Miło było dla Was pisać...

niedziela, 19 sierpnia 2012

"Columbine" Aura Dione


Kim jest Aura Dione? To niezwykła 23-latka z Kopenhagi porównywana do Feist, Gwen Stefani, Shanii Twain czy Tracy Chapman. Aura w swoich autorskich piosenkach łączy folk z elektroniką, elementami country, popu i dub, ale również używa mniej spotykanych instrumentów jak pianino-zabawka, cymbałki, flet, trąbka czy banjo. Wybaczcie cytowanie Wikipedii, ale sam nie miałem pomysłu na coś lepszego. Sam tylko dodam, że przesłuchaniem płyt wokalistki zainteresowałem się po przesłuchaniu jej nowych singli („Geronimo” i „Friends”). Średnio mi się co prawda podobają, ale pomyślałem: ‘co mi szkodzi? Najwyżej ją zjadę’.


Nie bójcie się wielogatunkowej muzyki wykonywanej przez Aurę. Często taka różnorodność może być minusem, bo piosenki np. zupełnie do siebie nie pasują, cały krążek jest przeładowany. Tak jednak nie stało się w przypadku Dione. Muzyka prezentowana przez piosenkarkę jest w pewnym sensie zaprzeczeniem jej barwnego wizerunku. Nie ma tu wielu przebojowych utworów. Sporo natomiast spokojnych kawałków. Może to nie są jakieś typowe ballady, ale w stylu Aury. Mają w sobie sporo uroku i trochę nawet magii. W każdym razie coś co sprawia, że nie mogę się od jej muzyki uwolnić.

Zanim przejdę do plusów albumu, opiszę kawałki, które nie przypadły mi do gustu. No więc… już. Sam siebie zaskoczyłem, ale właściwie nie ma tu kawałka, który chciałbym od razu wyłączyć. Każdy ma w sobie coś ciekawego. Czasem jest to tekst, innym razem sama melodia. A to wszystko ‘okraszone’ oryginalnym, ciekawym wokalem Aury. Piosenką, która wpada w ucho zdecydowanie najłatwiej jest „I Will Love You Monday (365)”. Niedziwne, że stała się singlem. To najbardziej przebojowy kawałek z „Columbine”. Popowy, ale bardzo dobry, interesujący. Przyznam, że lubię fragmenty, w których Dione nuci Dum dee dudedum da dum dum de de dudedum ah. Podoba mi się także ten męski wokal, który towarzyszy artystce w niektórych momentach. Innym, żywszym numerem jest także „Stay the Same”. Zawiera w sobie elementy muzyki country. Gatunek nie należy do moich ulubionych, ale w wykonaniu Aury wypada całkiem dobrze. A ta trąbka pojawiająca się później? Genialna. Poza tym wokalistka ma chyba zamiłowanie do niezrozumiałych cytatów. Tu pojawiają się ‘słowa’: Bim, Bam, Booty Badim, badam, booty Bim-bum-booty dum. Przyznam, że „Stay the Same” oraz „I Will Love You Monday (365)” należą do najlepszych kawałków na krążku.

Najbardziej podoba mi się mimo tego „Glass Bone Crash”. Muzyka jest po prostu piękna. Zaczyna się od gitary akustycznej, w refrenie dochodzą do niej instrumenty smyczkowe. Uwagę najbardziej przykuwa jednak sam wokal Aury. Smutny, pełen emocji. Zastanawiam się, ile trzeba przeżyć, by tak zaśpiewać. Piosenka nie wchodzi łatwo w pamięć, ale później nie można się już od niej uwolnić. Ostatnio przekonałem się też do „Something from Nothing”. Zwrotki są zwykłe, spokojne. To w refrenie zawarła się cała moc kawałka. Dione brzmi w nim bardzo dobrze, mocniej niż w pozostałych piosenkach.

To były właściwie najmocniejsze punkty krążka. Nie znaczy to jednak, że słuchanie pozostałych utworów nie sprawia przyjemności. Przeciwnie. Każdy z nich bardzo lubię. Warto zwrócić uwagę chociażby na gitarowe „Song for Sophie (I Hope She Flies)”, które zawiera jednak elementy elektroniki. Podane w bardzo przemyślany sposób. Z początku nie podobało mi się „You Are the Reason”, ale jest zaśpiewane tak emocjonalnie, że w końcu i ja musiałem to docenić. Jedyny kawałek, którego na tą chwilę nie mogę sobie przypomnieć to „Picture of the Moon”. Jednak i on jest bardzo dobry. Po prostu.

Ważny element w muzyce Aury Dione to teksty piosenek. Cieszę się, że nie zostały napisane na odwal, ale niosą ze sobą przesłanie. Duży plus za to, że artystka sama je wszystkie napisała. Wiele z nich opowiada o nieszczęśliwej miłości. Jak chociażby ten do „Glass Bone Crash”: I stood on ice You broke it for fun Shadows in my window Each time I try to run (PL: Stałam na lodzie Połamałeś go dla zabawy Cienie w moim oknie Za każdym razem gdy próbuję uciec). Podobnie zresztą „You Are the Reason” – dawno nie spotkałem się z tak ciekawym i oryginalnym tekstem: The key is in the door I am crying on your floor (…) The window leads me on I'll be the angel of you dawn I am flying but I'm flying from no one, baby (PL: Klucz jest w drzwiach Płaczę na twojej podłodze (…) Okno mnie prowadzi Będę aniołem Twojego upadku Lecę, ale lecę od nikogo, kochanie). A w refrenie artystka śpiewa You are the reason – I’m a bird (PL: Jesteś powodem – jestem ptakiem). Jeśli ktoś nie łapie – chłopak zdradził Aurę, a ona… wyskoczyła przez okno i stała się wolnym ptakiem.

Jednak nie wszystkie teksty wokalistki są smutne. Myślę, że ten do „Something from Nothing” można interpretować na dwa sposoby. Pierwszy z nich to oczywiście miłość. Jednak wydaje mi się, że równie dobrze Aura mogła mieć na myśli swoich fanów, śpiewając If I could give you something from empty space, I would use my voice to put a smile on your face Making something from nothing is what I do And I will give it to you (PL: Jeśli ja mogłabym dać ci coś z pustej przestrzeni Użyłabym mojego głosu by na twojej twarzy był uśmiech Robienie coś z niczego jest to co robię I będę dawać to tobie). Uwielbiam także bridge w numerze pt. „Little Louie”: What is a house when it’s no longer a home What is a room when there are no walls How do you know when your safe? (PL: Czym jest dom, który już nie jest domem? Czym jest pokój, w którym nie ma ścian? Skąd wiesz, kiedy jesteś bezpieczna?).

Przyznam, że debiut Aury Dione zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Z początku trochę mnie znudził, jednak szybko się od niego uzależniłem. Może i przydałoby się więcej szybkich, przebojowych numerów w stylu „I Will Love You Monday (365)” czy „Stay the Same”, ale to nie zmienia faktu, że spokojne kawałki artystki są po prostu ładne, urocze, magiczne. Ja nie mogę się od nich oderwać. Szkoda trochę, że drugą płytą wokalistka trochę zawiodła moje oczekiwania, ale zawsze mogę wrócić do świetnego debiutu.

Ocena: 5/6
Najlepsze: Glass Bone Crash, I Will Love You Monday (365), Something from Nothing, Stay the Same
Najgorsze: -

10 komentarzy:

  1. lubie I Will love you monday ale ogolnie nie zbytnio jej muzyki u mnie NN zapraszam lista-przebojow.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też bardzo sobie cenie dobre teksty piosenek w utworach, nie słuchałam jej płyt, tyko kilka pojedynczych piosenek ale skoro tak zachwalasz to muszę koniecznie przyjrzeć jej się bliżej. ;D

    Nowy post www.muzycznailuzja.blogspot.com zapraszam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prześlesz mi link do tego clipu? Nie wiem, który to ten właściwy na YT ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście znowu nie znam... Ale puściłam sobie ten utwór, który wkleiłeś do recenzje i muszę przyznać, ze całkiem przyjemnie się tego słucha. :)
    I tak jeszcze nawiązując do wcześniejszego komentarza. Wiesz może to nie było z tym r&n tak, ze brałam jakąś płytę i zapamiętale słuchałam, ale np jak leciało w radiu coś w ten deseń to mi się podobało. Ale to było dawno i, jak już pisałam, nie byłam jeszcze uświadomiona muzycznie ;P Aktualnie coś z tym guście musiałoby nie wiem jakie wybitne być, żebym tego zaczęła tak sama z siebie słuchać...

    NN na miresena.wordpress.com
    Metaliczna

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam, co za niespodzianka ;D Ale skoro taka wysoka ocena to postaram się zapoznać chociaż z singlami :)

    Zapraszam na NN ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Płyta Aury jest przyjemna, ale troche nudna i jednostajna

    Zapraszam na nowy post na the-rockferry.blog.onet.pl, gdzie znajdziesz recenzję płyty Jennifer Lopez i grafikę z Ritą Orą.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię tej piosenkarki. Po prostu nie trawię jej urody i głosu. Fajna recenzja :)
    Zapraszam do siebie. Zachęcam do czytania i komentowania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam "I Will Love You Monday (365)” i przyjemnie się tego słuchało w radiu, aczkolwiek nie powaliło mnie nie wiadomo jak.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi się płyta Aury bardzo podoba, lubię do niej wracać. Taki prost, dobry niezobowiązujący pop, bez jakiś wspomagaczy dance'owych, electro i nie wiadomo jakich jeszcze. Bardzo lubię "I Will Love You Monday", "Picture Of The Moon", Little Louie", ubóstwiam "You Are The Reason", "Song For Sophie" i "Are You For Sale". Aura jest dla mnie takim miłym zaskoczeniem wśród tej współczesnej komercyjnej papki ;) Zapraszam serdecznie na nowe notowanie - http://www.twoje-hity.blogspot.com ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Blog ania-and-amanda zmienil nazwe na http://namuzowani.blog.onet.pl/. Koniecznie wejdz aby dowiedziec sie wiecej informacji na ten temat. WAZNE!

    OdpowiedzUsuń