Wykonawca: LaFee
Rok wydania: 2006
Gatunek: alternative rock, deustch-rock
Wytwórnia: Capitol Records
Ilość utworów: 12
Ilość utworów: 12
Single: Virus, Was ist Das, Mitternacht, Prinzesschen
Swój debiutancki album LaFee wydała już w 2006 roku.
Zapoznanie się z nim przyszło mi dopiero teraz. Do niedawna znałem
single, które zrobiły na mnie bardzo połowiczne wrażenie. Z jednej
strony przychylnie patrzę na „Virus”. A szczególnie na jego refren.
Kocham też „Mitternacht”. Nieco mroczniejszy kawałek.
Bardzo podobają mi się łagodniejsze elementy piosenki następujące przed
refrenami. A pozostałe single… „Was ist Das” nigdy mi się nie podobało.
Podobno jest to jej jedyny radosny numer. W takim razie stwierdzam, że
dużo lepiej wychodzą jej te smutne. Wręcz nie znoszę chórków
powtarzających co jakiś czas frazę oh, oh, oh… Singiel „Prinzesschen” jest jak dla mnie bez polotu.
Byłem jednak ciekawy całego materiału. Wiele utworów jest naprawdę
spoko. Ciężko znaleźć tu słabszy punkt. Podoba mi się „Wo Bist Du
(Mama)”. Utwór jest z początku spokojny. Pod koniec pojawiają się
genialne mocniejsze dźwięki. Tekst utworu może i prosty, ale bardzo
piękny. Mama – Wo bist du jetzt
Mama – Warum bist du nicht hier Bei mir Mama wo bist du Bitte sag mir
geht’s dir gut Es tut so weh hörst mir zu Mama wo bist du (PL:
Mamo, gdzie teraz jesteś? Mamo, dlaczego nie ma cię tutaj Przy mnie…
Mamo, gdzie jesteś? Proszę powiedz mi, czy idzie ci dobrze? To boli,
słyszysz mnie? Mamo, gdzie jesteś?). Wokalistka zamieściła tu też inne
utwory przypominające trochę ballady. „Lass mich frei” z początku
zaliczyłbym do najsłabszych. Jednak uwielbiam fragment, w którym włącza
się jej producent Bob. Ma on odpowiednio mocny głos, idealnie wpasował
się w klimat kawałka. Zresztą reszta utworu też nie jest zła. No i „Sterben
für dich”, które można określić wymyślonym przeze mnie terminem „rasowa
ballada”. Bardzo mi się podoba. Opowiada o miłości. Nie jest to tekst
typu „I love you, I love you so much (kocham cię, bardzo cię kocham)”,
ale coś mądrzejszego (o co nietrudno). Ich
lebe für dich, Ich ertrinke in dir Doch deine Augen sehen weg, wenn ich
mich in dir verlier‘ Unerreichbar nah‘, spielst du mit mir Spürst du
das nicht? (PL: Żyję dla Ciebie, zatracam się w tobie Odwracasz
spojrzenie kiedy gubię się w tobie Nieosiągalnie bliski – grasz ze mną
Nie czujesz tego?). Jak już mówiłem, trudno znaleźć tu słabsze punkty.
Jednakowoż takie są. Nie przekonują mnie wspomniane wcześniej „Prinzesschen”, „Was ist Das”, a poza tym wyrzuciłbym z tracklisty „Verboten”. Jakiś taki dziwny kawałek. Nie zdobył mojego uznania. Niezbyt pozytywnie oceniam także „Halt
mich”. Mimo kilku minusów „LaFee” na pewno jest dobrą płytą. Podoba mi
się to, że artystka zdecydowała się śpiewać po niemiecku i odniosła
sukces.
Ocena: 


+
Najlepsze: Mitternacht, Wo Bist Du, Sterben für dich, Lass mich frei
Najgorsze: Prinzesschen, Was ist Das, Verboten, Halt mich
Tytuł: This Is Me… Then Wykonawca: Jennifer Lopez Rok wydania: 2002 Gatunek: r&b, soul, hip hop
Wytwórnia: Epic Records
Ilość utworów: 12
Single: Jenny from the Block, All I Have, I’m Glad, Baby I Love U!
|
Dlaczego postanowiłem przesłuchać „This Is Me… Then”? Po
pierwsze: chcę poznać wszystkie albumy J.Lo. Po drugie: znałem
wszystkie single i bardzo mi się spodobały. Myślałem więc, że cały
materiał będzie równie dobry. Nie przeliczyłem się. Nie zapoznałem się
jeszcze z „Love?”, „Rebirth” oraz „Como Ama Una Mujer”, ale z tych
znanych mi płyt to „This Is Me… Then” jest tą najlepszą. Piosenki na
pierwszy rzut oka mogą wydać się bardzo podobne. Trzeba tym okiem lepiej
celować
Panuje tu jednak różnorodność. Mamy tu świetne, old schoolowe „Jenny from the Block”, rhythm and bluesowe „Baby
I Love U!”, hip hopowe „All I Have” i „Still”, bardzo taneczne „You
Belong to Me”, latynoskie „The One” czy w końcu soulowe ballady „Dear
Ben” oraz „Again”. Moim zdecydowanym numerem jeden jest wcześniej
wymienione „Jenny from the Block”. Świetny
kawałek. Lubię go nie tylko za muzykę, ale też za tekst. J.Lo śpiewa w
utworze o tym, że mimo sławy nie zmieniła się i nadal jest tą samą
osobą. Don’t be fooled by the
rocks that I got I’m still, I’m still Jenny from the block Used to have a
little, now I have a lot No matter where I go, I know where I came from
(PL: Nie daj się omamić kasą, którą mam Jestem nadal…nadal Jenny z
sąsiedztwa Miałam mało, teraz mam dużo Nieważne gdzie pójdę, wiem skąd
pochodzę). Równie mocno lubię drugi singiel – „All I Have”. Ma świetny,
nieco dziecięcy początek. Zresztą reszta jest równie dobra. Naprawdę
fajnym pomysłem było zaproszenie do kawałka rapera LL Cool J. Wyszedł
bardzo udany duet. Trochę hip hopowy, ale z drugiej nieco naiwny. Co
idzie na plus. Wspominałem o balladach. „Dear Ben” jest trochę
infantylne. I love you You’re perfect
(PL: Kocham cię Jesteś idealny) to frazy przewijające się przez całą
piosenkę. Piosenkarka napisała ten kawałek dla swego (wówczas)
narzeczonego Bena Afflecka. Piosenka mimo wszystko jest bardzo ciekawa.
Dlaczego? Tekst ma radosny, ale melodia i wykonanie J.Lo przywodzą na
myśl coś smutnego. Drugą balladą jest „Again”. Przez prawie dwie
pierwsze minuty mamy sam instrumental. Wokal artystki dalej świetnie go
dopełnia. Pozostałe spokojne numery to „Baby I Love U!”, „The One” i
„I’ve Been Thinikng”. „Baby I Love U!” całkiem lubię, do
reszty nie mogę się przekonać. Ale i tak najgorsze zostało na koniec.
Zmodyfikowana wersja „The One” jest zupełnie nijaka. I w dodatku po
prostu kiepska.
Ocena: 




Najlepsze: Jenny from the Block, Loving You, All I Have, Again
Najgorsze: The One (Version 2), I’ve Been Thinking
Tytuł: Kylie Wykonawca: Kylie Minogue Rok wydania: 1988 Gatunek: freestyle, disco pop, bubblegum pop, euro pop
Wytwórnia: PWL
Ilość utworów: 10
Single: The Loco-Motion, It’s No Secret, (…), Je Ne Sais Pas Pourquoi
|
Na sam początek lekcja muzyki. Freestyle = dance +
electro. Nie łatwiej byłoby po prostu techno? Jednak freestyle bardziej
pasuje do „Kylie”. Oprócz tego sporo tu bubblegum popu, który pasowałby
mi do Britney Spears, euro popu, euro dance, oraz muzyki disco. Z albumu
Minogue wylansowała kilka hitów. Którymi „przewodzi” najpopularniejszy
„The Loco-Motion”. Na pewno nie jest to moja ulubiona piosenka. Jednak
jako jedyna rzuca się w pamięć. Do tworzenia płyty, artystka nic swojego
nie wniosła. Koledzy z grupy Stock Aitken Waterman wszystko jej
napisali i wyprodukowali. I w tym momencie zaryzykuję stwierdzenia, że
przy dwóch pierwszych albumach Kylie była ofiarą. Nie tylko mody, ale
była po prostu mimozą, która z łatwością zapomni jak się nazywa. Na
„Rhythm of Love” miała już bardziej wyrazistą osobowość. Ale wróćmy do
„Kylie”. Cały album składa się z piosenek idealnych dla dzieci. Ukazują
nam one w pewnym stopniu możliwości wokalne artystki, które nawiasem
mówiąc zbyt duże nie są. Czasem jest z tym (głosem) lepiej („Look My
Way”), czasem gorzej („I Should Be So Lucky”). Nie jest to jednak
najgorsza płyta Kylie. Bardzo podobają mi się tu dwie piosenki (na
dziesięć). Mowa tu o „I’ll Still Be Loving You”, w którym podoba mi się
przede wszystkim początek oraz wcześniej wspomniane „Look My Way”, do
którego nieco dziecinny głosik wokalistki pasuje idealnie. Szansę
mógłbym dać również singlowi „Got to Be Certain”, który mimo tego iż
naiwny i dziecinny, to ma w sobie sporo uroku. Reszta? Już nie tak
różowo. „The Loco-Motion” mimo jego chwytliwości zaliczyłbym do
najsłabszych. Nie podoba mi się też denerwujące „Je Ne
Sais Pas Pourquoi”, które mimo francuskiego tytułu wykonywane jest po
angielsku. No i „Love at First Slight”. Piosenkę pod tym samym tytułem
znajdziemy też na albumie „Fever”. Tamta dużo bardziej mi się podoba. Tą
zaliczyłbym do najsłabszych. Dlaczego? Mimo tego, że mnóstwo w niej
disco bitów to i tak jest nudna. Wystawię „Kylie” ocenę 2+. Debiut.
Jednak jeśli przyjdzie mi wybrać między tym krążkiem, a ocenionym przeze
mnie niżej „X”, to postawię właśnie na „X”…
Ocena: 
+
Najlepsze: I’ll Still Be Loving You, Look My Way, Got To Be Certain
Najgorsze: The Loco-Motion, Je Ne Sais Pas Pourquoi, Love At First Slight
Tytuł: Mariah Carey Wykonawca: Mariah Carey Rok wydania: 1990 Gatunek: pop, r&b, soul
Wytwórnia: Columbia Records
Ilość utworów: 11
Single: Vision of Love, Someday, Love Takes Time, I Don’t Wanna Cry
|
Mariah Carey jest niepowtarzalną artystką. Uwielbiam
jej głos. Jak dla mnie jest jedyny w swoim rodzaju. Oprócz tego Carey
ma tu wszystko czego jej potrzeba, żeby zostać gwiazdą. Świetne noty
(chodzi o wokal), dobrzy producenci, niezłe teksty. Chociaż z tym
ostatnim to bym nie przesadzał, bo słuchając takiego „Love Takes Time”
trochę się pogubiłem. Mariah raz śpiewa Couldn’t see that I treated you wrong Now I wander around Feeling down and cold (PL: Nie dostrzegałam jak źle Cię traktuję Teraz spaceruję czując przygnębienie i chłód), a już za chwilę Love takes time To heal when you’re hurting so much
(PL: To zabierze trochę czasu Nim wyzdrowieję po tym jak mocno mnie
zraniłeś). Jednak już tekst do „I Don’t Wanna Cry” wypada dobrze. Nothing
in the world Could take us back To where we used to be Though I’ve give
you my heart and soul I must find a way of letting go ‚Cause baby, I
don’t wanna cry (PL: Nic w świecie Nie zwróci nas Do tego czym
wcześniej byliśmy Jednakże dałam Ci swoje serce i duszę Muszę o tym
zapomnieć Dlatego skarbie, że Nie chcę płakać). Na albumie wbrew pozorom
nie brakuje szybszych kawałków. Przy utworach takich jak „Someday”,
„Sent From Up Above” czy „There’s Got To Be a Way” można sobie
potańczyć. Podoba mi się to, że to nie są jakieś błahe taneczne
pioseneczki. Nadal na przedzie pozostaje głos Marii. Największym
zaskoczeniem jest dla mnie numer „You Need Me”. Spodziewałem się
kolejnej balladki. Dostaliśmy jednak utwór z gatunku… rock! Bardzo mi
się podoba. Najoryginalniejszy. Udało mi się go nawet zapamiętać. Obok
„You Need Me” wyróżniają się też „Prisoner” i „Vision of Love”. W
„Prisoner” bardzo podobają mi się rapowane wstawki. A „Vision of Love”
jest natomiast jednym z najlepszych utworów artystki. Wspomniałem o
balladach. Są tu cztery. „Vanishing”, „I
Don’t Wanna Cry” oraz „Alone in Love” są bardzo udanymi kompozycjami.
Ostatnią balladą jest „Love Takes Time”. Jak dla mnie jedna z
najgorszych ballad od tej artystki. Nie jest zła, ale na pewno
wokalistka miała lepsze numery. Ogółem rzecz biorąc, Mariah zrobiła na
mnie bardzo pozytywne wrażenie. Znam niektóre płyty tej piosenkarki,
które też mi się podobają. Ta w niczym im nie ustępuje.
Ocena: 



+
Najlepsze: Vision of Love, You Need Me, I Don’t Wanna Cry, Vanishing
Najgorsze: Love Takes Time
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz