Miło było dla Was pisać...

wtorek, 17 sierpnia 2010

"The Fame"; "The Fame Monster" Lady GaGa


THE FAME
GaGę poznałem dzięki "Just Dance (featuring Colby O'Donis)". Szczerze mówiąc wolałbym jej nie znać. Ale teraz jest to praktycznie nie możliwe. Piszą i mówią o niej wszędzie. Czy na to zasługuje? Oczywiście, że nie. Może i ubiera się jak kosmitka, ale muzycznie nie ma do zaoferowania więcej niż wszystkie inne wokalistki grające pop, electro lub dance. Tutaj mamy tylko jedno odejście od tych gatunków. "Paper Gangsta" zawiera w sobie wpływy r&b. Nie podoba mi się, ale na tle innych "hitów" wypada całkiem dobrze. Ale może po kolei. Wspomniałem już o "Just dance". Utwór ten bardzo mi się nie podoba. Dalsze single "Poker Face" i "Eh Eh (Nothing Else I Can Say)" prezentowały się jeszcze gorzej. W "Poker Face" najbardziej denerwowało mnie powtarzające się "p-p-p-poker face", a "Eh Eh" jest szczerze mówiąc strasznie dziecinne. "LoveGame" jest całkiem fajnym numerem."Paparazzi" zaś już dawno mi się przejadło. Napiszę tylko o kilku utworach, bo gdybym napisał o wszystkich minusach wyszłoby tego tyle........ W "Starstruck" nie podoba mi się refren. 4x powtórzone jedno zdanie. Porażka. W "Boys boys boys" bardzo nie podoba mi się chórek. Znalazło się i miejsce dla ballady. "Brown Eyes" zawiera w sobie rockowe akcenty. Mimo tego mi się nie podoba. Szansę mógłbym dać tylko trzem utworom. Wcześniej wspomnianemu "LoveGame", ciekawemu "Retro Dance Freak" oraz tytułowemu "The Fame". "The Fame" może nawet zostałoby moim ulubionym utworem od GaGi, ale denerwuje mnie przewijający się przez całą piosenkę ten sam elektroniczny bit.
Najlepsze: LoveGame, Disco Heaven, Retro Dance Freak, The Fame
Najgorsze: Just Dance, Boys Boys Boys, Summerboy, Brown Eyes

THE FAME MONSTER
 Zająłem się już "The Fame", więc przyszedł czas na "The Fame Monster". Płyta ta bardzo różni się od poprzedniczki. Mniej tu elektronicznych piosenek. Teksty nie opowiadają już o sławie. Są, jakby to powiedzieć, może i bardziej ambitne. A na pewno zdecydowanie gorsze. Mimo tej ambitności nie podoba mi się dedykowany ojcu artystki tekst do "Speechless". I can’t believe how you slurred at me With your half wired broken jaw (PL: Nie mogę uwierzyć w to, jak mnie obraziłeś Swoją w połowie uleczoną, złamaną szczęką). Czy to aby na pewno dedykowane dla ojca? W "Telephone" zaś wokalistka śpiewa o jej strachu przed dzwoniącym telefonem. Aha. Płytę otwiera utwór "Bad Romance". Nie rozumiem tak wielkiego podniecenia tą piosenką. Średnio mi się uśmiecha. Jednak i tak w porównaniu do niektórych utworów wypada pomyślnie. Weźmy takie "So Happy I Could Die". Takie nie wiadomo co. Ni to ballada, ni taneczny kawałek. A najgorsze jest to "eee jeah, jeah" na początku piosenki. Nie podoba mi się też "Monster". Jest to chyba najbardziej elektroniczny kawałek. Wyłapałem kawałek tekstu brzmiący mniej więcej tak "puckle, puckle, puckle". Mamy tu tylko dwa dobre numery. "Alejandro" jest piosenką euro popową. Ma fajny, spokojny początek. Na tle reszty wypada pomyślnie. Ten drugi kawałek to "Dance in the Dark". To chyba najlepszy kawałek od Lady GaGi. Szczególnie podoba mi się fragment She looks good But her boyfriend says she's a mess. Nie mogło zabraknąć ballady. Wyżej wspomniane "Speechless" nie przebija "Brown Eyes", ale i tak dodałbym je do najgorszych.
Najlepsze: Bad Romance, Dance in the Dark, Telephone
Najgorsze: So Happy I Could Die, Speechless, Teeth
 
Ocena całości: 3/6

1 komentarz: