Miło było dla Was pisać...

piątek, 26 sierpnia 2016

8 najlepszych utworów z albumu "E•MO•TION" Carly Rae Jepsen


Już dzisiaj premiera albumu E•MO•TION: Side B, EP-ki zbierającej odrzuty z sesji nagraniowej do właściwego E•MO•TION. Jest to niejako prezent urodzinowy dla oryginalnego krążka, który został wydany (w Stanach, Japonia oraz Europa krążek otrzymały w zupełnie inne dni) niemal dokładnie rok temu. Jako że działalność na blogu zawiesiłem, nigdy w zasadzie o dziele Carly się nie wypowiedziałem. Szkoda - jest to zdecydowanie mój ulubiony popowy longplay nie tyle nawet roku 2015, co ostatnich paru lat. Tak więc dołączam się do urodzinowych życzeń i na każdy z 8 kawałków umieszczonych na najnowszym wydawnictwie wybieram jeden z "właściwego" E•MO•TION.

Utwory ułożone są w kolejności występowania na płycie, więc to czy jest on numerem 1 czy 8 nic nie znaczy.)
  1. Run Away With Me
Charakterystyczne saksofonowe intro przechodzące w dość cichą, niepozorną zwrotkę - tak wita nas płytowy "otwieracz". Od czasu swej premiery Run Away With Me zdobyło niebywałą przychylność krytyków, którzy wręcz prześcigali się w pochwałach. "Idealna popowa piosenka" czy też "utwór roku" to tylko jedne z pochwał przypisywanych numerowi. Choć dość łatwo zrażam się do rzeczy przereklamowanych, Run Away With Me sprostało moim oczekiwaniom... a może nawet je przewyższyło? Od wyraźnie nawiązującej do lat 80., a mimo tego wciąż brzmiącej współcześnie produkcji, przez niezwykle sympatyczną i łatwo wpadającą w ucho melodię refrenu, aż po prosty, acz urzekający tekst o czystej, niczym niezakłóconej miłości wszystko jest tu na swoim miejscu. Co więcej, słuchałem już tej piosenki niezliczoną ilość razy, a jednak wciąż potrafię znaleźć w niej jakiś mały element, który umknął mi wcześniej. A to chyba właśnie tak poznaje się prawdziwe arcydzieła.

Ulubiony fragment: middle 8, po którym następuje finalny, jeszcze bardziej euforyczny refren

  1. I Really Like You
Miał być hit na miarę Call Me Maybe, skończyło się na przeboju, który może i miał poparcie stacji radiowych, lecz utwierdził niejako pozycję Carly jako "one hit wonder". Niestety wciąż definiujemy ją jedynie przez pryzmat jej największego singla. Skupiając się jednak na samym I Really Like You, nie jest to wcale tak głupia piosenka, jak mogłoby się wydawać. Hook refrenu co prawda opiera się na bardzo prostym pomyśle, lecz cały utwór nie składa się jedynie z powtarzanego tytułu. Kawałek wbrew pozorom wcale nie opowiada o miłości, zamiast tego skupia się na stanie, kiedy daną osobę uwielbiamy, lecz raczej jako przyjaciela, nie jako obiekt westchnień. Samej Jensen bardzo to najwyraźniej odpowiada, gdyż numer ucieleśnia najpiękniejsze uczucia - czy może raczej e•mo•tions - radość, szczęście oraz wspomnianą już przy Run Away With Me euforię.

Ulubiony fragment: druga część refrenu

  1. Boy Problems
Po jej ostatnich wyczynach może się to wydać zaskakujące, ale Sia potrafi czasem napisać dobrą piosenkę. Tak jest i w tym przypadku. Boy Problems posiada jeden z najprostszych i najszybciej wpadających w ucho podkładów na płycie i stanowi idealne przełamanie nastroju po poprzedzającym je All That (również bardzo dobry utwór, choć na moją listę się nie załapał). Podobnie jak I Really Like You jest to niejako liryczna zmyłka, gdyż kompozycja wcale nie koncentruje się na tytułowych problemach z chłopakiem. Opowiada ona bowiem o dziewczyńskiej przyjaźni, w której jedna ze stron zaniedbuje drugą na rzecz własnego wybranka, zadręczając ją później opowieściami o jego niedoskonałościach. Choć sygnały jak historia się zakończy, wysyłane są przez cały utwór, tak naprawdę dopiero ostatni refren mówi nam, czy Carly wybierze miłość czy przyjaźń. W tym wszystkim nie brak swego rodzaju ciepła, które wynosi ten nieskomplikowany bądź co bądź taneczny kawałek na zupełnie nowy poziom.

Ulubiony fragment: zwrotki, do których umiejętnie wpleciono fragmenty brzmiące jak wyjęte z rozmowy telefonicznej

  1. Your Type
E•MO•TION znacznie zwalnia tempo w synthpopowym Your Type, utworze, w którym inspiracje muzyką lat 80. odznaczają się dość silnie. Po wielu opowieściach o szczęśliwej i spełnionej miłości tu Carly spotyka się z odrzuceniem. Zdaje sobie sprawę z tego, że jest dla ukochanego jedynie przyjaciółką i nigdy tej bariery nie przeskoczy. W przeciwieństwie do przywołanych wyżej numerów nie wystarcza jej to - w przejściu między zwrotkami a refrenem niemalże błaga o drugą szansę. Wokalistka nie ma wybitnego wokalu, ale tutaj idealnie wykorzystuje wszystkie jego atuty. Potrafi bowiem głos modulować i wydobywać z niego różnorakie emocje, w tym i negatywne, co w Your Type było absolutnie konieczne. Bez tego utwór nie poruszałby słuchacza nawet w połowie tak mocno.

Ulubiony fragmentI'll make time for you

  1. LA Hallucinations
Niemal wszystkie utwory na E•MO•TION kręcą się wokół ludzkich uczuć, spraw, które dotyczyć mogłyby każdego. Nieco inaczej sprawa ma się z LA Hallucinations. W utworze numer dziesięć na płycie Carly w dość dosadny, aczkolwiek nieprzekraczający granicy dobrego smaku, wygarnia fałszywość Los Angeles. Dostało się ponadto tabloidom, o czym dobitnie świadczy wzmianka o Buzzfeed oraz TMZ w moście kawałka czyniąca piosenkę dość aktualną, ale i mogącą słabiej oprzeć się wpływowi czasu w przyszłości. Na tę chwilę wciąż jednak zachwyca. Do tekstu dobrano bowiem najmocniejszą na krążku, w pewnym sensie najcięższą, ale nadal przystępną produkcję. Numer rozkręca się dość szybko (czyżby delikatne nawiązanie do tempa, z jakim przychodzi żyć mieszkańcom nie tylko LA?), osiągając punkt kulminacyjny w łatwo wpadającym w ucho refrenie.

Ulubiony fragment: nie każdy odważyłby się rozpocząć utwór od słów I remember being naked

  1. Warm Blood
Do Warm Blood podchodziłem z nieufnością. Za jego produkcję odpowiada bowiem Rostam Batmanglij, były członek grupy Vampire Weekend, do których fanów raczej nie należę. Przekształcenie piosenki w coś, co mogłoby znaleźć się na jednej z płyt zespołu, raczej nie wyszłoby Carly na dobre. Na całe szczęście zupełnie się jednak co do muzyka myliłem. Jego kompozycja to nieco duszna, ale i cały czas trzymająca w napięciu. Elektroniczny, inspirowany muzyką disco bit tworzy w pewnym sensie kontrastujące, ale w gruncie rzeczy idealne tło do tekstu, w którym wokalistka wyznaje, że w obecności ukochanego zupełnie traci nad sobą kontrolę. Wyznaje to w dość zimny, opanowany sposób, co dodaje kawałkowi lekko tajemniczy pierwiastek, a także sprawia, że nigdy nie przekracza on granicy nazbyt dosłownej i niepotrzebnej emocjonalnej egzaltacji.

Ulubiony fragment: pre-chorus

  1. When I Needed You
W utworze zamykającym standardową edycję albumu artystka przełamuje nieco mroczniejszą muzyczną atmosferę poprzednich dwóch kawałków, choć w warstwie tekstowej When I Needed You jest nie do końca kolejnym radosnym numerem. Uczucia zmieniają się tu jak w kalejdoskopie, sprawiają jednak wrażenie logicznego ciągu rozwijającego się z każdą sekundą utworu. Na samym początku piosenki Carly wspomina miłe chwile spędzone z chłopakiem, chęć powrotu do nich i niego samego, a także próbę zmiany własnego charakteru na rzecz związku... jednak już w następnej chwili odchodzi od tego pomysłu, jako że wie, że nie sama nie mogła polegać na swej drugiej połówce. To właśnie ten moment nie tyle w samej kompozycji, co na całym albumie, gdzie Jepsen zrywa na swój własny sposób miłosne więzy, a zamiast tego stawia się na siebie i własną niezależność. To wszystko przy akompaniamencie melodii przebojowej oraz niezwykle podnoszącej na duchu. Jest to mój absolutny faworyt z całego krążka, dlaczego? Powód bardzo prosty: choć uwielbiam, gdy piosenki mają ciekawą produkcję, dobre wokale czy intrygujące teksty, to najbardziej lubię, gdy wywołują na mej twarzy uśmiech, a to When I Needed You robi za każdym razem.

Ulubiony fragment; cały utwór!

  1. Black Heart
Niesamowicie niedocenione, a doskonałe - Black Heart to jedyny z pięciu bonusów, który dostał się na listę. Bardzo lubię je wszystkie, ale to właśnie ten niepozorny utwór wywarł na mnie największe wrażenie. Ozdobiona ejtisową, kojarzącą mi się z grami video produkcją piosenka to bodajże najbardziej robotoczne i wyprane z emocji nagranie na krążku. O ile jednak w każdej innej kompozycji mogłoby to stać się elementem zupełnie psującym ogólne wrażenie, tu pasuje idealnie. Fraza przewijająca się w tekście najczęściej to bowiem "kwitnące drzewo", symbol Japonii. Rzuca to dość ciekawe światło na numer stający się w tym momencie dość ciekawym odpowiednikiem tamtejszego społeczeństwa często uznawanego za nienaturalne, wręcz jakby fabrycznie wyprodukowane. Bez tego Black Heart również świetnie by się oczywiście obroniło, lecz to właśnie te małe detale nadające utworom artystki zupełnie nowy kształt i znaczenie czynią E•MO•TION tak wspaniałym.

Ulubiony fragment: końcówka z kilkukrotnie powtarzanym Everything you ever wanted, now it's happening


Jeśli zaś chodzi o pozostałe utwory, uwielbiam zadziorność piosenki tytułowej, produkcję w Gimmie Love, romantyczność All That, saksofon w Let's Get Lost, bezpośredniość I Didn't Just Come Here to Dance, ciepło Favourite Colour, spokój Never Get to Hold You czy też przebojowość Love Again. Jedyny kawałek, który jest moim zdaniem dość nijaki i przeciętny, to Making the Most of the Night. Jako całość album to jednak coś jeszcze więcej niż suma poszczególnych elementów, a E•MO•TION doskonale sprawdza się także i w takiej sytuacji. To po prostu dzieło kompletne, dalekie od często obecnego w popie banału, dostarczającego zarówno dobrej zabawy, jak i paru delikatniejszych momentów. To "jedynie" wydawnictwo rozrywkowe, lecz w swej kategorii idealne.

4 komentarze:

  1. Gimme Love, I Really Like You, All That, Warm Blood i długo nic. ALe i tak robi wrażenie ten progres, jaki CRJ zrobiła od czasu poprzedniego koszmarka.

    OdpowiedzUsuń
  2. A co to reaktywacja bloga?
    Zapraszam na moje forum.
    http://www.musictop.pl/
    Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja nie potrafię jej słuchać. Dawaj wracaj i pisz więcej :P
    www.Rebelle-K.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągnie mnie do przesłuchania tego albumu, ale ciągle mi nie po drodze ...
    Zapraszam na http://scarlett95songs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń