Miło było dla Was pisać...

poniedziałek, 29 lipca 2013

"Erotica" Madonna

 
 
 
 
Tytuł: Erotica
Wykonawca: Madonna
Rok wydania: 1992
Gatunek: pop, new jack swing, deep house, lounge
Single: Erotica, Deeper and Deeper, Bad Girl, Fever, Rain, Bye Bye Baby
  






„Erotica” to już piąty studyjny album Madonny. Nagrany po „Like a Virgin”, z którego pochodzą wielkie przeboje takie jak „Like a Virgin” czy „Material Girl”; „True Blue” będącym najlepiej się sprzedającym (spośród studyjnych) krążkiem wokalistki oraz „Like a Prayer”, które wywołało sporo kontrowersji (teledysk do utworu tytułowego), ale i tak odniosło sukces. Szokować artystka nie przestała. Poszło to jeszcze dalej. Równolegle z „Eroticą” wydała książkę o wymownym tytule „Sex” i wystąpiła w erotycznym filmie „Body of Evidence”. Krytycy uznali, że przesadziła i to koniec jej kariery. Choć „Erotica” komercyjnego sukcesu rzeczywiście nie odniosła, to w showbiznesie Madzia jeszcze trochę pozamiatała.


„Erotica” to najbardziej głęboka płyta Madonny. Dźwięki nie są tak taneczne, ale trzeba się w nie mocno wsłuchać. Poza tym na albumie nie ma ani typowych ballad, ani przebojowych, szybkich hitów. Piosenki utrzymane są w średnim tempie. To ich duży plus. Dzięki temu krążek brzmi bardzo spójnie. Wokalistka rozwinęła się także tekstowo. Zaczęła śpiewać o seksie, ale i o AIDS (zainspirowana chorymi przyjaciółmi). Zapomniałbym o jej wokalu. Na „Erotica” artystka brzmi chyba najlepiej w całej karierze.

Płytę otwiera utwór tytułowy. Piosenka była największym hitem z albumu, nie powtórzyła jednak sukcesu „Like a Prayer” czy „La Isla Bonita”. Mimo tego uważam ją za jeden z najlepszych numerów Madonny. Cudowna i wciągająca jest muzyka. Jednak w tym numerze uwagę skupia na sobie sama piosenkarka. Więcej niż samego śpiewu mamy tu mówienia, seksownych szeptów i wzdychań. Nieco do niego podobne jest „Waiting”. Również nawiązuje do new jack swing. Podoba mi się trochę mniej niż „Erotica”, ale to ten kawałek uważam za ciekawszy. Madonna niemalże tu rapuje, a w tle pogrywa sobie delikatne pianino. Uwielbiam w nim też sam refren.

Choć pisałem już, że na „Erotice” nie ma typowo dynamicznych utworów, to jest kilka takich, które charakteryzują się bardziej taneczną melodią. Należy do nich chociażby cover piosenki Elvisa Presley'a pt. „Fever”. Choć uwielbiam spokojny oryginał, to i wersję Madonny bardzo lubię. Jest bardziej taneczna, łatwo wpada w ucho. Mimo wszystko to stonowany numer. Piosenkarka śpiewa delikatnie, spokojnie. Jeszcze bardziej chwytliwe jest „Deeper and Deeper”. To najbardziej przebojowy numer na ”Erotice”. Jednak najbardziej podoba mi się w nim końcówka, w której pojawia się krótka partia zagrana na gitarze akustycznej oraz niesamowity, nieco jakby gospelowy chórek. Choć bardzo lubię i „Deeper and Deeper”, i „Fever”, to moim faworytem z tanecznej części albumu  pozostaje „Thief of Hearts”. To najbardziej zadziorny (częste powtarzanie bitch, rap w bridge'u) numer na albumie. Ma niezwykle wciągającą melodię. Podoba mi się też wokal piosenkarki. Szczególnie pod koniec, gdy mocniej mówi Stop, bitch Now sit your ass down (PL: Stój, suko Teraz siadaj).


Największym zaskoczeniem na „Erotice” była dla mnie piosenka zamykająca płytę – „Secret Garden”. Sporo w nim fragmentów instrumentalnych z samym pianinem i perkusją. Przywodzą one na myśl... jazz! To bardzo zmysłowy utwór. Po jego przesłuchaniu i dokładnym przeanalizowaniu ciekawego tekstu sam chciałbym wstąpić do tego sekretnego ogrodu. Z początku nieco podobne wydało mi się „In This Life”. I przy pierwszych, niedokładnych przesłuchaniach płyty nudziło mnie. Dziś jednak mam o nim zupełnie inne zdanie. Utwór ma smutny wydźwięk. Uwielbiam w nim sam tekst, bardzo szczery, piękny i wzruszający: Sitting on a park bench Thinking about a friend of mine He was only twenty-three Gone before he had his time (PL: Siedząc na ławce w parku Myśląc o mym przyjacielu On miał tylko trzydzieści dwa lata Odszedł zanim przyszedł jego czas). Madonna bardzo wczuła się w niego wczuła – śpiewa smutno, emocjonalnie. Uważam ten kawałek za najlepszy na krążku. Nieco spokojniejsze jest także „Rain”. Może nie robi na mnie takiego wrażenia, ale warto go posłuchać.

Jakie utwory z „Erotici” jeszcze mógłbym polecić? Właściwie to wszystkie. Bardzo lubię „Bye Bye Baby”, w którym przerobiono wokalistce głos. Nie zawadza to jednak ani nie irytuje. Pasuje tu jak nigdzie indziej. Przekonałem się także do „Where Life Begins”. Z początku mnie nudziło, dziś zachwyca. Nie można zapomnieć o emocjonalnym, nieco szybszym „Words”. Zastanawiam się natomiast, co robi tu utwór „Did You Do It”. Nawet nie wykonuje go Madonna! Zamiast niej rapują w nim Mark Goodman oraz Dave Murphy. A w międzyczasie pojawiają się fragmenty utworu „Waiting”. Piosenka niestety tu nie pasuje. Na szczęście pojawia się tylko na Explicit wersji albumu (taką ja mam) i kupując tę drugą, nie natkniemy się na „Did You Do It”.

Madonna sporo śpiewa o seksie i miłości. Tak jak np. w tytułowym „Erotica” czy romantycznym „Deeper and Deeper”. W „Bye Bye Baby” porusza natomiast temat rozstania. Bardzo podoba mi się także „Words”, gdzie wokalistka śpiewa m.in. Words, they cut like a knife Cut into my life I don't wanna hear your words (PL: Słowa, tną jak nóż Tną moje życie Nie chcę już słuchać twoich słów). Trochę szkoda, że oprócz „In This Life” nie ma tu fragmentów o chorobie AIDS. Byłoby ciekawiej. Jednak doceniam pozostałe teksty, bo opowiadają o miłości w niebanalny sposób.


„Erotica” to album absolutnie genialny. Zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Choć nie odniósł takiego sukcesu jak poprzednie płyty, to dużo lepiej mi się go słucha. Madonna bardzo poprawiła się wokalnie, tekstowo, muzycznie. Jestem jednak bardzo zaskoczony, dlaczego ten krążek to jedno ze słabiej sprzedających się dzieł artystki. Choć nie ma na nim typowych hitów, to uważam, że zasługiwał (i zasługuje!) na uwagę.

Ocena: 6/6
Najlepsze: Wszystkie (zwłaszcza: Erotica, Thief of Hearts, In This Life, Secret Garden) oprócz:
Najgorsze: Did You Do It?

Mój ranking płyt Madonny:
  1. Erotica (1992)
  2. Ray of Light (1998)
  3. American Life (2003)
  4. Like a Prayer (1989)
  5. Confessions on a Dancefloor (2005)
  6. MDNA (2012)
  7. Like a Virgin (1984)
  8. True Blue (1986)
  9. Bedtime Stories (1994)
  10. Music (2000)
  11. Madonna (1983)
  12. Hard Candy (2008)

13 komentarzy:

  1. Nigdy nie przepadałem za bardzo za Madonną ani za jej singlami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałem większości utworów, a o albumie trochę czytałem tuż przed premierą "Talk That Talk" Rihanny (któryś z krytyków stwierdził, że to najbardziej erotyczny album od Erotica'i Madonny i pod względem "ilości seksu" nawet ją przebił). Mam Spotify to kiedyś na Madonnę przyjdzie czas :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zdecydowanie wole Madonne z jej wczesniejszych dokonan. Zaskakuje mnie tak wysoka pozycja w twoim zestawieniu dla MDNA- bo dla mnie to najslabsza plyta w jej karierze. Ale to tylko moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój numer 1 od Madonny <3

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. to sa kultowe plyty uwielbiam EROTICE od poczatku do konca hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Przesłucham... kiedyś, w przyszłości, ale na pewno przesłucham :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiaj i jutro u mnie dwa ostatnie glosowania na przeboj lata. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za muzyką Madonny, jedynie ,,Erotica" przypadła mi do gustu. Nowy post zapraszam www.PatriciaxLife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam, uwielbiam! Genialne dzieło, zupełnie nie wiem dlaczego nie osiągnął sukcesu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Właściwie nie wiem co sądzić o Madonnie. Póki co podchodzę do niej sceptycznie, jednak Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca, więc na pewno przesłucham "Eroticę".

    Zapraszam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie słuchałam. Jeszcze. Podobno fanom bardzo się podoba, ale krytycy mocno ją skrytykowali. Jak się okazało - niedoceniony album. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Erotica i Ray of Light to najlepsze płyty Madonny.U mnie ta druga na pierwszym.

    OdpowiedzUsuń