Tytuł: The 20/20 Experience - 2 of 2
Wykonawca: Justin Timberlake
Wykonawca: Justin Timberlake
Rok wydania: 2013
Gatunek: pop, r&b
Wytwórnia: RCA
Single: Take Back the Night, TKO
Jak wracać, to tak porządnie. Z takiego założenia wyszedł chyba Justin Timberlake. Po 7 latach od wydania FutureSex / LoveSounds uraczył fanów nie jednym a od razu dwoma albumami. Pierwsza część The 20/20 Experience została wydana w marcu. Zdobyła przychylne recenzje, mnie też zachwyciła.
Gdy dowiedziałem się, że na wrzesień planowana jest jego kontynuacja,
nie wiedziałem co myśleć. Z jednej strony cieszyłem się: ‚może otrzymam
coś równie dobrego?’. Bałem się też jednak, że na The 20/20 Experience: 2 of 2 Justin powrzuca po prostu bez ładu i składu to, co mu zostało. Jaka jest prawda? Zapraszam do przeczytania recenzji tego… dzieła.
The 20/20 Experience jest płytą
przemyślaną. Wszystkie utwory na niej zawarte sprawiają wrażenie
idealnie dopracowanych, dopieszczonych. Na swoim miejscu. Tworzą bardzo
spójną i ciekawą całość. A część druga? No niestety, ale w tym wypadku
zachwycać się nie będę. Mam bowiem wrażenie, że na The 20/20 Experience: 2 of 2 powrzucano
odrzuty z poprzedniego krążka. Coś nie się zmieściło lub nie pasowało –
niech będzie na drugiej części. O ile więc poprzedni album był od
początku do końca równy, tak tu mamy taki mały bałagan. Jeszcze nie
chaos, ale zastanawiam się, co robi tu np. Not a Bad Thing obok True Blood?

Album otwiera utrzymane w stylu r&b, nowoczesne Gimme What I Don’t Know (I Want).
Muszę przyznać, że to całkiem znośny i dający się do końca wysłuchać
numer. Szczególnie jego refren nawet mi się podoba. Niestety, całkiem
dobre wrażenie zupełnie zamazał kolejny utwór – True Blood.
Timberlake sięgnął w nim po elektronikę. Wyszedł mu niezwykle męczący
kawałek, który wywołuje u mnie mdłości i ból głowy. A na domiar złego
trwa ponad 9 minut. Przez to ani razu nie udało mi się go wysłuchać do
końca. Na płycie znajdziemy też m.in.: hip hopowe Cabaret z pasującym jak pięść do oka, gościnnym udziałem Drake’a, posiadające piękny, orkiestralny początek (ale będące kolejnym, nijakim wytworem) Amnesia oraz bardzo nudne You Got It On. Pozytywnie patrzę natomiast na kolejny duet wokalisty z Jayem-Z. Murder znacznie bardziej mi się od Suit & Tie
podoba. Nieco orkiestralne, nieco niepokojące zwrotki zrobiły na mnie
niesamowicie dobre wrażenie. Trochę siada refren, nadrabia za to Jay-Z,
którego wstawka tu pasuje znacznie bardziej niż w Suit & Tie.
Opisane wyżej piosenki są w większości (poza może Take Back the Night oraz Murder) bardzo przeciętne i w dużej mierze przekombinowane. Swego rodzaju ukojeniem po dźwiękach TKO czy True Blood okazuje się być zamykające album Not a Big Thing.
Z początku trochę mnie przerażało. Trwa ponad 11 minut. Czy to nie
przesada? Jak się jednak okazało, utwór tworzą dwa, znacznie się od
siebie różniące. Część pierwsza Not a Bad Thing jest pozytywna, akustyczna. Przegrywa jednak z ukrytym Pair of Wings. To jedyna taka ballada na The 20/20 Experience: 2 of 2. Delikatna, subtelna, pięknie zagrana na skrzypcach. Liczę, że na kolejnym krążku dominować będą właśnie takie utwory.
Dwa pierwsze krążki Timberlake’a arcydziełami nie są. Owszem, FutureSex / Love Sounds słucha się miło, ale już Justified nie powala. Co innego jednak pierwsza część The 20/20 Experience. Jak ją kiedyś określiłem: danie iście królewskie.
Szkoda tylko, że kontynuacja longplaya poziomu tego nie trzyma. Sprawia
wrażenie zrobionej tylko po to, by twórcy zbili jeszcze więcej kasy. No
bo naprawdę – słuchając True Blood, TKO czy Only When I Walk Away, zacząłem tłuc się po głowie, zastanawiając się: ‚co się stało z (tym dobrym) Justinem?’. Nawet te dobre, smakowite kąski (Murder, Not a Bad Thing) nie zabijają niesmaku pozostawionego przez The 20/20 Experience: 2 of 2.
Ocena: 3/6
Najlepsze: Take Back the Night, Murder, Not a Bad Thing
Najgorsze: True Blood, TKO, You Got It On
Ale surowo :( Ja lubię te brudne kawałki: "Drink You Away" i "Only When I Walk Away" no i oczywiście duet z JAY'em oraz "Take Back The Night". PS. Też nienawidzę "True Blood" ;)
OdpowiedzUsuńPisałem tę reckę już dość dawno i dziś trochę polubiłem DYA i OWIWA. Ale nadal oceniam na 3.
UsuńSłuchałam tej płyty raz czy dwa, ale nic nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńNowy post na http://The-Rockferry.blog.onet.pl
Pierwsza cześć płyty nie bardzo mi się podobała, tylko poszczególne numery. Do drugiej chyba nie mam zamiaru nawet sięgać.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się że ta płyta będzie tak dobra jak poprzednia ale się pomyliłam. Z płyty podoba mi się tylko Take Back the Night, Not a Bad Thing.
OdpowiedzUsuńNa http://mybestmusic.blog.pl/ pojawiło się Nowe Notowanie i Nowa Bitwa.
Słabo znam twórczość Timberlake'a, ale z ciekawości może przesłucham :)
OdpowiedzUsuńja bardzo lubie ten album TRUE BLOOD najlepsze, bedzie Katy ale jeszcze troche hot-hit-lista.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się po tym krążku coś lepszego a się zawidłam bo pierwsza część była świetna może dlatego że Justin każałam na siebie długo czekać. Najlepsza piosenka i jedyna to Take Back the Night.
OdpowiedzUsuńJakoś bardziej mi ten album podszedł, pierwszą część dłużej katowałam. Jeszcze nie wiem który album wolę :P
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowego posta :)
Dwójka brzmi dla mnie jak odrzuty z nagrań na jedynkę... Tragiczna nie jest, ale zamiast siekać ją tak szybko, mógł pomyśleć nad zawartością z rok dłużej. :S
OdpowiedzUsuńNigdy nie przepadałam za Justinem :] Więc nie znam żadnego krążka, coś z części pierwszej przesłuchałam, nawet mi się podobało, na coś trafiłam z tego i raczej mnie nie porwało...
OdpowiedzUsuń