Miło było dla Was pisać...

wtorek, 15 lutego 2011

"On the 6" Jennifer Lopez; "Libra Scale" Ne-Yo & "In a Perfect World..." Keri Hilson


 Tytuł
: On the 6

 Wykonawca: Jennifer Lopez
 Rok wydania: 1999
 Gatunek: pop, latino, r&b
 Wytwórnia: Epic Records
 Ilość utworów: 16
 Single: If you had my love, No Me Ames, Feelin’ So Good, Let’s Get Loud, Waiting for Tonight
Jennifer Lopez zadebiutowała w 1999. roku tym albumem. Jest to pierwsze jej wydawnictwo, którym się zainteresowałem i przesłuchałem od A do Z. Lub od deski do deski, jak tam sobie chcecie. Album „On the 6″ jest dosyć oryginalny. Łączy w sobie elementy popu („Too Late”), muzyki latino („Should’ve Never”), r&b („If you had my love”) oraz muzyki tanecznej („Baila”). Pojawia się nawet disco (w „Waiting for Tonight” czy jego hiszpańskiej wersji „Una Noche Más”) oraz spokojne utwory. A tych ostatnich tu naprawdę dużo. „Theme from Mahogany (Do You Know Where You’re Going To)”, „Could This Be Love”, „Talk About Us” czy „Promise Me You’ll Try” to tylko niektóre z nich. Mamy tu też dwa utwory (przy czym jeden pojawia się w dwóch wersjach), w których Jennifer zaprosiła innych artystów do współpracy. Big Pun i Fat Joe pojawiający się w niezbyt udanym „Feelin’ So Good” oraz mąż Lopez – Marc Anthony w „No Me Ames”. To właśnie featuring z Marciem pojawia się dwukrotnie. W wersji balladowej i tropikalnej. Wersja tropikalna (inaczej remix) bardziej mi się spodobała. Najoryginalniejszymi utworami z płyty są chyba wspomniane już wcześniej „Baila” oraz „Open Off My Love”. Słychać w nich sporo instrumentów oraz inspiracje wieloma muzycznymi stylami. A cały krążek choć może zawiera ciekawe utwory, to po paru przesłuchaniach zwyczajnie się nudzi. Choć, ja, na pewno jeszcze do niego wrócę.
Ocena:
Najlepsze: If you had my love, Theme from Mahogany, Baila
Najgorsze: Waiting for Tonight, Feelin’ So Good

 Tytuł
: Libra Scale

 Wykonawca: Ne-Yo
 Rok wydania: 2010
 Gatunek: pop, dance-pop, r&b
 Wytwórnia: Def Jam Records
 Ilość utworów: 10
 Single: One in a million, Champagne Life, Beautiful Monster, Cause I said so
Ne-Yo od zawsze kojarzył mi się bardziej z duetami m. in. „Hate that I love you” z Rihanną czy „Baby by Me” z 50 Centem. Jego „Libra Scale” postanowiłem przesłuchać ze względu na świetny singiel „One in a million”. Bardzo mi się podoba. Trochę r&b, trochę popu, lekki dance. Miałem nadzieję, że cały album będzie utrzymany w podobnym stylu. Zawiodłem się. Przeważa pop i dance. Czyli rąbanka. Ale o co mi chodzi? Przecież dance-popowe utwory ze zdawkowymi ilościami r&b, z miejsca staną się hitami. Jednak nie uprzedzam się. Nie jestem wielkim fanem muzyki tanecznej, ale jeśli jest ona dobrze nagrana, to będę happy. Jednak tutaj… Jest nudno. Strasznie. Nie podejrzewałem, że Ne-Yo aż tak bardzo mnie zanudzi. Pamiętam single. I to też nie wszystkie. Tragiczne „Beautiful Monster” i wyżej wspomniane „One in a million”. Reszta zlała mi się w jedno. Ale najgorszy był zdecydowanie utwór „What have I done”. Ne-Yo chciał nagrać subtelną balladkę, a wyszło mu zupełnie odwrotnie. Co jeszcze napisać. Muszę przesłuchać poprzednie albumy Ne-Yo. Z nadzieją, że kiedyś było lepiej.
Ocena:
Najlepsze: One in a million, Genuine Only
Najgorsze: Beautiful Monster, Cause I said so, What have I done

 Tytuł
: In a Perfect World…

 Wykonawca: Keri Hilson
 Rok wydania: 2009
 Gatunek: pop, r&b, hip hop
 Wytwórnia: Zone 4
 Ilość utworów: 14
 Single: Energy, Turnin’ Me On, Return the Favro, Knock You Down, Slow Dance
Debiut tej amerykańskiej wokalistki „In a Perfect World…” wydany miał być już w 2007 roku. Jednak przez finansowe problemy wytwórni Zone 4 oficjalna data premiery została przesunięta na rok 2009. Od tamtego czasu Keri stale ulepszała piosenki. I jeśli to jest szczyt jej możliwości… to jest źle. Za produkcje albumu odpowiadali m. in. Timbaland, Polow da Don, Danja czy The Runaways. Jakby nie było to ścisła czołówka choć m. in. Timbalandowi BARDZO często udaje się coś skiepścić. Jeśli chodzi o gatunki zawarte na albumie, to to wcale nie jest takie klasyczne r&b (jak np. w „Get your money up”). Więcej tu popu i jego „rozwidleń” typu dance-pop i electropop („Return the Favor”). Momentami pojawia się i hip hop („How does it feel”). Mieszanka całkiem dobra. Gorzej z utworami. Choć pomysłowe, szybko się nudzą. Jak chociażby „Make Love”. Już taki infantylny tytuł mnie odepchnął, a co dopiero piosenka. Ledwo dobrnąłem do końca (tej piosenki). Ale jednak na całym albumie jest kilka perełek. Wyżej wspomniane „Get your money”, „Return the Favor” czy „How does it feel” to tylko niektóre z nich. Całkiem dobrze prezentuje się samo „Intro”. A wracając do popu – nie mam tego Keri za złe. M. in. takie „Alienated” mimo iż popowe, to bardzo dobrze brzmi. Nie spodobało mi się za to „Turnin’ Me On” oraz „Slow Dance”. W „Turinin’ Me On” Lil Wayne poradził sobie lepiej od samej Hilson. Poza tym, utwór ten bardziej by pasował do drugiej płyty wokalistki („No Boys Allowed”). Za to „Slow Dance”… jest strasznie nużące. Nie przemawiają do mnie piosenki tego pokroju. No i w sumie na dłuższą metę cały krążek jest dosyć nudny. Zmęczył mnie prawie tak bardzo jak „Happiness” Hurts czy „Aphrodite” Kylie Minogue. Jednak to był dopiero debiut Keri. Warto dać jej szansę.
Ocena:
Najlepsze: Get Your Money Up, Energy, Intro
Najgorsze: Tell Him the Truth, Slow Dance, Make Love

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz