Poznałem Ashley po obejrzeniu odcinka "Nie ma to jak hotel". Maddie była moją ulubioną bohaterką. Potem dalej śledziłem poczynania tej aktorki. Obejrzałem wszystkie części "High School Musical" i to właśnie jej śpiew najbardziej mi się spodobał. Niedługo po tym, moja siostra cioteczna (znajdziecie ją na zuziio.xx.pl) kupiła płytę "Guilty Pleasure". Słuchając jej, pierwszą rzeczą, którą zauważyłem było to, że jej muzyka teraz różni się od tego co zostało nam "zaserwowane" na "Headstrong". Piosenki mają mocniejsze brzmienie ("It's Alright, It's OK), są tu świetne ballady ("What If", "Me without you") oraz taneczne bity ("Hot Mess", "Hair"). Większość utworów dobrze się prezentuje (m. in. "Masquerade" i "Acting Out"), ale album ma również słabe strony. "Erase & Rewind" to według mnie kompletny niewypał, "How do you love someone" ma dobry tylko refren, a "Switch" zupełnie nie pasuje do reszty piosenek. A jeśli chodzi o teksty to widać, że Ashley wydoroślała. Na "Headstrong'u" praktycznie każda piosenka była o tym "jak ja kocham Scott'a". Na "Guilty Pleasure" teksty opowiadają o zdradzie i jak sobie poradzić ze złamanym sercem. Podsumowanie: nowy album Tisdale jest bardzo przyzwoity. Teksty mają sens, a piosenki szybko wpadają w ucho.
Ocena: 5/6
Najlepsze: Acting Out; What If; Me without You; It's Alright, It's OK
Najgorsze: Switch, Hair
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz