Miło było dla Was pisać...

środa, 27 czerwca 2012

"The Best of Kylie Minogue" Kylie Minogue


Wiecie, że 2012 to już dwudziestopięciolecie debiutu Kylie Minogue? Jej pierwszym singlem było „The Loco-Motion”. Do dziś piosenka uznawana za jeden z największych hitów wokalistki. Na obchody K25 (bo tak ten rok nazwali) wytwórnia i artystka przygotowali dla fanów kilka niespodzianek. Pierwszą z nich było nagranie kilku starych utworów razem z orkiestrą. Drugą wydanie całkiem nowego singla zatytułowanego „Timebomb”. Trzecią – stworzenie bodajże czwartej składanki typu 'best-of' Kylie. Swoją drogą na albumie singiel „Timebomb” się nie znalazł. A szkoda, bo naprawdę ma hitowy potencjał. Wpada w ucho, niezły do potańczenia.


Na krążku znalazło się sporo (aż dwadzieścia jeden) numerów. Mogłoby być ich 25, ale tyle by się pewnie na płycie nie zmieściło. Są to kawałki nagrane w różnych etapach kariery Minogue. Zdecydowanie na plus idzie fakt, że piosenki zostały wymieszane. Tj. raz mamy dyskotekowe „On a Night Like This”, później spokojniejsze „Tears on My Pillow” czy w końcu utrzymane w stylu r&b „Red Blooded Woman”. Trochę jednak szkoda, że nie ma tu kilku singli. „The Best of Kylie Minogue” ukazuje nam głównie imprezową stronę wokalistki. A przecież nagrała też takie numery jak nieco elektroniczne „Too Far”, spokojne (w stylu r&b) „Put Yourself in My Place”, rockowe „Some Kind of Bliss” czy balladowe „Where the Wild Roses Grow”. Brakuje mi tu tych kawałków. Pokazałyby one, że wokalistka oprócz dyskotekowych bitów ma dużo więcej do zaoferowania.
Mam tu kilku faworytów. Przede wszystkim te najbardziej wyróżniające się numery. Należy do nich z pewnością wykonywane razem z Robbie Williamsem „Kids”. Co może powstać ze współpracy największej australijskiej gwiazdy i jednego z najbardziej rozpoznawalnych brytyjskich wokalistów? Tylko świetny numer. Jest rockowy. Na pierwszy rzut ucha zupełnie nie pasuje do Kylie. A jednak idealnie odnalazła się w takich klimatach. Robbie też fajnie brzmi. Razem stworzyli super piosenkę. Jednak nawet ona blaknie przy „Confide in Me”. Znałem ten numer już wcześniej. Z początku jednak bardziej skupiłem się na samym teledysku (ciekawym, oryginalnym) do niego niż na samej muzyce. Gdy usłyszałem ten kawałek ponownie, przy przesłuchiwaniu „The Best of Kylie Minogue”, dosłownie wbił mnie w fotel. Genialny numer! Zupełnie niepodobny do pozostałych, prezentowanych przez wokalistkę. Muzyka składa się głównie z niesamowitych partii skrzypiec i tylko nieco im ustępujących bębnów. W zwrotkach Kylie brzmi wręcz fantastycznie. Jak nigdy. Jej wokal jest opanowany, delikatny. Tak właśnie wypada najlepiej. W refrenie śpiewa wyżej. Ta część podoba mi się najmniej, ale zła na pewno nie jest. Tekst do numeru również utrzymany na wysokim poziomie: We all get hurt by love And we all have our cross to bear But in the name of understanding now Our problems should be shared (PL: Wszyscy jesteśmy zranieni przez miłość I każdy z nas ma krzyż do dźwigania Ale teraz w imię zrozumienia Powinniśmy dzielić się problemami). Wyróżniającym się numerem jest także „Tears on My Pillow”. Spokojny kawałek, ale balladą bym go nie nazwał. Podoba mi się zdecydowanie mniej niż „Kids” czy „Confide in Me”. Na szczęście da się go słuchać. Od czasów recenzowania „Enjoy Yourself” trochę się przekonałem.
Co do pozostałych piosenek – słychać, że nagrała je Kylie Minogue. Mnie nie zaskakują. Mimo wszystko nieźle się tego słucha. Spodobało mi się nawet „Better the Devil You Know”. Jedynie refren średnio mi podchodzi. Nie można jednak odmówić kawałkowi pozytywizmu. Polubiłem także „Slow”. Cóż nie moja wina, że oceniając „Body Language”, ściągnęła mi się zła wersja tego numeru. W rzeczywistości jest to seksowny, elektroniczny kawałek. Jako ciekawostka powiem, że singiel nominowano do Grammy, przegrał jednak na rzecz „Toxic” Britney Spears. Jeszcze bardziej podoba mi się „Red Blooded Woman”. Nieco taneczny, nieco rhythm and bluesowy numer. Jedyne co bym z niego wyciął to śpiewane w bridge'u lalalala. Nie wyszło jej. Z tych najbardziej dyskotekowych utworów wokalistki polecam „On a Night Like This”. Nie mogło zabraknąć oczywiście największych hitów artystki: przeciętnego „Can't Get You Out of My Head”, w którym la pojawia się ze 300 razy, nieporównywalnie lepszego „Spinning Around” i „The Loco-Motion” w trochę zmienionej wersji (wolę jednak oryginał). Niestety kilka numerów zupełnie mi nie podeszło. Należy do nich bezwyrazowe „Give Me Just a Little More Time”. Ogólnie nie przepadam za płytą „Let's Get to It”, ale to tak tylko nawiasem. Całkiem podobne (i nie lepsze) jest też „Celebration”. Znacie to powiedzenie 'co za dużo, to niezdrowo'? W tym numerze pełno wszystkiego: sporo instrumentów, taneczna melodia. To jednak nie sprawiło, żebym kawałek polubił. „I Believe in You” (demo również tu obecnego „All the Lovers”?) ma zmarnowany potencjał. Spokojne, elektryczne zwrotki całkiem mi się podobają. Refren zaśpiewany wysokim głosikiem jest koszmarny.
Mimo kilku drobnych wad polecam Wam krążek „The Best of Kylie Minogue”. W nieco mniej niż 80 minut możemy przejrzeć te 25 lat jej kariery. Z drobną 'luką', bo brakuje mi tu jakiejkolwiek piosenki z „Impossible Princess” i chociażby jeszcze jednej z „Kylie Minogue”. Po przesłuchaniu składanki jak najszybciej sięgnę po te krążki. Wracając do „The Best of Kylie Minogue”. Fanom nawet tego nie muszę polecać, bo pewnie już w dniu premiery mieli krążek na swojej półce. Jednak i ci, którzy dotąd nie lubili wokalistki, powinni znaleźć tu coś dla siebie.
Ocena: 5/6
Najlepsze: Slow, Red Blooded Woman, Confide in Me, On a Night Like This, Kids
Najgorsze: I Believe in You, Give Me Just a Little More Time, Celebration

6 komentarzy:

  1. Ja i tak raczej nie sięgnę po Kylie ;p Wolę czas poświęcić na coś innego ;)

    "Mogłoby być ich 25, ale tyle by się pewnie na płycie nie zmieściło." Zawsze można zrobić wydanie 2-płytowe ;) W przypadku "The Best of..." nie jest to coś nadzwyczajnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam Kylie, jest świetna super że wydała taką płytę. Bardzo fajny nowy singiel Timebomb. Super recenzja lista-przebojow.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. To zupełnie nie moja stylistyka, nie wiem dlaczego ale głos tej kobiety mnie irytuje;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Płyta całkiem niezła ;)

    Zapraszam na nowy post na the-rockferry.blog.onet.pl (Within Temptation "Mother earth")

    OdpowiedzUsuń
  5. NN miResena.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń