tak różnorodna, bardziej za to spójna klimatycznie i kompozycyjnie. Zdecydowanie na dobre wyszło grupie przyjęcie Jelonka, zastosowanie ciekawych, nietypowych dla metalu instrumentów (kongi, skrzypce) oraz - przede wszystkim - chęć wyjścia poza skostniałe ramy thrash metalu i stworzenia czegoś swojego, oryginalnego. Dzięki temu powstały takie cudeńka jak Siedem czy Fantasmagoria. Tak czy inaczej, płyta do idealnych nie należy, ale otworzyła grupie drogę na szczyt (Fallen oraz Kiedy umieram to ich pierwsze numery grane w radiu). Dlatego też uważam, że należy choć raz po nią sięgnąć.

Ocena: 4+/6
Najlepsze: Siedem, Fallen, Fantasmagoria, Loża szyderców
Najgorsze: Why

14 komentarzy:

  1. Ach, metal... Zdecydowanie nie moje klimaty ;)
    Zapraszam na nowy post!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten zespół nie należy do muzyki, której słucham, ale dobrą muzykę tworzą. Takim zespołom potrzeba tylko dobre nagranie i uznanie jakiejś grupy osób. Nie mają potrzeby wspinania się na listy przebojów. I fajnie, że polski zespół. :)
    http://zyciejestmuzykaaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. tl;dr

    Pozdrawiam, Namuzowanka ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Muzyka tego zespołu jest mi na razie obca ;)
    Zapraszam na nową notkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. niestety to nie moje gusta
    U MNIE NN polecam hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszy raz słyszę o tym zespole
    PS:Vanessa spędziła czas na sportowo-więcej w NN
    www.vanessa-actress.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Metal? To tak bardzo mój gatunek :D.
    U mni nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten zespól nie na moje gusta.
    Pozdrawiam! muzycznomaniaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Omg, to kompletnie nie moja klimaty... ale zespół kojarzę oczywiście.

    http://your-chart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Vanessa na Kari Feinstein’s Style Lounge-więcej w NN
    www.vanessa-actress.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam problem z zespołami metalowymi - nawet, jeśli kupuję ich muzykę, to nie kupuję ich wizerunku.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na 4 (!) nowe recenzje na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl Ciekawe kto jest tym nowym AŁŁŁŁtorem XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety, nie znam tego albumu. A zespół jakoś nie przypadł mi do gustu. Zapraszam na nowy post www.Music-Rocket.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. hot-hit-lista.blogspot.com RUSZYLO GLOSOWANIE NA PRZEBOJ LATA!

    OdpowiedzUsuń