Po zdobytej popularności dzięki "Nie ma to jak hotel" i "High School Musical" Ashley postanowiła wydać swój debiutancki album. Nie odbiegał on stylistką niczym poza to co równie dobrze mogłaby zaśpiewać grana przez Tisdale Sharpay Evans. To pop, teen pop i nieco dance'u. Przyznam, że kiedyś album w ogóle mi się nie podobał. Teraz lepiej na niego patrzę. W wielu piosenkach słychać inspiracje Britney Spears. "Over It" przypomina mi "Oops!... I Did It Again" nie tylko początkiem, ale też sposobem śpiewania Ashley, "Unlove You" przypomina mi nieco balladę "E-mail My Heart", a "Goin' Crazy" jest niczym "(You drive me) Crazy". Bardzo lubię zawierające wpływy rocka "So Much for You", wcześniej wymienione "Over It" czy single. Jeśli miałbym wybrać ulubiony kawałek promujący album to wybór padłby na "Not Like That". Ciekawa linia melodyczna i tekst, w którym Ashley opowiada, że mimo tego, że została gwiazdą, to nadal jest "tylko dziewczyną z następnego mieszkania". A oprócz tanecznych numerów takich jak "He Said She Said" czy "Headstrong", mamy tu ballady. Na szczęście tylko 4. Ani "Love Me for Me", "We'll Be Together", "Unlove You" czy "Suddenly" mi nie przypadły. Tisdale pokazuje w nich wszystkie swoje wokalne braki. Z całej płyty najmniej podoba mi się jednak cover Taty Young pt. "Don't Touch (The Zoom Song)" A cały album choć może nie wybitny, to bardzo przyjemny.
Ocena: 3/6
Najlepsze: Over It, So Much for You, Not like That
Najgorsze: Unlove You, Headstrong, Don't Touch (The Zoom Song)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz