Kate Bush. Pamiętacie ją jeszcze? Chociażby z mojej niedawnej (bodajże był to maj) recenzji jej czwartej płyty. „The Dreaming” dużego wrażenia na mnie niestety nie zrobiło. Cóż, teraz czuję, że nie doceniłem tego albumu. Stwierdziłem jednak, że warto by poznać jej początki. „The Kick Inside” to jej, wydany w 1978 roku, debiut. Pochodzą z niego przeboje takie jak „Wuthering Heights” czy „The Man with the Child in His Eyes”, które do dziś należą do największych hitów wokalistki. Zachęcony singlami z tego krążka w końcu i ja musiałem po niego sięgnąć.
Muzykę Bush bardzo trudno gdzieś zakwalifikować. Wielu mówi, że wykonuje art rock. Po części to prawda. Znajdziemy tu bowiem kawałki odznaczające się żywszym, nieco gitarowym brzmieniem („James and the Cold Gun”, „Kite”). Sporo tu także muzyki pop. Oczywiście nie jest to jakaś elektroniczna, taneczna rąbanka, ale starodawny, nieco barokowy ‘odłam’ tego gatunku. Wbrew pozorom spokojnych numerów nie ma tu wielu.
Największymi hitami Kate są piosenki „Wuthering Heights” oraz „The Man with the Child in His Eyes”. Przyznam, że to właśnie one zrobiły na mnie największe wrażenie. Szczególnie ten pierwszy utwór uwielbiam. Został napisany po obejrzeniu przez Kate filmowej adaptacji książki „Wichrowe wzgórza” (Wuthering Heights). Muszę przyznać, że piosenka jest niezwykła. Całkiem spokojna, ale za to radosna, świeża. Napawa mnie niesamowicie pozytywną energią. Muzyka bardzo mi się podoba. Wokal Bush z początku średnio mnie tu przekonywał. Szybko się jednak do niego przekonałem. Brzmi świetnie, bardzo dobrze. Jeszcze bardziej kocham zamieszczoną na „The Whole Story” (1986) wersję tego singla. Bardzo podoba mi się również „The Man with the Child in His Eyes”. W przeciwieństwie do wcześniej opisanego “Wuthering Heights” ten kawałek nie ma tak pozytywnego klimatu. Muzyka ogranicza się właściwie tylko do dźwięków pianina i lekkiego pogrywania skrzypiec w tle. Kate również brzmi super. Bez modyfikacji głosu wypada najlepiej. Nie zrażajcie się jednak, że to będzie jakaś prosta, nudna ballada. Słucha się niesamowicie.
Nie ukrywam, że to właśnie te dwa single najbardziej mi się spodobały. Jednak nie tylko one zasługują na uwagę. Do spokojnych kawałków oprócz tych dwóch należą jeszcze „Feel It” oraz tytułowe „The Kick Inside”. Z tych dwóch wolę jednak „The Kick Inside”. To bardzo uroczy numer. Może i nie czaruje tak jak “Wuthering Heights” ani nie zachwyca tak jak “ The Man with the Child in His Eyes”, ale to nie zmienia faktu, że jest bardzo udany. Muzyka nie jest skomplikowana. Ogranicza się właściwie do dźwięków pianina. Bardzo kojące, odprężające. Ale i „Feel It” zasługuje na osobny komentarz. Co prawda jest spokojne, ale całkiem przebojowe. Przyznam, że najbardziej podoba mi się refren tej piosenki. Charakterystyczny, bardzo łatwo wpada w ucho. Mnie do dziś często lata w głowie Oh, feel it Oh, oh feel it, Feel it, my love (PL: Oh, czuję to Oh, oh, czuję to Czuję to, moją miłość).
Pozostałe numery odznaczają się jednak nieco bardziej przebojową muzyką. Może to nie są jakieś taneczne kawałki, ale słucha się ich bardzo dobrze. Podoba mi się w nich to, że każdy ma w sobie coś ciekawego. Coś, co przyciąga i odróżnia go od pozostałych. Bo jak tu się nie zachwycić zawierającym świetny, radosny refren „Strange Phenomena”? Może i to podobny patent do tego wykorzystanego w „Feel It”, ale ani trochę mi to nie przeszkadza. Albo jak można nie lubić „Oh to Be in Love”, które zawiera świetny, zapadający w pamięć chórek? Czy w końcu „The Saxophone Song” – zdecydowanie najlepsza z zamieszczonych na „The Kick Inside” (może poza dwoma singlowymi kawałkami) piosenek. Zaczyna się od przeraźliwego, bliżej niezidentyfikowanego dźwięku. Podoba mi się ten kontrast – z jednej strony spokojne zwrotki, z drugiej żwawszy refren. Może to i coś takiego jak we wcześniej wspomnianym „Feel It”, ale przy słuchaniu tego numeru zapominam zupełnie o pozostałych. Partia zagrana na saksofonie jest po prostu niesamowita. Uwielbiam ją. Warto jeszcze wspomnieć (i przede wszystkim należy posłuchać) kawałków takich jak „Kite” czy „James and the Cold Gun”, które zawierają w sobie nieco ze świetnej, rockowej energii.
Jednak nawet „The Kick Inside” nie jest albumem bez skazy. Mimo że przyjemnie się go słucha, nie podoba mi się singlowe „Moving”. Do złych może i nie należy, ale nie ma w sobie kompletnie nic interesującego. Nie jestem również wielkim fanem utworów „L’Amour Looks Something like You” oraz „Room for the Life”. Można posłuchać, ale nie powalają. Zwyczajnie przeciętne.
Byłem bardzo ciekawy o czym śpiewa Kate. Bardzo podoba mi się tekst do „James and the Cold Gun”, w którym pojawiają się m.in. słowa James, come on home. You've been gone too long, baby. We can't let our hero Die alone (PL: James, wróć do domu Zniknąłeś na tak długo, kochany Nie możemy pozwolić by nasi bohaterowie umierali w samotności). W dalszej części Bush oskarża tytułowego Jamesa o zaprzedanie duszy… pistoletowi. Niezłe. Z kolei „L’Amour Looks Something like You” to piękna opowieść o miłości: I'm dying for you just to touch me, And feel all the energy rushing right up-a-me L'amour looks something like you (PL: Umarłabym za jeden twój dotyk Abyś poczuł całą energię, buzującą wewnątrz mnie Miłość wygląda mniej więcej jak ty). Poza tym lubię także „Wuthering Heights” (choć słyszałem, że trzeba przeczytać książkę, by w pełni poczuć ten klimat) oraz „The Man with the Child in His Eyes”: Oh, I'm so worried about my love. They say, "No, no, it won't last forever." And here I am again, my girl, Wondering what on Earth I'm doing here. Maybe he doesn't love me. I just took a trip on my love for him (PL: O, bardzo się martwię o moją miłość. Mówią, ‘nie, nie, to nie przetrwa na zawsze’. I oto jestem znów, moja dziewczyno, Zastanawiam się co ja robię na ziemi. Może on mnie nie kocha. Po prostu podróżuje z moją miłością do niego).
Przyznam, że album „The Kick Inside” bardzo przypadł mi do gustu. Znam już kilka płyt tej wokalistki. Może jej debiut nie dorównuje genialnym „Hounds of Love” i „The Sensual World”, ale muszę przyznać, że to kawał dobrej muzyki. Nawet bardzo. Kilka piosenek z tego albumu należą (przynajmniej na ten moment) do moich ulubionych. Zresztą o każdej mógłbym napisać coś pozytywnego. Dzięki płycie Kate tylko umocniła swoją pozycję wśród moich ulubionych wokalistek. A Wy co niej sądzicie?
Ocena: 5/6
Najlepsze: Wuthering Heights, The Man with the Child in His Eyes, The Saxophone Song, The Kick Inside
Najgorsze: Moving
Może i jestem jakoś zacofana, bo jej nie kojarzę, ale brzmi ciekawie ;D
OdpowiedzUsuńmuzyki absolutnie nie kojarze lista-przebojow.bloog.pl
OdpowiedzUsuńJa również tej Pani nie znam
OdpowiedzUsuńUwielbiam Kate, fajnie że ktoś jej jeszcze słucha w dzisiejszych czasach :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy post, zapraszam :)
Chyba nikogo nie zdziwi jak napiszę, że po prostu nie znam. ^^
OdpowiedzUsuńJak tylko 2 to nie ma źle. Ja trafiłam na plik, w którym całość trwała 20 minut, w tym 10 minutowa przerwa ;/
OdpowiedzUsuńA ja tak i wolę wersję Davida. Jest dla mnie ciekawsza no i ja wręcz uwielbiam dźwięk skrzypiec, mam do nich straszną słabość, być może dlatego tak go uwielbiam :)
ARFKM? Ta piosenka to czysta masakra -.- Teledysk da się na biedę obejrzeć, ma kilka fajnych scen, ale tylko z wyłączonym dźwiękiem.
Recenzje przeczytam i skomentuję później :)
Cóż mogę o niej powiedzieć? Nic ;p
OdpowiedzUsuńNie znam jej muzyki (chyba że znam i o tym nie wiem), być może kiedyś po nią sięgnę, czas pokaże -.-
Kate, cóż...niby znam jej kilka piosenek, ale nie zaciekawiły mnie na tyle, żeby sięgnąć po jej całe krążki. Chyba to nie do końca mój styl ;)
OdpowiedzUsuńHeh... ja nie rozumiem tych ukrytych piosenek, a na dodatek jeszcze z taką przerwą ;/ Chyba że w tym wypadku dano słuchaczowi czas, żeby zdążył wyłączyć płytę xD
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jedynie jak to zrobili "Panik". Nie wiem jak u Ciebie to w odtwarzaczu się wyświetla, ale na płycie o "San Diego" nic nie pisze, a wkładając płytę do wieży widać 14 utworów. I 14 mogę sobie załączyć kiedy chcę bez przewijania. Do tego nie ma długiej przerwy, tj. zauważyłam, że jak kończy mi się "Bevor du gehst" to zanim włącza się "San Diego" odlicza pół minuty od tyłu -.-
raz słuchałam i 5 to za dużo ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl
To u mnie chyba 30 sekund. Musiałabym sprawdzić czy u mnie inaczej działa czy mi się po prostu pomyliło, haha : )
OdpowiedzUsuńNie raz i ja się myliłam ;) Teraz nie chce mi się sprawdzać (z resztą, czy to ważne?) kto z nas ma rację ;) Poza tym nie zdziwiłabym się, gdyby mogło się ilość sekund różnić w zależności od sprzętu ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy wpis :) /http://re-cenzje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNowy post na namuzowani.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńZapraszam na nową notkę :) [Złoty-Gramofon]
OdpowiedzUsuńZgodzę się z tym, że są najoryginalniejsze (oczywiście nie licząc "Last Ride In"), ale mnie żadna z nich się nie podoba. Ba, wręcz ich nie cierpię. "King..." lubię tylko w wersji live, przynajmniej jedno czy dwa wykonania tej piosenki na żywo bardzo mi się spodobały ;)
OdpowiedzUsuńNN miResena.wordpress.com
OdpowiedzUsuńMoving najgorsze?? Pffffff
OdpowiedzUsuńIf you want to get a benefit from this post then you have to apply these strategies to your own webpage.
OdpowiedzUsuńReview my video: Tax Attorney seattle
Tax Attorney seattle
There are many strategies, aren't there?
OdpowiedzUsuńSee my video about Tax Attorney seattle
Tax Attorney seattle