Miło było dla Was pisać...

piątek, 20 maja 2011

"Rainbow" Mariah Carey & "Love Is Dead" Kerli




 Tytuł
: Rainbow

 Wykonawca: Mariah Carey Rok wydania: 1999
 Gatunek: r&b, pop, hip hop
 Wytwórnia: Columbia Records
 Ilość utworów: 14
 Single: Heartbreaker, Can’t Take That Away, Against All Odds, Crybaby, Thank God I Found You

„Rainbow” to już siódma płyta Marii Carey. Kolekcjonuję jej dyskografię, więc musiałem mieć i ten album. Jednak okładką na pewno mnie nie zachęciła. Szczerze? Jest okropna. Mimo tego zdecydowałem się przesłuchać całość. Płyta jest mniej więcej równa. Mamy tu 6 tanecznych hitów, 6 ballad i 2 interlude, które też są spokojne. Mi bardziej przypadła balladowa część. Mimo tego najpierw opiszę tą żywszą. Już na sam początek dostajemy sporą dawkę pozytywnej energii w postaci, bądź co bądź, sporego hitu „Heartbreaker”. Na feacie zarapował Jay-Z. Dobrze pasuje do piosenki. Znalazło się tu też miejsce dla remixu utworu, w którym pojawia się Da Brat i Missy Elliott. Jedną z lepszych, tanecznych piosenek jest także wykonywane w duecie z Usherem „How Much”. Momentami uderza mnie jednak podobieństwo warstwy tekstowej piosenki do „’03 Bonnie & Clyde” Jaya-Z i Beyonce. Szczególną uwagę zwróciłem na fragment All I need in this life, you see Is me and my boyfriend (PL: Wszystko czego potrzebuję w życiu, widzisz To ja i mój chłopak). To nie jedyne podobieństwo. Bardzo energetyczne, ale zawierające w sobie też dobrą dawkę r&b „X-Girlfriend” przypomina mi piosenki z debiutu P!nk. To może tyle o tanecznych kawałkach. Jak już mówiłem, mi bardziej przypadły te spokojne. Z tej części polecam Wam przede wszystkim piękne „Can’t Take That Away (Mariah’s Theme)” opowiadające o tym, żeby nie pozwalać innym odbierać swoich marzeń. Poza tym bardzo podoba mi się delikatne „Petals”. Mimo, że Mariah śpiewa w nim o swoim rodzeństwie to ma się wrażenie, że to smutny utwór. Głównie przez ten deszcz na początku. Jednak pod koniec numer niezauważalnie przechodzi w radośniejsze „Rainbow (Interlude)”. Ostatnią balladą, która tak bardzo mi się spodobała jest nieco latynoska „After Tonight”. Ciekawił mnie cover Phila Collinsa „Against All Odds (Take a Look at Me Now)”. Wersja oryginalna jest świetna. Tą też zaliczyłbym do najlepszych. Ogólnie Mariah nagrała dobry krążek. Często do niego wracam.

Ocena
:
+
Najlepsze: Petals, X-Girlfriend, Can’t Take That Away, After Tonight
Najgorsze: Did I Do That?

 Tytuł
: Love Is Dead

 Wykonawca: Kerli Rok wydania: 2009 (Polska)
 Gatunek: pop rock, rock, electro
 Wytwórnia: Island Records
 Ilość utworów: 12
 Single: Fragile, Creepshow, Walkin’ on Air, Love Is Dead

Kerli – pewnie nie kojarzycie. Rockowa wokalistka z Estonii. Dlaczego nie kojarzycie? Bo gra rocka. To dlatego nie mogła zdobyć większej popularności. Poznałem ją dzięki piosence „Tea Party” nagraną na soundtrack do „Alicji w Krainie Czarów”. Postanowiłem przesłuchać jej debiutancki album. Jak już mówiłem to rockowa wokalistka. Często pojawia się też pop rock i electro-rock. Dobrze sprawdza się w takiej muzyce. Teksty też ma na wysokim poziomie. Np. „Walkin’ on Air” opowiada o stracie matki, „Hurt Me” o prześladowaniu psychicznym, którego wokalistka doświadczyła w młodości. Na płycie Kerli pokazuje się nam z dwóch stron. Raz wymiata w takich kawałkach jak „I Want Nothing” czy „Creepshow”, a zaraz pokazuje swoje delikatne oblicze w spokojniejszych piosenkach („Bulletproof”, „Butterfly Cry”). Za stronę muzyczną odpowiada głównie David Maurice. Efekty jego pracy to zarówno dobre kompozycje jak i takie, które muszę omijać podczas słuchania albumu. Wiele dobrego słyszałem o „Walkin’ on Air”, jednak dla mnie to utwór jest przeciętny. Nie podoba mi się też „Love Is Dead”, w którym nie lubię przede wszystkim fragmentów gdzie wokalistka śpiewa wstawki z „Love Don’t Live Here Anymore”. Znalazło się też miejsce dla radośniejszej kompozycji. „Beautiful Day” zaliczyłbym jednak do najsłabszych. To może teraz odwrotnie – pozytywne opinie. Najbardziej spodobało mi się „Bulletproof”. Zapamiętałem je po jednym przesłuchaniu! Równie dobre jest też „Hurt Me” – najbardziej odstający numer od ogólnego stylu. Ma w sobie coś z techno. Na „Love Is Dead” znalazło się kilka naprawdę dobrych kawałków. Jednak, jako całość, płyta jest przeciętna.

Ocena: +
Najlepsze: Hurt Me, Strange Boy, Fragile, Bulletproof
Najgorsze: Love Is Dead, Up Up Up, Beautiful Day, Butterfly Cry

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz