Miło było dla Was pisać...

sobota, 6 października 2012

"Believe" Justin Bieber





Tytuł: Believe
Wykonawca: Justin Bieber
Rok wydania: 2012
Gatunek: pop, dance, r&b
Single: Boyfriend, As Long as You Love Me, Beauty and a Beat









Baby, baby, baby, noooo… A nie, przepraszam, to nie ta kwestia. Widać, że od piosenek tego typu Bieber chce się odciąć. O tym (i o wielu innych, bardziej konkretnych rzeczach) za chwilę. Najpierw będzie standardowo – Justin B. to wokalistka wykonujący muzykę z pogranicza popu, r&b i (co słychać na tym krążku) dance. Jak pewnie wiecie zdobył ogromną popularność. Nigdy dobrej muzyki nie grał, ale nastolatkom i jeszcze młodszym dziewczynką wystarczył jago fryz ‘na grzyba’ i dziecięce usposobienie. Jego charakternym ‘punktem’ stał się, oprócz wyglądu, jego głos. Nie owijając w bawełnę, brzmiał jak dziewczynka. Teraz na szczęście przeszedł mutację i po przesłuchaniu jego krążka „Believe” nie trzeba brać leków przeciwbólowych.

 
Słuchając albumu, nie da się nie zauważyć, że piosenkarz chciał odciąć się od baaardzo pospolitych popowych numerów w klimacie strasznych „Baby” czy „Eenie Meenie”. Dodał do swojej muzyki więcej brzmień r&b, sporo tu także tanecznych numerów. A ballady nie są tak płaskie i po prostu słabe jak te z poprzednich płyt. Tak więc sam opis wypada rewelacyjnie. A jak jest w praktyce?

Zacznę może od charakterystycznych dla Justina ballad. To w końcu za nie od początku jego kariery kochają go fanki. Tutaj również mamy kilka spokojnych numerów. „Catching Feelings” czy „Fall” do moich ulubionych na pewno nie należą. To po prostu nijakie mieszanki popu i r&b jakich wiele. Nie wnoszą do muzyki nic nowego. Takie piosenki równie dobrze mogłaby nagrać Rihanna we wczesnych etapach swojej kariery. Z tą różnicą, że jej wyszłyby lepiej. Z kolei te ballady, które zostały umieszczone pod koniec podobają mi się już bardziej. Akustyczne „Be Alright” ma potencjał. Muzyka, która ogranicza się tylko do gitary akustycznej jest całkiem ładna. I Bieber nawet tego nie niszczy. Jednak nawet ten kawałek wypada średnio w porównaniu do kończącego album tytułowego „Believe”. Zaczyna się spokojnie, bez żadnego elementu zaskoczenia. Tej części co prawda przyjemnie się słucha, ale to dopiero pojawiający się później chór gospel mnie powalił. Zupełnie się czegoś takiego po wokaliście nie spodziewałem. I może właśnie dlatego zrobiło to na mnie tak duże wrażenie. Tak czy inaczej – to bardzo dobry, trafny dodatek do tej piosenki.

Pozostałe piosenki to jednak bardziej przebojowe kawałki. Czasem zawierające więcej wpływów r&b („Right Here”, „Boyfriend”), innym razem muzyki dance („All Around the World”, „As Long as You Love Me”). Może opiszę najpierw tę pierwszą grupę. Dlaczego? Bo po prostu jest… stosunkowo mniejsza. Muszę przyznać, że singla „Boyfriend” nie mogę ścierpieć. Owszem to zawsze odmiana po „Baby”, ale porównując oba te kawałki, nie wiem, który uznałbym za gorszy. Problem „Boyfriend” to fakt, że nie jest to nawet poprawny numer. Po prostu nudny, nijaki. Nie ma żadnego ciekawego elementu, który mógłby przyciągnąć i zachwycić słuchacza. Nie mówię, że inne piosenki Biebera to mają, ale na kawałek promujący album „Boyfriend” zupełnie się nie nadaje. Na tym tle lepiej wypada „Right Here”. Ale też – szału nie ma. Łączy w sobie elementy r&b, popu i hip hopu. Ten ostatni gatunek jest wprowadzany głównie przez pojawiającego się gdzieś tam w tle Drake’a. Zaciekawiło mnie jednak to, że i Justin próbuje w numerze rapować. Jak na początki – nie ma źle. Da się słuchać.

Opisanych dotychczas piosenek (wyłączając „Boyfriend”) mogę od czasu do czasu posłuchać. Po kilku mocniejszych może nawet by mi się spodobały. W tym momencie muszę go niestety skrytykować. Większość utworów jest nijakich. W mało ciekawy sposób podane tam zostały pop i r&b, w niektórych momentach wciśnięte nieco na siłę taneczne elementy. Wszystko to jest takie nudne, mało ciekawe. Jednakże ani to, ani też te mniej porywające ballady nie należą do największych mankamentów płyty „Believe”. Już na początku bowiem dostajemy takie „All Around the World”. Gdyby nie to, że przetrwałem już takie np. LMFAO (jak dobrze, że się rozpadli…), po przesłuchaniu tego numeru zawróciłbym jak najszybciej. Wam też odradzam zapoznawanie się z nim. Tylko najwytrwalsi dotrwają do jego końca. Zwrotki są jeszcze do przeżycia. Refren z kolei to jakaś masakra. Nie pomaga Ludacris. Kolejny ich duet po „Baby”. Jeszcze gorszy od poprzedniego. Podobne zdanie mam o „Take You”. Tak jak w przypadku „All Around the World” zawinił refren. Zresztą nie tylko on. To połączenie muzyki dyskotekowej z r&b jest godne pożałowania. To jednak Bieber jest największą porażką tej piosenki. Ma mniej werwy niż ja o piątej nad ranem. Szczególnie ten refren w jego wykonaniu brzmi koszmarnie. Ostatnio przekonałem się natomiast do utworu „Beauty and a Beat”. Początek z idiotycznym ‘Nicki Minaj, Juuuuustin…’ jest kiepski, ale reszta wypada na szczęście lepiej. Basowe zwrotki brzmią całkiem fajnie. O dziwo nieźle słucha się nawet tej nieco kiczowatej, dubstepowej muzyki włączającej się po refrenie. Najbardziej jednak podoba mi się partia wykonywana przez Nicki Minaj. Raperka całkiem dobrze radzi sobie imprezowej muzyce (królujące na listach przebojów „Starships” i „Pound the Alarm” bardzo lubię). Wnosi świeżość do „Beauty and a Beat”.

Teksty Biebera zawsze były nieco dziecinne i infantylne. Przyznam jednak, że traktowałem tego za jakiś spory minus. Bo co niby taki 16-latek miał przeżyć? Niewiele. Z zamieszczonych na „Believe” tekstów najbardziej podoba mi się ten do tytułowego utworu. Posunę się nawet do stwierdzenia, że to najlepszy ‘poemat’ od wokalisty: ‘Cause everything starts from something But something would be nothing Nothing if your heart didn’t dream with me Where would I be here, if you didn’t believe (PL: Bo wszystko zaczyna się od czegoś Ale coś byłoby niczym Niczym, jeśli wasze serca nie marzyłyby razem ze mną Gdzie bym teraz był, jeśli byście nie uwierzyli). To jednak jedyny tekst, o którym mógłbym powiedzieć: ‘podoba mi się’. Inne opowiadają głównie o miłości, dziewczynach. A np. ten do „Beauty and a Beat” jest bez sensu: ‘Cause all I need is a beauty and a beat Who can make my life complete It's all 'bout you, when the music makes you move Baby do it like you do (PL: Ponieważ wszystko czego potrzebuję to piękno i bit Które mogą uczynić moje życie kompletnym Wszystko przez ciebie, kiedy muzyka wprawia cię w ruch Kochanie, rób to tak dalej).

Pisząc, że podoba mi się krążek „Believe”, skłamałbym. Może to i dobrze? Wstyd byłby, gdybym ocenił go na cztery ;) A teraz może już poważniej. Gdybym miał ocenić płytę pod względem wokalu, mogłoby być nieźle. Same melodie wypadają średnio. Jedne lepiej, inne (jak chociażby „All Around the World” czy „Take You”) znacznie gorzej. W każdym razie płyta mi się nie podoba. Trochę mnie znudziła. W porównaniu do infantylnego „My World 2.0” nowy album Biebera wypada całkiem dobrze. Mam jednak nadzieję, że kolejny krążek piosenkarza będzie lepszy.

Ocena: 2/6
Najlepsze: Beauty and a Beat, Believe
Najgorsze: Boyfriend, All Around the World, Fall, Take You

8 komentarzy:

  1. Tą płytą Justin Bieber udowodnił, że nie gra już dla dwunastolatek. Wskoczył o dwa oczka wyżej :)) Dobra recenzja, strasznie długa ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. są na tym albumie perelki ale sa tez zle numery ogolnie ja daje 4\6 mam nadzieje ze jak wpadles to zaglosowales na notowanie jesli nie to zapraszam ponownie bo mozna juz rowniez glosowac na HOT-HIT AWARDS 2012 polecam www.lista-przebojow.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja "Boyfriend" uwielbiam ;)

    Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl. A w nim recenzja płyty Imany oraz grafika z Selah Sue & Imany.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie ciągnie mnie do jego muzyki ;D

    U mnie nowy wpis, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Znam dwa pierwsze single. Uważam, że są niezwykle udane i znacznie lepsze niż te z poprzedniej płyty Justina. Tego trzeciego raczej nie zamierzam słuchać z powodu Nicki Minaj.

    Dziękuję za tak rozległy komentarz u mnie.
    Co do mojej chaotyczności pisania to ja nigdy nie uważałam, że potrafię coś ładnie pisać. Wiem, że nie umiem ale mimo to próbuję. Efekty widać u mnie na blogu.
    1. Od Melanie Fiony znam chyba tylko jedną piosenkę. Nie interesuje mnie jej twórczość.
    2. "Slo-Mo-Tion" moim zdaniem jest świetne ale nic nie przebije "No Reflection". Nowy płyta Marilyna jest świetna i nie ma tu gorszych piosenek. Ale to moja opinia.
    8. Mnie również lekko irytuję refren w najnowszej piosence Taylor Swift. Zdecydowanie kocham Taylor, ale Momsen.
    10. Carly nagrywa chwytliwe, słodkie piosenki. Nie są muzycznym arcydziełem ale tu chodzi o to, żeby wpadło w ucho i szybko nie wypadło.
    13. Nie lubisz tanecznych klimatów? :D
    15. Teledyski Lany Del Rey są takie tajemnicze i oryginalne. To jest fajne!
    17. A tu się z Tobą zupełnie nie zgadzam. Film powstał właśnie po to, żeby ludzie dowiedzieli się o Paktofonice. poznali historię chwytającą za serce (która w filmie nie jest w 100% prawdziwa ale to przecież nie o to chodzi). Ja wcześniej mogłabym tylko podać kilka tytułów PFM i wymienić skład zespołu. Fajnie, że powstał taki film.
    18. Dlaczego Anette już nie jest w zespole? ;( ;( ;( Że co?!?!! Czy ja o czymś nie wiem? O.o Nie pomyliłeś czasem Anetki z Tarką?

    OdpowiedzUsuń
  6. To, że Anette nie jest już w zespole mnie cieszy. Niestety fani zespołu podzieli się na tych Tarji i Anette. Ja zdecydowanie zawsze wolałam Tarję. Na żywo Anette nie śpiewała dobrze, a płyty z jej udziałem były takie nijakie. To nie była już ta sama muzyka. Więcej komercji, lżejsze brzmienia i ogólnie ten irytujący głosik świnki, bo tak nazywałam naszą Anetkę. Psuła świetne piosenki np. "Bye Bye Beautiful". Tarja i Marco <3 FOREVER <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Płyty Biebera nie znam, miałam okazję kilka razy trafić na jego singiel na 4Fun.TV... ten "As Long..." i nie podoba mi się.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przesłuchałem płytę jakiś czas temu. Ambitnie nie jest, ale jak na niego to bomba. Mutacja zrobiła swoje, a jak pierwszy raz słyszałem Boyfriend to w życiu nie pomyślałbym, że Biebs nagra tak świetną piosenkę! Co do reszty nie zgłębiałem się, ale jakby zaczął od takiej płyty nikt by się z niego nie śmiał :D

    OdpowiedzUsuń