Miło było dla Was pisać...

niedziela, 3 marca 2013

"Bordeaux" Closterkeller






Tytuł: Bordeaux
Wykonawca: Closterkeller
Rok wydania: 2011
Gatunek: rock gotycki
Single: Bez odwrotu









„Bordeaux” to już dziewiąty studyjny album polskiej grupy Closterkeller (ci, którzy naprawdę chcą wiedzieć, kim oni są, pewnie już wiedzą z moich recenzji „Purple” lub „Pastel”). Warto wspomnieć, że jest to również ich pierwszy album koncepcyjny. Choć już w przypadku dwóch poprzednich krążków (niepokonanego „Nero” i świetnego „Aurum”) wiedzieli, czego chcą i jak ich muzyka ma wyglądać, to tu przedstawili nam trzynaście utworów, które najlepiej brzmią razem. Tworzą jedną, zwartą historię.


Na „Bordeaux” składają się utwory nawiązujące przede wszystkim do gotyku. Nie zabrakło tu jednak również odjechanego metalu („Tyziphone”, „Miodowy kwadrans”) czy typowych dla Closterkellera ‘dołów’, które trudno mi umieścić w jednym, konkretnym gatunku.

Ważną (żeby nie powiedzieć najważniejszą) rolę na „Bordeaux” odgrywają teksty. Opowiadają one historię pewnej kobiety. W otwierającym krążek utworze „Pora iść już drogi mój” rozstaje się i żegna z pierwszym facetem. Później poznaje kolejnego. Bardzo go kocha, jest z nim szczęśliwa („Bez odwrotu”, „Abracadabra”). Jednak i tym razem jej miłość okazała się niefortunna – pod koniec płyty („Miodowy kwadrans”) ukochany umiera. Hmm, efektem tego jest przejmujący, zamykający album utwór „Jak łzy w deszczu”: Po co płacz gdy nie zetrze nikt łez Nic nie zmieni ból. Czy cokolwiek ma sens? (...) Też przeminę jak łzy Jak łzy w deszczu. W między czasie dostajemy też takie piosenki jak „Tyziphone” (które opowiada o bogince śmierci, wymierzaniu sprawiedliwości) oraz „Pryzmat”, którego tekst podoba mi się chyba najbardziej: Ty nie wiesz jak boleć może krzyk Czyjś nieświadomy Ty nie wiesz jak pali mnie ten dar Odrealniony. Oczywiście to tylko fragment tego utworu. Ogólnie Anji należy się wielki szacunek za teksty do piosenek z „Bordeaux”.

Było o tekstach, to teraz zróbmy sobie szybki przelot po samej muzyce. Zaczyna się od typowo ‘closterowego’ „Pora iść już drogi mój”. Anja śpiewa w tym utworze bardzo wysoko. Może to trochę irytować, ale szybko się człowiek przyzwyczaja. Dalej mamy spokojniejsze, basowe (ale i znacznie nudniejsze) „Fala”. Podoba mi się jednak jego mówiący o morzu (ale i tak poetycki!) tekst. Nie szczególnie przepadam również za kawałkiem „Serce”. Muzyka gra, Orthodox śpiewa, ale nie robi to takiego wrażenia jak w przypadku innych utworów. Kawałek jest nieco orientalny. Podobne eksperymenty (np. „Jihad”) grupa już niegdyś zaliczała – nic więc to nowego. Nieco ‘wyłamuje’ się też „Halo Ziemia!”. To najbardziej nowoczesny numer na „Bordeaux”.


Przy pierwszych przesłuchaniach płyty byłem nią zachwycony. Dziś już niestety gorzej ją odbieram. Cóż – zapoznałem się z poprzednimi krążkami grupy i to do nich obecnie chętniej wracam. Ale i „Bordeaux” nie spisuję na straty. Każdemu mógłbym polecić ten album jako start z twórczością Closterkeller. Już teraz nawet włączcie sobie kawałek „Alarm”. To najbardziej chwytliwa pozycja z płyty. Bardzo podoba mi się ten, brzmiący jak alarm, riff gitarowy. I choć na „Bordeaux” przeważają spokojniejsze utwory, to oprócz „Alarmu” mamy tu kilka ostrzejszych propozycji. Nie da się przejść obojętnie koło nieco psychodelicznego „Tyziphone”. Orthodox nie tyle w nim śpiewa, co mówi. Jej głos jest pełen emocji. Cała piosenka to natomiast utrzymana w średnim tempie, ale wciągająca i przyciągająca metalowa kompozycja. Choć trwa ponad 7 minut, to i tak zbyt szybko się kończy. Podobnie zresztą w „Kręgi czerwone”. Tyle że ten utwór jest jeszcze bardziej przytłaczający, wgniatający w ziemię. To typowo gotycka, smutna kompozycja. Jeszcze więcej patosu i powagi dodają jej dźwięki dzwonów. Uwielbiam też te krzyki pod koniec. Warto posłuchać również szybkiego „Miodowy kwadrans”, w którym bardzo podoba mi się mówiona końcówka.

A co z tymi wolniejszymi propozycjami od Closterkeller? Chwytliwe i przyjemne jest tytułowe „Bordeaux”. Urocze natomiast „Abracadabra” (z magicznym wręcz początkiem). „Bez odwrotu” przypomina trochę wspomniane już wcześniej „Pora iść już drogi mój” – tu również Anja modeluje swój głos, śpiewa wyżej. Jednak to „Bez odwrotu” bardziej mi się podoba. Klawiszowe „Halo Ziemia!” oraz „Serce” możecie sobie pominąć. Obowiązkowo posłuchajcie natomiast zamykającego krążek „Jak łzy w deszczu”. Ballada zawiera elementy elektroniki. Mogłaby znaleźć się nawet na „Nero” (w zastępstwie za kawałek tytułowy). Nawet tam pięknie by błyszczała. Piękne jest w utworze wszystko: sama muzyka, wokal Anji, tekst… Nie przypomina to żadnej innej piosenki  „Bordeaux”. Na koniec wspomnieć można jeszcze o „Pryzmacie”. Nie do końca wiem, czy zaliczyć je do spokojnych czy raczej szybszych numerów. Wiem natomiast, że piosenka ma świetny (cytowany wyżej) tekst.


„Bordeaux” to płyta perfekcyjna pod względem technicznym, wykonawczym, produkcyjnym. Posłuchajcie sobie „Purple” lub „Violet” – różnica jest ogromna. Mimo tego większy sentyment mam do innych nagrań grupy. Nie jest to bowiem tak piękna, melancholijna i wzruszająca płyta jak „Graphite”; nie podziela również mroku i tajemniczości „Nero”. Nie mogę jednak krążkowi odmówić tego, że jest, no co tu dużo mówić, po prostu dobry. Zespół świetnie się zgrał, nie bał się zrealizować swojego pomysłu – w prawie 80 minutach opowiedział piękną historię nieszczęśliwej miłości.

Ocena: 5/6
Najlepsze: Tyziphone, Jak łzy w deszczu, Kręgi czerwone, Pryzmat
Najgorsze: Serce

14 komentarzy:

  1. Wkrótce sama coś od nich pewnie zrecenzuje, ale ki co nie znam twórczości tego zespołu ;) Prezentują fajne klimaty, może być ciekawie.
    Pozdrawiam, True-Villain.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem nie oceniam nie znam nie wiem co powiedziec ale widze ze dobrze oceniles / lista-przebojow.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Abracadabra <3 Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam :)
    Poza tym kocham "Pora iść już drogi mój", "Bez odwrotu" oraz "Jak łzy w deszczu". Ja na początek bym nie polecała "Alarm" - mnie przy zapoznawaniu się z płytą ta piosenka, a dokładnie ten riff strasznie irytował.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie zapoznałam się jeszcze z tym albumem, U mnie nowy post zapraszam www.PatriciaxLife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Rock gotycki to zdecydowanie nie mój klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh, wiesz chyba co napiszę - nie znam i na razie nie planuję. Zraziłeś mnie tamta ich płytą :P

    Zapraszam na nowy post na http://the-rockferry.blog.onet.pl, w którym znalazła się recenzja "Ania Movie" Ani Dąbrowskiej oraz kilka słów o muzyce filmowej.

    OdpowiedzUsuń
  7. W ogóle ich nie kojarzę :P
    Zapraszam na nn

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowy post na htp://The-Rockferry.blog.onet.pl - recenzja płyty Mariah Carey + pierwsza część muzycznego alfabetu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam, ale zamierzam się za nich zabrać :)

    U mnie w końcu nowy post, zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie nowy post zapraszam www.PatriciaxLife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Nowa notka na true-villain.blog.pl a w niej m.in. nowa recenzja i ważne ogłoszenie. Zapraszam.
    (Co z notką na Namuzowanych?)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy post na http://The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie pojawiła się recenzja "Heal" Loreen.

    OdpowiedzUsuń
  13. moim zdaniem pisanie ci nie wychodzi. Nie powinienes recenzowac.

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczucia krzyczą dlatego się boję
    Kiedy przyparty do muru tak stoję
    Przegram by wygrać swą ostatnią szansę
    Nie mam sił do walki!

    No cóż za wstrząsające wierszoklectwo :P

    OdpowiedzUsuń