Miło było dla Was pisać...

sobota, 24 sierpnia 2013

"Jazz-Iz-Christ" Serj Tankian






Tytuł: Jazz-Iz-Christ
Wykonawca: Serj Tankian
Rok wydania: 2013
Gatunek: jazz (?), modern jazz, elektronika
Single: brak








Kiedy w zeszłym roku dowiedziałem się, że Serj Tankian planuje wydać w niedługim okresie kolejne trzy albumy (a przypomnijmy, że „Harakiri” zostało wydane w połowie zeszłego roku), byłem nieźle zaskoczony. Ale i pełen obaw. Często jest bowiem tak, że krótki czas nagrywania źle wpływa na jakość samego materiału. Z drugiej jednak strony każdy z kolejnych trzech albumów wzbudził moją ciekawość. „Orca” to krążek nagrany z orkiestrą symfoniczną, a planowane „Fuktronic” ma być elektroniczną płytą zawierającą wypowiedzi wypuszczonego z więzienia gangstera. A „Jazz-Iz-Christ”? Jak sam tytuł mówi – album zawiera wpływy jazzu.


W każdym utworze na „Jazz-Iz-Christ” Serja wspierają inni artyści. Tigran Hamasyan, Valeri Tolstov, Troy Zeigler oraz Tom Duprey to tylko niektóre z nazwisk, które pojawiają się przy piosenkach z krążka. Nadali oni płycie jazzowe brzmienie. Nie sposób jednak pomylić ten album z muzyką popularną w lat 30. czy 40. Oprócz bowiem instrumentów dętych typowych dla muzyki tego typu możemy usłyszeć tu elementy delikatnej elektroniki. Album jest dla mnie nowoczesnym spojrzeniem na jazz.

Mam dosyć poważne zastrzeżenia i uwagi dotyczące tego albumu. Rozumiem, że Tankian chciał pokazać swoje inne, nieznane oblicze. Szkoda tylko, że w większości utworów z „Jazz-Iz-Christ” sam zainteresowany... się nie pojawia. Usłyszymy go raptem w czterech piosenkach. Biorąc pod uwagę, że oprócz tych kilku znalazło się tu miejsce dla kolejnych jedenastu, jest to dość mała liczba. W dodatku te kawałki, w których śpiewa, są zdecydowanie najlepszymi na płycie. W gustu szczególnie przypadł mi zamykający krążek utwór „Miso Soup”. Nieco odstaje od innych – jest od nich szybszy, bardziej przebojowy. No i całkiem spodobał mi się jego zabawny tekst, w którym wielokrotnie pojawia się zdanie: wszyscy lubimy miso zupę. Lubię także dwa kojące nagrania: „Distant Thing” oraz „Song of Sand”. To pierwsze sprawia wrażenie smutniejszego, bardziej emocjonalnego. Z kolei „Song of Sand” najszybciej na „Jazz-Iz-Christ” wpada w ucho. Nie można przegapić ponadto piosenki pt. „Garuna”. Nawiązuje nieco do muzyki klasycznej, a chórek pod koniec dodaje mu powagi i patosu.


A co z pozostałymi numerami na „Jazz-Iz-Christ”? Są idealne do słuchania podczas mycia naczyń. Nie polecam tej muzyki natomiast do słuchania w spokoju i w skupieniu. Wtedy prędzej się zanudzimy niż zachwycimy. Wszystkie oparte są właściwie na tym samym pomyśle – delikatne dźwięki instrumentów typowych dla jazzu (trąbki, pianino, smyczki w otwierającym album „Fish Don't Scream”) zmieszane z różnymi dziwnymi efektami elektronicznymi. Z tego opisu nieco wyłamuje się nudne i rozlazłe „End of Time”, w którym śpiewa jakaś kobieta. I fałszuje przeokropnie. Nie lubię także chaotycznej i przekombinowanej piosenki „Jinn”. Zaczyna się ładnie, spokojnie. Jednak już po minucie mam dość. Ciekawie rozpoczyna się także „Papa Blue”. Muzyką przywodzącą mi na myśl filmy o Bondzie. Kończy się jak każdy inny numer na płycie. W „Yerevan to Paris” dodano jakby taneczny bit, a „Balcony Chats” przywodzi mi na myśl muzykę Bliskiego Wschodu. Mimo tego utwory te niewiele się spośród innych wyróżniają. Dopiero przesłuchując je oddzielnie, mocno się na nich skupiając, dostrzeżemy subtelne różnice między nimi.

Płyta „Jazz-Iz-Christ” udowodniła mi, że Serj potrafi odnaleźć się w różnych muzycznych gatunkach. W końcu cztery utwory, w których się pojawia, całkiem mi się podobają. Mam niestety mieszane uczucia, jeśli chodzi o instrumentalne piosenki. Są jakieś takie nijakie, przekombinowane i nudne. Poza tym wolę Tankiana w wersji rockowej, metalowej. W ostrzejszych brzmieniach wypada bardziej naturalnie.

Ocena: 3+/6
Najlepsze: Miso Soup, Song of Sand, Distant Thing, Garuna
Najgorsze: End of Time, Jinn, Waitomo Caves

8 komentarzy:

  1. bardzo kontrwersyjna okladka muzycznie nie znam hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kontrowersyjna to by była jakby on sam wisiał na tym krzyżu jak Marilyn Manson na okładce "Holy Wood".
      Manson to, Manson tamto, bla bla.

      Serja Tankiana oczywiście znam z SOAD i kilku solowych piosenek, ale raczej wolę jego rockowo-metalową wersję. Wokal oczywiście ma świetny, szkoda tylko, że tak mało go na "Jazz-in-Christ".

      Pozdrawiam, True-Villain.blog.pl

      Usuń
  2. Nowoczesne spojrzenie na jazz? Chętnie przesłucham :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie kojarzę

    Na http://muzycznomaniaa.blogspot.com/ jest kolejne NN i Katy Perry znów na podium

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeraża mnie trochę aż tyle instrumentalnych piosenek, ale i tak poznam.

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja go jednak wole w wersji z System Of A Down. Solo to tak srednio mu wychodzi.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskoczył mnie tym albumem, nie powiem. Jak na razie materiał średnio mi podchodzi, ale na pewno bardziej się w niego zagłębię. W końcu to Serj :)

    U mnie nowa recenzja, zapraszam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Albo go nie kojarzę albo mam tak zaćmienie umysłu, że za cholerę sobie nie umiem go przypomnieć... ;)

    OdpowiedzUsuń