Miło było dla Was pisać...

sobota, 9 czerwca 2012

"Unter dem Eis" Eisblume


Większość z Was głowi się pewnie teraz, kim jest ta Eisblume? Otóż jest to niemiecki ZESPÓŁ. Jego wokalistka ma na imię Ria. Pisząc o nich, głównie na nią zwraca się uwagę. Ba, nie tylko w przypadku tej kapeli. Wstęp krótki, bo nie mam co pisać. Zapraszam więc do czytania dalej... (tak, tak, zabrzmiało to beznadziejnie, nie musicie mnie w tym uświadamiać).



Płyta została wydana w 2009 roku. Już jakiś czas temu, poszukując zdjęć do nagłówka z LaFee, natknąłem się na artykuł z nią i Rią właśnie. Że niby LaFee 'przestała być niemiecką, gotycko-pop-rockową księżniczką'. Jej miejsce miała zająć wokalistka Eisblume. Jak się okazało – nie na długo. O ile znana z hitów takich jak „Heul doch” czy „Virus” artystka utrzymała się parę lat, tak o 'lodowych kwiatach' słuch zaginął. Wydali co prawda drugi krążek („Ewig”; jego recenzja kiedyś się ukaże), ale nie osiągnęli z nim większego sukcesu. Cóż mieli dosłownie pięć minut sławy. A nawet mniej, bo singiel „Eisblumen” tyle nie trwa ;P
Skoro już zacząłem, to może skończę opisywanie tego kawałka. Jest to cover utworu o tym samym tytule w oryginale wykonywanym przez zespół Subway to Sally. O ile oryginał nie zdobył mojego uznania (wokalista wypadł w tej piosence po prostu komicznie), tak wersję Eisblume uwielbiam. Niby spokojna, ale jednocześnie pełna mocy. Zaczyna się niepozornie – delikatne dźwięki pianina, wokal Rii. Jak przyjemna ballada. Później, gdy dochodzi więcej instrumentów: gitary, perkusja, mamy do czynienia z kawałem naprawdę wspaniałej muzyki. Nie spodziewałem się, że któryś z utworów z „Unter dem Eis” choć w połowie dorówna „Eisblumen”. A jednak. Sporo tu ballad, spokojnych numerów. To jednak nie one najlepiej zespołowi wychodzą. Ile można smęcić? I oni mieli ochotę na coś żywszego i w rezultacie powstały świetne piosenki takie jak pozytywne „Land in Sicht” czy „Liebe heißt Schmerz”. Drugi z tych numerów kocham. Trudno nawet wyjaśnić dlaczego. Chwytliwy refren, dobre zwrotki. Czyli niby nic szczególnego. Ten kawałek ma jednak to 'coś'. Fajnie słucha się także „Sieben mal”, choć nie czaruje tak jak „Liebe heißt Schmerz”. Najlepsze z najlepszych są mimo to „Hoffnung” oraz „Leben ist schön”. „Hoffnung” nie nazwałbym nawet do końca piosenką. Ria więcej mówi niż śpiewa. Uwielbiam też fragment (gdzieś w środku czy coś koło tego), w którym szepce Hoffnung (PL: Nadzieja). Muzyka w tym miejscu również uległa zmianie. Stała się bardziej tajemnicza, klimatyczna. Niesamowity kawałek. „Leben ist schön” podoba mi się głównie ze względu na fajny, nieco może nawet taneczny (oczywiście w pozytywnym znaczeniu) refren i tekst, o którym zaraz. Lubię też piosenkę za to, że potrafi się człowieka uczepić. O ile zwykle to te irytujące numery mogą się mnie trzymać i trzymać, tak tu mogę raz kawałek włączyć, no i mam zapewnione, że będzie za mną przez jakiś czas chodził.
No i oczywiście nie napisałem oddzielnie o tym, co sobie zaplanowałem – muzyce. Wokal Rii podoba mi się, ale myślę, że bez odpowiedniego podkładu wypadłaby dużo gorzej. Głównymi instrumentami na krążku są rzecz jasna gitary („Land in Sicht”), perkusja („Liebe heißt Schmerz”) oraz klawisze („Leben ist schön”, „Eisblumen”). Wielki plus również za smyczki. Co prawda udało mi się wychwycić je jedynie w jednym utworze („Stern”), ale muszę przyznać, że mnie powaliły. Perfekcja. Co prawda utwór do moich faworytów nie należy, ale dzięki temu bardzo zyskuje. Oprócz tego wykorzystano pewnie wiele innych instrumentów, których nie potrafię nazwać. Często pojawiają się też różne, dodatkowe dźwięki urozmaicające płytę – jak ten w zwrotkach „Leben ist schön” czy przypominający nieco bicie serca w „Unter dem Eis”. Z kolei w „Louise” obok Rii pojawia się chór. Razem z mocniejszą muzyką daje to kolejny doskonały... part. Nie cały utwór, bo jego pierwsza (niestety dłuższa) część nieco przynudza.
Teksty opowiadają o miłości, cierpieniu, śmierci itp. Ale (na szczęście) pojawiają się i takie bardziej pozytywne. Moim faworytem jeśli chodzi o warstwę tekstową jest "Leben ist schön": Ich lass dich nicht fallen, Ich lass dich nicht gehen. Wach mit mir auf, Leben ist so schön. Hör' auf dein Herz, Beginn zu verstehen: Das Leben ist so schön (PL: Nie puszcze cię, nie dam ci odejść. Obudź się ze mną, żyć jest tak piękne. Posłuchaj tylko swojego serca, wtedy zrozumiesz: Życie jest takie piękne). Podobnie zresztą z "Land in Sicht": Wir leben! Halt dich an mir fest Gib dich nicht auf, bis zuletzt (...) Wir leben! Siehst du das Licht Es ist Land in Sicht, es ist Land in Sicht (PL: Żyjemy! Trzymaj się mnie. Nie poddawaj się do ostatniego wdechu (...) Żyjemy! Czy widzisz światła? To ląd na horyzoncie, to ląd na horyzoncie).
Na „Unter dem Eis” składają się utwory głównie z gatunku pop rock. Zahaczają również o soft rock, rock czy pop (w małej ilości). Muzyka jest w pewien sposób niezwykła. Nie spotkałem się z czymś takim wcześniej. Fajnie by było, gdyby dodać do kawałków nieco więcej mroku, tajemniczości. A tak muszę się zadowolić jedynie „Hoffnung”. To moje jedyne 'ale'. No może nie jedyne, bo kilka utworów średnio mi podeszło, ale ogólna ocena jest całkiem pozytywna.
Ocena: 4+/6
Najlepsze: Liebe heißt Schmerz, Eisblumen, Hoffnung, Leben ist schön
Najgorsze: Unter dem Eis, Zeit zu gehen

11 komentarzy:

  1. Smyczki najbardziej pamiętam z "Ueberleben" :) I w "Louise" chór? Ogółem są bodajże 2 albo 3 wersje tej piosenki jednak wydaje mi się, że wersja z albumu była zawarta w teledysku (z gitarami i perkusją pod koniec), a ta z chórem (ładnie nazwanym Scala) bodajże znalazła się jako dodatek do singla.
    Jednak nie mogę powiedzieć, że jestem w 100% pewna.
    Jeśli chodzi o nich, można powiedzieć, że ich powrót był udany. W zasadzie jest. Jedyny singiel z tego albumu dostał się na 29 miejsce list przebojów, więc w porównaniu np. z LaFee ("Ich bin" 80 miejsce, następne single nawet nie dostały się to Top 100) wypadła bardzo dobrze. Album też prawdopodobnie lepiej się sprzedał, więc nie ma co narzekać ;)
    Moje zdanie na temat albumu znasz ;) Widzę, że też nie spodobało Ci się "Unter dem Eis"... mnie przekonanie się do tego utworu zajęło... z dwa lata xD
    Aaa i to porównanie w tych gazetach -.- aż nie chce się komentować

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG... czytałam tę recenzję z 10 razy przed publikacją i ani razu tego nie zauważyłam, hahahahaha:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe, ciekawe ;> Spodziewałam się czegoś znacznie gorszego.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie wiem skad ty bierzesz te niemieckie cuda ale ja absolutnie ich nie znam lista-przebojow.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy post na the-rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie lubię niemieckich piosenek, a zespołu nie znam, więc nie będę oceniał.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie przepadam za językiem niemieckim, wręcz mnie przeraża :P A albumu nie znam...

    NN u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. BITTE!
    http://allegro.pl/christina-aguilera-hurt-cd-nowa-wyprzedaz-i2421971725.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowe notowanie już na http://BEST-HITS.blog.onet.pl/. Zapraszam do oddania głosów.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nowy post na the-rockferry.blog.onet.pl, gdzie pojawiło się już nowe wydanie magazynu "MadHouse"!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowy post na the-rockferry.blog.onet.pl (recenzja "Viva la Vida" Coldplay & obrazki z Laną Del Rey). Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń