JoJo jest wokalistką, która wyjątkowo nie ma szczęścia. Jeśli bowiem myślicie, że wytwórnia ją wspiera, jesteście w błędzie. Od kilku lat... blokują wydanie jej utworów. To postępowanie tyleż wredne, co po prostu głupie. Skoro nie chcą wypuszczać jej nagrań, to niech jej chociaż dadzą wypełnić kontrakt. Na szczęście JoJo wygrała proces sądowy i rozstała się z wytwórnią. W dzisiejszej recenzji zostawmy jednak bieżące sprawy i powróćmy do 2006. Do czasów albumu The High Road.
Gdy spojrzymy na okładkę płyty, widzimy nastolatkę. Nierozebraną, choć z nieco zadziorną miną. Sugeruje to po części, jakich brzmień możemy się spodziewać. Sporo tu popu zmieszanego z r&b. Gdzieniegdzie usłyszymy także elementy muzyki tanecznej czy hip hopu. No i kilka ballad inspirowanych soulem. W skrócie - to klimat początków pierwszej dekady XXI wieku. Dziś miło przypomnieć sobie te lata w wykonaniu Alicii Keys, Christiny Aguilery czy Britney Spears... ale i JoJo.
Przyznam, że zaskoczyła mnie informacja o wieku wokalistki. Dziś ma 23 lata, co oznacza, że gdy nagrywała The High Road, była raptem... piętnastolatką! Nieco zmienia to moje spojrzenie na tę muzykę. Gdyby nagrała to doświadczona kobieta, psioczyłbym dużo bardziej. Piosenki zawarte na drugiej studyjnej płycie piosenkarki idealnie jednak pasują do jej wieku. Nie wszystkie przypadły mi mimo tego do gustu. Otwierające album This Time to nijaka i pospolita piosenka. Podobnie jak monotonne Like That oraz Good Ol. Do moich faworytów na pewno nie należy także Let It Rain. Choć melodia zagrana na skrzypcach brzmi naprawdę pięknie, kłóci się z resztą utworu. W singlowym hicie Too Little Too Late JoJo próbuje nas natomiast kupić gitarową solówką w refrenie. Nieskutecznie. Lecz czego bym o tych kawałkach nie mówił, nie przebiją one The Way You Do Me. W tym chaotycznym i hałaśliwym numerze piosenkarka wypadła naprawdę bardzo słabo.
Na szczęście jest i druga strona medalu. The High Road nie składa się bowiem z samych słabych kompozycji. Mamy tu także kilka całkiem udanych. Podoba mi się chociażby singiel How to Touch a Girl. To subtelny i delikatny kawałek. Przyjemnie się go słucha. Mniej lubię Exceptional. Pomimo ładnej melodii szybko zaczyna przynudzać. Na rozbudzenie JoJo serwuje więc tytułowe, interesujące The High Road oraz Anytime, w którym użyto sampla ze znanego i lubianego przede mnie utworu Africa. Jednak żadna piosenka tu zamieszczona nie dorównała balladzie Note to God. Jest emocjonalna, przejmująco zaśpiewana. Piękna po prostu. Wokalistka wczuła się w tekst (autorstwa Diane Warren) i zaśpiewała najlepiej, jak mogła. Przy tym soulowo-gospelowym utworze zadziwiła mnie swoimi zdolnościami.
Poza kilkoma linijkami How to Touch a Girl JoJo nie miała żadnego wkładu w teksty z The High Road. Jak sobie poradziła więc z chociaż tym jednym utworem? Nie najgorzej, bo ten romantyczny utwór należy do lepszych merytorycznie z płyty. Lubię także tekst do Note to God, w którym wokalistka śpiewa, co napisałaby w liście do boga. Choć nieco infantylnie napisane podoba mi się także Exceptional. Każdy jest wyjątkowy na swój własny sposób. Reszta nie robi wrażenia. To dostosowane do wieku utwory. Mamy więc trochę o chłopakach, miłości i randkach. Nie żenuje, ale też nie warto zawracać sobie tym głowy.
Przy pierwszych przesłuchaniach The High Road zrobiło na mnie bardzo negatywne wrażenie. Utwory wydawały mi się robione na siłę, nijakie. Niektóre wciąż tak odbieram (The Way You Do Me, Too Little Too Late), ale zauważyłem, że JoJo ma także swoją bardziej delikatną, liryczną stronę. Szkoda tylko, że tak rzadko ją pokazuje. No bo nie wiem jak Wam, ale mnie jedno Note to God nie wystarcza. I nawet sobie wyobrażam, jak wokalistka już wtedy walczyła z wytwórnią o piosenki właśnie takie jak ta ballada czy How to Touch a Girl... Odkładając jednak gdybania na bok, The High Road to przyzwoita płyta. Nie budzi zachwytu, momentami męczy, ale da się jej posłuchać.
Ocena: 3/6
Najlepsze: Note to God, How to Touch a Girl, The High Road
Najgorsze: The Way You Do Me, Too Little Too Late, Like That
Na szczęście jest i druga strona medalu. The High Road nie składa się bowiem z samych słabych kompozycji. Mamy tu także kilka całkiem udanych. Podoba mi się chociażby singiel How to Touch a Girl. To subtelny i delikatny kawałek. Przyjemnie się go słucha. Mniej lubię Exceptional. Pomimo ładnej melodii szybko zaczyna przynudzać. Na rozbudzenie JoJo serwuje więc tytułowe, interesujące The High Road oraz Anytime, w którym użyto sampla ze znanego i lubianego przede mnie utworu Africa. Jednak żadna piosenka tu zamieszczona nie dorównała balladzie Note to God. Jest emocjonalna, przejmująco zaśpiewana. Piękna po prostu. Wokalistka wczuła się w tekst (autorstwa Diane Warren) i zaśpiewała najlepiej, jak mogła. Przy tym soulowo-gospelowym utworze zadziwiła mnie swoimi zdolnościami.
Poza kilkoma linijkami How to Touch a Girl JoJo nie miała żadnego wkładu w teksty z The High Road. Jak sobie poradziła więc z chociaż tym jednym utworem? Nie najgorzej, bo ten romantyczny utwór należy do lepszych merytorycznie z płyty. Lubię także tekst do Note to God, w którym wokalistka śpiewa, co napisałaby w liście do boga. Choć nieco infantylnie napisane podoba mi się także Exceptional. Każdy jest wyjątkowy na swój własny sposób. Reszta nie robi wrażenia. To dostosowane do wieku utwory. Mamy więc trochę o chłopakach, miłości i randkach. Nie żenuje, ale też nie warto zawracać sobie tym głowy.
Przy pierwszych przesłuchaniach The High Road zrobiło na mnie bardzo negatywne wrażenie. Utwory wydawały mi się robione na siłę, nijakie. Niektóre wciąż tak odbieram (The Way You Do Me, Too Little Too Late), ale zauważyłem, że JoJo ma także swoją bardziej delikatną, liryczną stronę. Szkoda tylko, że tak rzadko ją pokazuje. No bo nie wiem jak Wam, ale mnie jedno Note to God nie wystarcza. I nawet sobie wyobrażam, jak wokalistka już wtedy walczyła z wytwórnią o piosenki właśnie takie jak ta ballada czy How to Touch a Girl... Odkładając jednak gdybania na bok, The High Road to przyzwoita płyta. Nie budzi zachwytu, momentami męczy, ale da się jej posłuchać.
Ocena: 3/6
Najlepsze: Note to God, How to Touch a Girl, The High Road
Najgorsze: The Way You Do Me, Too Little Too Late, Like That
Pierwszy raz o niej słyszę :)
OdpowiedzUsuńDzięki, że mi przypomniałeś o "Too Little To Late", po latach okazało się, że dalej tak samo mi się podoba. :) Ten utwór i "Leave (Get Out)" z jeszcze wcześniejszych lat, to jej jedyne kompozycje, które znam. Obie uważam za świetne. Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńMuzyką jej się nie interesuje ale znam ją z kilku filmów.
OdpowiedzUsuńCzytam o tym, że nagrywając ten album miała 15 lat i myślę sobie "cooo, byłem pewien, że wiek dojrzałości dawno już wtedy osiągnęła".
OdpowiedzUsuńKilka utworów znam, ale Panna jest mi całkiem obojętna.
powiem tak bardzo lubie JoJo czekam na jej powrót!
OdpowiedzUsuń// www.hot-hit-lista.blogspot.com
Nie kojarzę jej.
OdpowiedzUsuńToo Little Too late - to był hit...
OdpowiedzUsuńNowy post na http://The-Rockferry.blog.onet.pl (relacja z koncertu)
Słyszałam kiedyś jakąś jej piosenkę.
OdpowiedzUsuńNN na http://mybestmusic.blog.pl/ zapraszam
Zapraszam na nową recenzję (Paramore – Ain’t It Fun) oraz KONKURS na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńKocham JoJo
OdpowiedzUsuńPS:Vanessa w studio nagrań-więcej w NN
www.vanessa-actress.blog.onet.pl
Z tej płyty znam tylko "Too Little Too Late" i mimo że ta piosenka mnie nie zachwyciła, to jednak na ogół mi się podoba :) Nie wiedziałam, że ona była taka młoda, kiedy to nagrywała... Ba, nie wiedziałam, że jest w moim wieku czy rok starsza o_O A wytwórnie, które blokują tak artystów, są głupie... Jak już podpisali z kimś kontrakt, to mogliby go dotrzymać, a nie... czasami mam wrażenie, że sami sobie szkodą, a potem narzekają, że ktoś się nie sprzedaje -.-
OdpowiedzUsuń