Miło było dla Was pisać...

sobota, 28 maja 2011

"Love?" Jennifer Lopez; "Can't Take Me Home" P!nk & "Born This Way" Lady Gaga

Tytuł: Love?
 Wykonawca: Jennifer Lopez
 Rok wydania: 2011
 Gatunek: dancepop, pop
 Wytwórnia: Island Records
 Ilość utworów: 12
 Single: I’m Into You, On The Floor

„Love?” to już siódma studyjna płyta utalentowanej Jennifer Lopez. Została wydana już po wyrzuceniu z Epic Records. Przejęło ją Island Records. Powód wyrzucenia? Słaba sprzedaż jej poprzednich płyt („Rebirth”, „Brave”, „Como Ama Una Mujer”). J.Lo już dawno nie miała przeboju na miarę „Jenny from the Block” czy „Let’s Get Loud”. Ale dzięki nowej wytwórni już odnosi sukcesy. On the Floor” nie schodzi z list przebojów. Boję się jednak nie o sukcesy Jennifer. Niech wykorzysta swoje „nowe 5 minut”. Płyta nie jest jednak podobna do poprzednich dokonań artystki. Owszem, „J.Lo” i „Brave” także pełne były tanecznych brzmień, ale „Love?” to już nie ta sama Jennifer. Na szczęście nie jest to krążek pod jeden bit, melodię. Mamy tu hip hop („Run the World”, „Good Hit”), utrzymane w stylistyce r&b „I’m Into You”, nieco latynoskie „Papi” i elektroniczne „Invading My Mind”, „One Love”. Największy problem jest chyba z wokalem. „Until It Beats No More” jest bardzo przychylną balladą, ale głos Lopez wszystko psuje. Podobnie sprawa ma się ze „Starting Over” – nie potrafię jednak dać jej do najgorszych. Sama piosenka jest cudowna. Lubię też „I’m Into You”, „Papi” i „(What Is) Love?”. Pewnie nie wiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że ten ostatni utwór znamy już od ponad roku (pojawił się na soundtracku do filmu „The Back-Up Plan”). Nie trawię natomiast „Good Hit” (w którym Jennifer brzmi po prostu okropnie), „Villian” (jakby nie mogli tu dać demówki) i „One Love”. Są tu nawet dwa utwory produkcji Lady GaGi. Tego się obawiałem. Co prawda „Hypnotico” to kawałek, którego można posłuchać, jest ok, tak „Invading My Mind” jest straszne. J.Lo (lub jej producenci) nie są skrupulatni co do „zapożyczania” sobie czegoś z innych piosenek. Refren „On the Floor” brzmi jak „Lambada”; jestem pewny, że już kilka lat temu słyszałem utwory brzmiące tak jak „Invading My Mind”. No cóż mogło być lepiej.

Ocena
:

Najlepsze: Starting Over, Until It Beats No More, Papi
Najgorsze: Good Hit, One Love, Villian, Run the World



 Tyt
:
Can’t Take Me Home
 Wykonawca: P!nk
 Rok wydania: 2000
 Gatunek: r&b, hip hop

 Wytwórnia: LaFace Records
 Ilość utworów: 13
 Single
: Most Girls, There You Go, You Make Me Sick


Miałem szczęście zapoznać się z „Can’t Take Me Home” dopiero teraz. Kiedyś płyta na pewno nie zrobiłaby na mnie takiego wrażenia. Jednak przekonałem się do P!nk i kupiłem 5-pack jej płyt. Uważam, że dobrze zrobiłem. Debiut tej jakże utalentowanej artystki jest chyba jej najmniej komercyjnym krążkiem. Jest zupełnie inny. Do rocka i popu tu daleko. Dużo bliżej do r&b i hip hopu. Każda piosenka ma jeden bit, który jej „uczestniczy” przez cały czas. To może trochę utrudnić słuchanie piosenek. Wydaje się, że są takie same. Jednak po kilku przesłuchaniach zaczyna się kojarzyć. Np. zupełnie inne od reszty utworów są „Let Me Let You Know”, „Love Is Such a Crazy Thing” i „Stop Falling”. To te spokojniejsze kawałki. „Let Me Let You Know” od zawsze mi się podobało. Bardzo przyjemny, odprężający utwór. „Love Is Such a Crazy Thing” też jest bardzo kołyszące (i całkiem niezłe). Natomiast „Stop Falling” jest bliższe takiej prawdziwej balladzie. Na pewno nie jest to moja ulubiona ballada od P!nk. Jednak na „Can’t Take Me Home” zaliczyłbym do najlepszych. Podoba mi się też „Do What U Do”, a szczególnie jego świetny, instrumentalny początek. Zresztą reszta jest nie gorsza. Zastanawiałem się czy nie dać do najlepszych singli. „There You Go” jest bardzo fajne, energetyczne, „You Make Me Sick” dobre do tańca. Z singli jednak najbardziej podoba mi się „Most Girls”. A w szczególności refren, który nawiązuje trochę do rocka. Niezła jest też piosenka tytułowa. Nieco elektroniczna. To może teraz bardziej negatywne opinie. Nie mogę się przekonać do „Private Show”. Utwór może nie jest zły, ale zdecydowanie za długi. Podobnie wcześniej wspomniane „Love Is Such a Crazy Thing”. Mimo tych małych minusów mogę stwierdzić, że debiut P!nk jest naprawdę dobrym albumem.
Ocena:

Najlepsze: Do What U Do, Let Me Let You Know, Stop Falling, Most Girls
Najgorsze: Private Show

 Tytuł
: Born This Way

 Wykonawca: Lady GaGa Rok wydania: 2011
 Gatunek: dance-pop, techno, rock
 Wytwórnia: Interscope Records
 Ilość utworów: 14
 Single: Judas, The Edge of Glory, Born This Way

Przyznaję się bez bicia – byłem fanem Lady GaGi. Jednak tu muszę użyć czasu przeszłego. Przeszło mi, ale mam w domowej kolekcji „The Fame + The Fame Monster”. Szczerze? Samo „Born This Way” też mógłbym sobie kupić. Z początku płyta mnie nie przekonała, ale z czasem lepiej na nią patrzę. Jednak jedna rzecz mi tu nie pasuje. Z jednej strony dostajemy tu utwory bliskie prawdziwej Stefani. Z drugiej strony mamy tu jednak dance-popowe (z domieszką techno) „hity”, za które zapewne odpowiada wykreowana przez wytwórnię postać. Mi bardziej pasuje ta (moim zdaniem) prawdziwa część. Piosenki są tu oryginalniejsze, mają w sobie nawet trochę z rocka („Bad Kids”, „Electric Chapel”). W tej części znajdują się i spokojniejsze kawałki. „Bloody Mary” nadal ma jednak coś z muzyki tanecznej. Mimo tego mi się podoba. „Yoü and I” jest już typową balladą. Jej wybijany rytm został zapożyczony z „We Will Rock You” by Queen. Mi to nie przeszkadza. Piosenka całkiem mi się podoba. Są to i utwory, w których GaGa skopiowała Madonnę. Na pewno słyszeliście żałosne „Born This Way” – kopię piosenki „Express Yourself”. Chyba nie muszę mówić jak bardzo „Born This Way” (piosenka) mi się podoba. Oprócz tego początek „Hair” przypomina mi jedną z ballad Madonny, której niestety nie mogę sobie przypomnieć. Warto wspomnieć tu jeszcze o dwóch numerach – „Americano” i „Scheiße”. Ten pierwszy jest zdecydowanie najoryginalniejszym numerem z całego krążka. Zaliczyłbym go do najlepszych, ale nie podoba mi się to „la, la, la”. „Scheiße” natomiast mogę wyróżnić przez ten niemiecki początek. Artystka mówi I can’t speak German (PL: Nie potrafię mówić po niemiecku), ale się stara. Idzie jej mozolnie. Gorzej jak dochodzą techno bity. Jednak gdyby zostawić a capella, to piosenka nie byłaby zła. Przekonałem się do radosnej piosenki „Highway Unicorn (Road to Love)”. Największą zagadką pozostaje jednak „The Edge of Glory”. Wokalistka mówiła, że piosenka została napisana po śmierci jej dziadka. To dlaczego jest taka wesoła i taneczna? Płyta zrobiła na mnie całkiem dobre wrażenie. Spodziewałem się czegoś gorszego.
Ocena: +
Najlepsze: Yoü and I, Bloody Mary, Americano, Government Hooker
Najgorsze: Marry the Night, Hair, The Edge of Glory

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz