Miło było dla Was pisać...

sobota, 7 maja 2011

"LaFee" LaFee; "This Is Me... Then" Jennifer Lopez; "Kylie" Kylie Minogue & "Mariah Carey" Mariah Carey

Tytuł: LaFee
 Wykonawca: LaFee
 Rok wydania: 2006
 Gatunek: alternative rock, deustch-rock
 Wytwórnia: Capitol Records
 Ilość utworów: 12
 Single: Virus, Was ist Das, Mitternacht, Prinzesschen
Swój debiutancki album LaFee wydała już w 2006 roku. Zapoznanie się z nim przyszło mi dopiero teraz. Do niedawna znałem single, które zrobiły na mnie bardzo połowiczne wrażenie. Z jednej strony przychylnie patrzę na „Virus”. A szczególnie na jego refren. Kocham też „Mitternacht”. Nieco mroczniejszy kawałek. Bardzo podobają mi się łagodniejsze elementy piosenki następujące przed refrenami. A pozostałe single… „Was ist Das” nigdy mi się nie podobało. Podobno jest to jej jedyny radosny numer. W takim razie stwierdzam, że dużo lepiej wychodzą jej te smutne. Wręcz nie znoszę chórków powtarzających co jakiś czas frazę oh, oh, oh… Singiel „Prinzesschen” jest jak dla mnie bez polotu. Byłem jednak ciekawy całego materiału. Wiele utworów jest naprawdę spoko. Ciężko znaleźć tu słabszy punkt. Podoba mi się „Wo Bist Du (Mama)”. Utwór jest z początku spokojny. Pod koniec pojawiają się genialne mocniejsze dźwięki. Tekst utworu może i prosty, ale bardzo piękny. Mama – Wo bist du jetzt Mama – Warum bist du nicht hier Bei mir Mama wo bist du Bitte sag mir geht’s dir gut Es tut so weh hörst mir zu Mama wo bist du (PL: Mamo, gdzie teraz jesteś? Mamo, dlaczego nie ma cię tutaj Przy mnie… Mamo, gdzie jesteś? Proszę powiedz mi, czy idzie ci dobrze? To boli, słyszysz mnie? Mamo, gdzie jesteś?). Wokalistka zamieściła tu też inne utwory przypominające trochę ballady. „Lass mich frei” z początku zaliczyłbym do najsłabszych. Jednak uwielbiam fragment, w którym włącza się jej producent Bob. Ma on odpowiednio mocny głos, idealnie wpasował się w klimat kawałka. Zresztą reszta utworu też nie jest zła. No i „Sterben für dich”, które można określić wymyślonym przeze mnie terminem „rasowa ballada”. Bardzo mi się podoba. Opowiada o miłości. Nie jest to tekst typu „I love you, I love you so much (kocham cię, bardzo cię kocham)”, ale coś mądrzejszego (o co nietrudno). Ich lebe für dich, Ich ertrinke in dir Doch deine Augen sehen weg, wenn ich mich in dir verlier‘ Unerreichbar nah‘, spielst du mit mir Spürst du das nicht? (PL: Żyję dla Ciebie, zatracam się w tobie Odwracasz spojrzenie kiedy gubię się w tobie Nieosiągalnie bliski – grasz ze mną Nie czujesz tego?). Jak już mówiłem, trudno znaleźć tu słabsze punkty. Jednakowoż takie są. Nie przekonują mnie wspomniane wcześniej „Prinzesschen”, „Was ist Das”, a poza tym wyrzuciłbym z tracklisty „Verboten”. Jakiś taki dziwny kawałek. Nie zdobył mojego uznania. Niezbyt pozytywnie oceniam także „Halt mich”. Mimo kilku minusów „LaFee” na pewno jest dobrą płytą. Podoba mi się to, że artystka zdecydowała się śpiewać po niemiecku i odniosła sukces.
Ocena: +
Najlepsze: Mitternacht, Wo Bist Du, Sterben für dich, Lass mich frei
Najgorsze: Prinzesschen, Was ist Das, Verboten, Halt mich

 Tytuł
:
This Is Me… Then Wykonawca: Jennifer Lopez
 Rok wydania: 2002
 Gatunek: r&b, soul, hip hop
 Wytwórnia: Epic Records
 Ilość utworów: 12
 Single: Jenny from the Block, All I Have, I’m Glad, Baby I Love U!
Dlaczego postanowiłem przesłuchać „This Is Me… Then”? Po pierwsze: chcę poznać wszystkie albumy J.Lo. Po drugie: znałem wszystkie single i bardzo mi się spodobały. Myślałem więc, że cały materiał będzie równie dobry. Nie przeliczyłem się. Nie zapoznałem się jeszcze z „Love?”, „Rebirth” oraz „Como Ama Una Mujer”, ale z tych znanych mi płyt to „This Is Me… Then” jest tą najlepszą. Piosenki na pierwszy rzut oka mogą wydać się bardzo podobne. Trzeba tym okiem lepiej celować ;) Panuje tu jednak różnorodność. Mamy tu świetne, old schoolowe „Jenny from the Block”, rhythm and bluesowe „Baby I Love U!”, hip hopowe „All I Have” i „Still”, bardzo taneczne „You Belong to Me”, latynoskie „The One” czy w końcu soulowe ballady „Dear Ben” oraz „Again”. Moim zdecydowanym numerem jeden jest wcześniej wymienione „Jenny from the Block”. Świetny kawałek. Lubię go nie tylko za muzykę, ale też za tekst. J.Lo śpiewa w utworze o tym, że mimo sławy nie zmieniła się i nadal jest tą samą osobą. Don’t be fooled by the rocks that I got I’m still, I’m still Jenny from the block Used to have a little, now I have a lot No matter where I go, I know where I came from (PL: Nie daj się omamić kasą, którą mam Jestem nadal…nadal Jenny z sąsiedztwa Miałam mało, teraz mam dużo Nieważne gdzie pójdę, wiem skąd pochodzę). Równie mocno lubię drugi singiel – „All I Have”. Ma świetny, nieco dziecięcy początek. Zresztą reszta jest równie dobra. Naprawdę fajnym pomysłem było zaproszenie do kawałka rapera LL Cool J. Wyszedł bardzo udany duet. Trochę hip hopowy, ale z drugiej nieco naiwny. Co idzie na plus. Wspominałem o balladach. „Dear Ben” jest trochę infantylne. I love you You’re perfect (PL: Kocham cię Jesteś idealny) to frazy przewijające się przez całą piosenkę. Piosenkarka napisała ten kawałek dla swego (wówczas) narzeczonego Bena Afflecka. Piosenka mimo wszystko jest bardzo ciekawa. Dlaczego? Tekst ma radosny, ale melodia i wykonanie J.Lo przywodzą na myśl coś smutnego. Drugą balladą jest „Again”. Przez prawie dwie pierwsze minuty mamy sam instrumental. Wokal artystki dalej świetnie go dopełnia. Pozostałe spokojne numery to „Baby I Love U!”, „The One” i „I’ve Been Thinikng”. „Baby I Love U!” całkiem lubię, do reszty nie mogę się przekonać. Ale i tak najgorsze zostało na koniec. Zmodyfikowana wersja „The One” jest zupełnie nijaka. I w dodatku po prostu kiepska.
Ocena:
Najlepsze: Jenny from the Block, Loving You, All I Have, Again
Najgorsze: The One (Version 2), I’ve Been Thinking

 Tytuł
:
Kylie
 Wykonawca: Kylie Minogue Rok wydania: 1988
 Gatunek: freestyle, disco pop, bubblegum pop, euro pop
 Wytwórnia: PWL
 Ilość utworów: 10
 Single: The Loco-Motion, It’s No Secret, (…), Je Ne Sais Pas Pourquoi

Na sam początek lekcja muzyki. Freestyle = dance + electro. Nie łatwiej byłoby po prostu techno? Jednak freestyle bardziej pasuje do „Kylie”. Oprócz tego sporo tu bubblegum popu, który pasowałby mi do Britney Spears, euro popu, euro dance, oraz muzyki disco. Z albumu Minogue wylansowała kilka hitów. Którymi „przewodzi” najpopularniejszy „The Loco-Motion”. Na pewno nie jest to moja ulubiona piosenka. Jednak jako jedyna rzuca się w pamięć. Do tworzenia płyty, artystka nic swojego nie wniosła. Koledzy z grupy Stock Aitken Waterman wszystko jej napisali i wyprodukowali. I w tym momencie zaryzykuję stwierdzenia, że przy dwóch pierwszych albumach Kylie była ofiarą. Nie tylko mody, ale była po prostu mimozą, która z łatwością zapomni jak się nazywa. Na „Rhythm of Love” miała już bardziej wyrazistą osobowość. Ale wróćmy do „Kylie”. Cały album składa się z piosenek idealnych dla dzieci. Ukazują nam one w pewnym stopniu możliwości wokalne artystki, które nawiasem mówiąc zbyt duże nie są. Czasem jest z tym (głosem) lepiej („Look My Way”), czasem gorzej („I Should Be So Lucky”). Nie jest to jednak najgorsza płyta Kylie. Bardzo podobają mi się tu dwie piosenki (na dziesięć). Mowa tu o „I’ll Still Be Loving You”, w którym podoba mi się przede wszystkim początek oraz wcześniej wspomniane „Look My Way”, do którego nieco dziecinny głosik wokalistki pasuje idealnie. Szansę mógłbym dać również singlowi „Got to Be Certain”, który mimo tego iż naiwny i dziecinny, to ma w sobie sporo uroku. Reszta? Już nie tak różowo. „The Loco-Motion” mimo jego chwytliwości zaliczyłbym do najsłabszych. Nie podoba mi się też denerwujące „Je Ne Sais Pas Pourquoi”, które mimo francuskiego tytułu wykonywane jest po angielsku. No i „Love at First Slight”. Piosenkę pod tym samym tytułem znajdziemy też na albumie „Fever”. Tamta dużo bardziej mi się podoba. Tą zaliczyłbym do najsłabszych. Dlaczego? Mimo tego, że mnóstwo w niej disco bitów to i tak jest nudna. Wystawię „Kylie” ocenę 2+. Debiut. Jednak jeśli przyjdzie mi wybrać między tym krążkiem, a ocenionym przeze mnie niżej „X”, to postawię właśnie na „X”…
Ocena: +
Najlepsze: I’ll Still Be Loving You, Look My Way, Got To Be Certain
Najgorsze: The Loco-Motion, Je Ne Sais Pas Pourquoi, Love At First Slight

 Tytuł
: Mariah Carey

 Wykonawca: Mariah Carey
 Rok wydania: 1990
 Gatunek: pop, r&b, soul
 Wytwórnia: Columbia Records
 Ilość utworów: 11
 Single: Vision of Love, Someday, Love Takes Time, I Don’t Wanna Cry

Mariah Carey jest niepowtarzalną artystką. Uwielbiam jej głos. Jak dla mnie jest jedyny w swoim rodzaju. Oprócz tego Carey ma tu wszystko czego jej potrzeba, żeby zostać gwiazdą. Świetne noty (chodzi o wokal), dobrzy producenci, niezłe teksty. Chociaż z tym ostatnim to bym nie przesadzał, bo słuchając takiego „Love Takes Time” trochę się pogubiłem. Mariah raz śpiewa Couldn’t see that I treated you wrong Now I wander around Feeling down and cold (PL: Nie dostrzegałam jak źle Cię traktuję Teraz spaceruję czując przygnębienie i chłód), a już za chwilę Love takes time To heal when you’re hurting so much (PL: To zabierze trochę czasu Nim wyzdrowieję po tym jak mocno mnie zraniłeś). Jednak już tekst do „I Don’t Wanna Cry” wypada dobrze. Nothing in the world Could take us back To where we used to be Though I’ve give you my heart and soul I must find a way of letting go ‚Cause baby, I don’t wanna cry (PL: Nic w świecie Nie zwróci nas Do tego czym wcześniej byliśmy Jednakże dałam Ci swoje serce i duszę Muszę o tym zapomnieć Dlatego skarbie, że Nie chcę płakać). Na albumie wbrew pozorom nie brakuje szybszych kawałków. Przy utworach takich jak „Someday”, „Sent From Up Above” czy „There’s Got To Be a Way” można sobie potańczyć. Podoba mi się to, że to nie są jakieś błahe taneczne pioseneczki. Nadal na przedzie pozostaje głos Marii. Największym zaskoczeniem jest dla mnie numer „You Need Me”. Spodziewałem się kolejnej balladki. Dostaliśmy jednak utwór z gatunku… rock! Bardzo mi się podoba. Najoryginalniejszy. Udało mi się go nawet zapamiętać. Obok „You Need Me” wyróżniają się też „Prisoner” i „Vision of Love”. W „Prisoner” bardzo podobają mi się rapowane wstawki. A „Vision of Love” jest natomiast jednym z najlepszych utworów artystki. Wspomniałem o balladach. Są tu cztery. „Vanishing”, „I Don’t Wanna Cry” oraz „Alone in Love” są bardzo udanymi kompozycjami. Ostatnią balladą jest „Love Takes Time”. Jak dla mnie jedna z najgorszych ballad od tej artystki. Nie jest zła, ale na pewno wokalistka miała lepsze numery. Ogółem rzecz biorąc, Mariah zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Znam niektóre płyty tej piosenkarki, które też mi się podobają. Ta w niczym im nie ustępuje.
Ocena: +
Najlepsze: Vision of Love, You Need Me, I Don’t Wanna Cry, Vanishing
Najgorsze: Love Takes Time

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz