Mamy rok 2011. Dominacja Rihanny, hype wokół albumu Beyonce, Lady Gaga wyskakująca z lodówki z "najlepszą płytą dekady". I nagle pojawia się ona. Jessie J szturmem wtargnęła na listy przebojów utworami Do It Like a Dude oraz Price Tag. Wydały mi się całkiem ciekawe. Sięgnąłem więc po cały krążek Who You Are. Pełen był żonglerki gatunkami (pop, r&b, hip hop, elementy elektroniki czy też soul) i niebanalnych pomysłów. Wokalistka sprawiała wrażenie osoby ciekawej i posiadającej na siebie pomysł. Co się więc stało? A no Alive się stało.
Na początku 2013 roku Jessie J ogoliła głowę. Zrobiła to na rzecz jakiejś charytatywnej fundacji. Działanie niewątpliwie szlachetne. I - moim zdaniem - symboliczne. Od tego momentu muzyka wokalistki znacząco straciła na jakości. Zamiast ciekawych rozwiązań otrzymaliśmy więc krążek electropopowy. Z dużymi wpływami dance-popu i niewielkimi naleciałościami r&b (Daydreamin', Conquer the World). Sam obrany przez piosenkarkę kierunek da się zaakceptować. Szkoda tylko, że kawałki z Alive stworzone zostały po najniższej linii oporu.
Słuchając Alive, słuchacza uderza wręcz brak pomysłu. Płyta złożona została z modnych i maksymalnie oklepanych elementów. Weźmy takie It's My Party. Wykorzystana w kawałku gitara przestała być interesująca wieku temu. Dodano więc (w refrenie) electropopowy bit. Efektem tego jest bardzo słaba pozycja, która już po kilku przesłuchaniach zaczyna niemiłosiernie irytować. Identyczne odczucia mam co do nijakiego Sexy Lady. Może dlatego, że brzmi zupełnie jak druga wersja It's My Party? Zarzut poważny. Thunder i Breathe również zbudowano na podobnym schemacie. Spokojna, niepozorna zwrotka + tragiczny, elektroniczny refren. Bardziej boli jednak ten pierwszy numer. Jak w tytule - refren to prawdziwy grzmot, który wali w nasze uszy. To nie koniec podobnych do siebie utworów. Excuse My Rude oraz Wild różnią się dla mnie jedynie artystą, którego Jessie J zaprosiła do studia. W nieznośnie banalnym, tandetnym i wkurzającym Excuse My Rude pojawia się raperka Becky G. Natomiast w męczącym, choć tanecznym Wild - Big Sean oraz Dizzee Rascal. Obie te piosenki to nieudane połączenia dance-popu z hip hopem. Żeby tego było mało, na końcu płyty wokalistka umieściła tytułowy kawałek. Zaczyna się niepozornie, spokojnie, choć (wbrew tytułowi) bez energii. Niestety, w mostku pojawił się koszmarny, inspirowany dubstepem bit, który brutalnie przypomina nam, że wciąż słuchamy słabego Alive.
Jessie J próbowała nam też udowodnić, że słuchamy czegoś więcej niż nudnego, imprezowego albumiku. Umieściła tu bowiem kilka ballad. Mnie jednak nie oszuka. Harder We Fall czy I Miss Her kompletnie nie przypadły mi do gustu. Ta pierwsza to banalna, niewarta uwagi, akustyczna piosenka. I Miss Her z kolei mocno rozczarowuje. Tekst należy do naprawdę udanych, lecz zupełnie pozbawione emocji wykonanie piosenkarki dobija. Znacznie lepsze od nich jest Square One. Spokojne, choć z brzmieniem gitary elektrycznej w tle. Jeszcze bardziej lubię Conquer the World. W przeciwieństwie do innych utworów ten nie sprawia wrażenie tak lekkiego. Brzmi od nich poważniej. Duży plus za zaproszenie Brandy do zaśpiewania w tym nagraniu. Dziewczyny stworzyły naprawdę udany duet. Oprócz tych dwóch kawałków całkiem podoba mi się także Daydreamin'. To imprezowy numer. Nieznośny electropop wymieniono w nim jednak na r&b. Dzięki temu utworu słucha się znacznie przyjemniej.
Jessie J próbowała nam też udowodnić, że słuchamy czegoś więcej niż nudnego, imprezowego albumiku. Umieściła tu bowiem kilka ballad. Mnie jednak nie oszuka. Harder We Fall czy I Miss Her kompletnie nie przypadły mi do gustu. Ta pierwsza to banalna, niewarta uwagi, akustyczna piosenka. I Miss Her z kolei mocno rozczarowuje. Tekst należy do naprawdę udanych, lecz zupełnie pozbawione emocji wykonanie piosenkarki dobija. Znacznie lepsze od nich jest Square One. Spokojne, choć z brzmieniem gitary elektrycznej w tle. Jeszcze bardziej lubię Conquer the World. W przeciwieństwie do innych utworów ten nie sprawia wrażenie tak lekkiego. Brzmi od nich poważniej. Duży plus za zaproszenie Brandy do zaśpiewania w tym nagraniu. Dziewczyny stworzyły naprawdę udany duet. Oprócz tych dwóch kawałków całkiem podoba mi się także Daydreamin'. To imprezowy numer. Nieznośny electropop wymieniono w nim jednak na r&b. Dzięki temu utworu słucha się znacznie przyjemniej.
A jak przedstawia się warstwa tekstowa? Bądź co bądź znacznie lepiej od samego podkładu. Spodobał mi się refren do Alive, w którym wokalistka śpiewa, że jesteśmy wolni jak ptaki i możemy robić to, co chcemy. W Conquer the World padają z kolei słowa, byśmy się nie poddawali i walczyli. Tu podano przykład miłości, jednak podobnie powinniśmy postępować zawsze. Najlepiej wypada jednak I Miss Her opowiadające o tęsknocie za zmarłą osobą. Reszta nie zaskakuje. Kochajmy się, bawmy się, żyjmy - tematy przewodnie. Nieciekawe, ale wciąż lepsze od produkcji czy melodii.
Gdy pierwszy raz przesłuchałem album, aż przetarłem oczy ze zdziwienia. Że artystka, która jeszcze dwa lata wcześniej śpiewała Who You Are czy Mamma Knows Best, nagrała takie coś?! Niestety tak. To przykre patrzeć, jak w tak niedługim czasie od muzyki ważniejszy stał się dla niej zarobek. Od słabych kawałków z Guettą (LaserLight, Repeat) aż do Alive. A co najzabawniejsze - to wcale nie jest przebojowe. Raczej nudne, puste i bezbarwne. Rozrywka na naprawdę niskim poziomie.
Ocena: 2/6
Najlepsze: Conquer the World, Daydreamin', Square One
Najgorsze: Excuse My Rude, Thunder, It's My Party, Alive, Sexy Lady
LIEBSTER AWARDS
1. Głos Beyonce czy Shakiry? Bey. Shakira ma ciekawy, aczkolwiek nieco męczący. Bey potrafi naprawdę cudownie zaśpiewać.
2. Ulubiona płyta. Nightwish Imaginaerum & Woodkid The Golden Age.
3. Ulubione danie. Spaghetti, obojętnie czy z mięsem, czy z grzybami.
4. Wakacje z przyjaciółmi czy z rodzicami? Wakacje to wakacje, zawsze dobre.
5. Wypad do kina czy zwiedzanie muzeum? Kino. Muzea są nudne.
6. Czy widziałeś film Burlesque? Oczywiście i lubię czasem do niego wracać.
7. Rower czy rolki? Rolki.
8. Wymarzony prezent… Bilet na koncert Nightwish.
9. Ulubiony artysta i dlaczego? Wymienię kilku: Nightwish (za wielkie, potężne melodie i życiowe teksty), Woodkid (za porażające klimatem utwory), Kate Bush (za niezwykłą oryginalność), Hunter (za ostre, ale melodyjne utwory).
10. Najlepsza rzecz,którą zakupiłeś/łaś to… Album Imaginaerum Nightwish. Zakupiony w grudniu 2011 i po dziś dzień często włączany.
LIEBSTER AWARDS
1. Głos Beyonce czy Shakiry? Bey. Shakira ma ciekawy, aczkolwiek nieco męczący. Bey potrafi naprawdę cudownie zaśpiewać.
2. Ulubiona płyta. Nightwish Imaginaerum & Woodkid The Golden Age.
3. Ulubione danie. Spaghetti, obojętnie czy z mięsem, czy z grzybami.
4. Wakacje z przyjaciółmi czy z rodzicami? Wakacje to wakacje, zawsze dobre.
5. Wypad do kina czy zwiedzanie muzeum? Kino. Muzea są nudne.
6. Czy widziałeś film Burlesque? Oczywiście i lubię czasem do niego wracać.
7. Rower czy rolki? Rolki.
8. Wymarzony prezent… Bilet na koncert Nightwish.
9. Ulubiony artysta i dlaczego? Wymienię kilku: Nightwish (za wielkie, potężne melodie i życiowe teksty), Woodkid (za porażające klimatem utwory), Kate Bush (za niezwykłą oryginalność), Hunter (za ostre, ale melodyjne utwory).
10. Najlepsza rzecz,którą zakupiłeś/łaś to… Album Imaginaerum Nightwish. Zakupiony w grudniu 2011 i po dziś dzień często włączany.
Ekhem... ale brzydkie kolczyki i "fryzurka" :D Ekhem x2... nie chcę mi się nawet tego słuchać, ale sądząc po Twojej ocenie chyba się nie opłaca. Od Jessie J znam jedynie single z pierwszej płyty i ani jeden mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, NAMUZOWANI.blog.onet.pl
Poprzednia płyta Jessie J był lepsza a ta jest masakra. Żadna piosenka z płyty nie wpada mi w ucho i raczej nie wpadnie. Spodziewałam się czegoś innego
OdpowiedzUsuńJuż zapomniałam o tej płycie. Nic dziwnego, bo to kolejny bezbarwny produkt :p
OdpowiedzUsuńZapraszam na ostatni post w tym roku :)
Tylko Wild z tej płyty mi się spodobał a reszta nie i zgadzam się z oceną albumu.
OdpowiedzUsuńPowiem tak zdecydowanie gorszy album od debiutu ale nie jest az tak tragiczny. Duet z Brandy jest najlepszym utworem na albumie WILD rowniez jest genialny
OdpowiedzUsuńZ mila checia mimo wszystko slucha sie Jessie J
hot-hit-lista.blogspot.com
Zdjęcia z sesji dla Flare Canada- więcej w NN
OdpowiedzUsuńwww.vanessa-actress.blog.onet.pl
Raczej nie przesłucham :P
OdpowiedzUsuńsłabiutka, pusta płyta.
OdpowiedzUsuńNowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl
Chyba raz ogarnąłem, ale do tej pory nie kwapiłem się żeby włączyć ponownie. Recenzji też raczej nie będzie :D Nic nie zapamiętałem, NIC!
OdpowiedzUsuńJessie nigdy mi się nie podobała, znaczy się jej muzyka :) więc po ten krążek, szczególnie że ma tak niskie oceny, tym bardziej nie zamierzam sięgać ;]
OdpowiedzUsuń