Miło było dla Was pisać...

poniedziałek, 21 lutego 2011

"Insomniac" Enrique Iglesias; "The Time of Our Lives" Miley Cyrus & "The Best of Nelly Furtado" Nelly Furtado


 Tytuł
: Insomniac

 Wykonawca: Enrique Iglesias
 Rok wydania: 2007
 Gatunek: pop, latino, r&b
 Wytwórnia: Interscope Records
 Ilość utworów: 15
 Single: Somebody’s Me, Push, Do You Know, Tired of Being Sorry
Ostatni album Enrique Iglesiasa pt. „Euphoria” okazał się porażką (przeczytaj moją recenzję). Postanowiłem posłuchać jego poprzedniego albumu. Chciałem sprawdzić czy kiedyś też było tak źle. Jest zdecydowanie lepiej. Przede wszystkim, nie tak nudno. Potrafię rozpoznać graną piosenkę. Gatunkowo płyta też jest bardziej różnorodna. Oprócz popu dostajemy, co mnie bardzo zdziwiło, r&b („Push featuring Lil Wayne”, „Stay Here Tonight”) oraz wpływy muzyki latynoskiej („Wish I Was Your Lover”, „Tired of Being Sorry”). Znalazło się i miejsce dla spokojniejszych utworów. Te najbardziej balladowe to „Little Girl” i „Don’t You Forget About Me”. Ta pierwsza bardziej mi przypadła. Druga mnie nudzi. Najbardziej spodobała mi się piosenka „Sweet Isabel”. Była ciekawa. W pozytywnym znaczeniu, inna. Po części uzupełnia, a zarazem podsumowuje płytę. Podoba mi się także „Miss You”. Choć ma szybszy bit, to Enrique zwalnia ją swoim głosem. Fajny efekt. A „trzecie miejsce” zajmuje „On Top of You”. Spokojny utwór. Nieco trip hopowy. Album otwiera utwór „Ring My Bells” (wiem, że powinienem o tym napisać wcześniej, ale mniejsza o to). Bardzo fajnie się rozpoczyna. Jednak cała jego magia ulatuje w refrenie. A najgorszy jest ten syk. Równie słabymi piosenkami są też „Tired of Being Sorry” oraz, wspomniana przeze mnie wcześniej, ballada „Don’t You Forget About Me”. Oprócz 12 piosenek nagranych po angielsku dostajemy hiszpańskie wersje singli „Tired of Being Sorry”, „Somebody’s Me” oraz „Do You Know? (The Ping Pong Song)”. Nie potrzebny dodatek. Jednak cała płyta jest całkiem niezła. Najważniejsze, że odróżniłem od siebie piosenki,
Ocena:
Najlepsze: Sweet Isabel, Miss You, On Top of You
Najgorsze: Ring My Bells, Tired of Being Sorry

 Tytuł
: The Time of Our Lives

 Wykonawca: Miley Cyrus
 Rok wydania: 2009
 Gatunek: pop, pop rock
 Wytwórnia: Hollywood Records
 Ilość utworów: 8 (EP)
 Single: When I Look at You, The Climb, Party In the USA
„The time of our lives” jest jak dla mnie dopełnieniem płyt ”Meet Miley Cyrus”, „Breakout” oraz ”Can’t be tamed”. Jak za każdym razem wokalistka w pewnym stopniu zmieniła brzmienie. W porównaniu do „Breakout” złagodniała, zaczęła nagrywać spokojniejsze utwory, udowadnia (a może raczej próbuje udowodnić) że jej głos się rozwinął i jest gotowa do nagrywania ballad. Mniej tu rockowych brzmień. Znajdziemy je tylko w otwierającym album (a może raczej EP-kę) „Kicking and Screaming”. Piosenka należy do tych szybszych. Obok „Party In the USA”  jest jednym z lepszych utworów (spośród tych szybkich). Współtworzone przez Ke$hę „The Time of Our Lives” (momentami przypomina mi „Kiss & Tell” od Ke$hy właśnie) oraz po prostu TRAGICZNE „Talk Is Cheap” prezentują się znacznie gorzej. Druga połowa krążka to utwory spokojne. Ballado-podobne. Moimi ulubionymi z tej części są zdecydowanie „The Climb” oraz „Before the Storm”. Ten pierwszy jest chyba (obok „Breakout”) najlepszym utworem od Miley. Świetny. I ma jakiś mądry tekst. Żeby zawsze piąć się w górę, żeby nigdy się nie poddawać. Ten drugi utwór to koncertowy kawałek wykonywany wspólnie z Jonas Brothers. O ile dobrze wychwyciłem, głównie śpiewa Miley i Joe. I sprawiedliwie :) A utwory, o których nie wspomniałem to „Obssesed” i „When I Look at You”. Ten pierwszy trochę mnie nudzi. Drugi zaliczyłbym do najgorszych na „The Time of Our Lives”. Ma jakiś taki dziwny klimat. Nie mogę się do niego przyzwyczaić. A cały album jest bardzo przeciętny. Tylko to wystarczyłoby powiedzieć.
Ocena:
Najlepsze: Before the Storm, The Climb
Najgorsze: Talk Is Cheap, When I Look at You

 Tytuł
: The best of Nelly Furtado

 Wykonawca: Nelly Furtado
 Rok wydania: 2010
 Gatunek: pop, folk, hip hop, r&b
 Wytwórnia:
 Ilość utworów: 18
 Single: Night is young
Kompilacje danego artysty typu „The best of…” zawsze są miłą pamiątką. Umilają czas oczekiwania na nowy album artysty. Można też zobaczyć jak artysta pracował nad sobą, swoim brzmieniem. Nelly na albumach „Whoa, Nelly” i „Folklore” połączyła ze sobą elementy popu, folku i trip hopu. Wyszło całkiem OK. Na „Loose”… nie oszukujmy się. To nie było r&b czy jak myśleli niektórzy soul. To pop z domieszką dance’u i hip hopu. No i „Mi Plan”. Płyta wypełniona radosnym popem i muzyką latynoską. Do tego momentu wszystko świetnie. Nieco gorzej jak spojrzymy na utwory. Wokalistka miała jednak nosa kogo zaprosić do studia. Na krążku pojawia się Juanes („Fotografia”), James Morrison („Broken Strings”) oraz Timbaland („Promicious”). Chociaż można też powiedzieć, że „Say it right” to featuring z Timbalandem. On cały czas w tle pojękuje. Momentami uderza mnie ilość zamieszczonych tu spokojnych utworów. ”All Good Things (Come to an End)”, „In God’s Hands”, „Try” czy nowe „Stars” to tylko nieliczne z nich. Podoba mi się, że te spokojne utwory przeplatają się z tymi szybszymi („On the Radio”, „Forca”). Jednak ”Forca” właśnie najmniej mi się spodobało. Równie słabe są też „Night is young”, „Maneater” oraz wyżej wspomniane „Promicious”. Za to najbardziej spodobały mi się „Broken Strings”, „Stars”, „Powerless (Say what you want)” oraz „Try”. A pod numerem 18. znajduje się gratka dla fanów - wykonywany na żywo cover „Crazy”. Nie za bardzo mi się podoba. Co tu jeszcze napisać. Chciałbym, żeby nowy album Nelly był lepszy niż ta składanka.
Ocena:
Najlepsze: Broken Strings, Stars, Powerless, Try
Najgorsze: Night is young, Forca, Promicious

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz