Miło było dla Was pisać...

sobota, 11 czerwca 2011

"The Writing’s on the Wall" Destiny's Child; "Blackout" Britney Spears & "Feels Like Home" Norah Jones


 Tytuł
:
The Writing’s on the Wall
 Wykonawca: Destiny’s Child
 Rok wydania: 1999
 Gatunek: r&b, hip hop soul
 Wytwórnia: Columbia Records
 Ilość utworów: 17
 Single: Bills Bills Bills, Bug a Boo, Jumpin’ Jumpin’, Say My Name
Rok po wydaniu świetnego albumu „Destiny’s Child” dziewczyny „uraczyły” nas nową porcją świeżych kawałków. Musiały szybko nagrywać. Nie chodzi mi tylko o wydanie płyty rok po poprzedniej. Chodzi mi głównie o to, że zawarły tu aż 17 premierowych utworów. Zazwyczaj artyści wydający krążki co rok zamieszczają na nich 10-11 piosenek. Ale mniejsza o to. „The Writing’s on the Wall” nie jest niestety tak spektakularny jak debiut. Jest natomiast na pewno mniej popowy. Znacznie bliżej tu do hip hopu zgrabnie połączonego z soulem. Mniej tu natomiast spokojnych kawałków. Lepiej (?). Chyba jednak tak. Te z „The Writing’s on the Wall” nie są tak dobre jak te z „Destiny’s Child”. Szczególnie kuleje balladowa końcówka. „Stay” co prawda jest fajnym numerem, ale „Sweet Sixteen” (podobne do „Birthday” z poprzedniej płyty) i „She Can’t Love You” (jakieś takie nudne) zostawiają sporo do życzenia. Ale to może nawet dobrze, bo po tych kiepskich utworach „Outro” robi na mnie jeszcze większe wrażenie. „Outro” jest bowiem coverem słynnego kawałka „Amazing Grace”. Dziewczyny zaśpiewały go wręcz nieziemsko. A wracając do ballad. Pozostałe są, hmm, po prostu lepsze. Podoba mi się przede wszystkim „Temptation”, choć jeszcze tydzień temu zaliczyłbym utwór do najgorszych. Dobre wrażenie zrobiła na mnie też delikatna piosenka „Now That She’s Gone”. Nie mogę się przekonać do „If You Leave”. Destiny’s Child poradziły sobie dobrze, ale zespół Next wszystko zepsuł. Są tu jeszcze dwa inne duety. „Confessions” (ft. Missy Elliott) nie powala, dużo lepiej prezentuje się „Get on the Bus” (ft. Timbaland). Swoją pełną „siłę” dziewczyny pokazują w singlach. „Bills Bills Bills” jest hip hopowe, energetyczne, dzięki „Bug a Boo” w ogóle zespół poznałem (sentyment), kto nie zna „Jumpin’ Jumpin’”? (ten freestylowy kawałek cieszył się wtedy sporą popularnością) i w końcu urocze „Say My Name”. Od debiutu odstaje, nie ukrywam. „The Writing’s on the Wall” jest mimo tego bardzo dobrą płytą.
Ocena:
Najlepsze: Bills Bills Bills, Say My Name, Outro, Jumpin’ Jumpin’, Bug a Boo
Najgorsze: Sweet Sixteen, If You Leave



Wyświetl zdjęcie w pełnym rozmiarze

 Tytuł
: Blackout

 Wykonawca: Britney Spears Rok wydania: 2007
 Gatunek: pop, electro, dance-pop
 Wytwórnia: Jive Records
 Ilość utworów: 12
 Single: Gimme More, Piece of Me, Break The Ice
Po załamaniu nerwowym Britney powraca do gry. Nie mogę jednak powiedzieć, że walka o dzieci, depresja czy ogolenie głowy czegoś ją (muzycznie) nauczyły. Nadal jest wierna popowym, tanecznym i elektronicznym (co nie jest nowością) brzmieniom. Płyta odniosła mimo tego komercyjną porażkę. Sprzedano „jedynie” 3 miliony egzemplarzy. Dla porównania: „In The Zone” (2003) nabyło 8 milionów mądrych osób ;) Płytę otwiera popularny w 2007 roku utwór „Gimme More”. Pamiętam jak kiedyś za nim szalałem. Teraz podoba mi się nieco mniej, ale nadal go lubię. Strasznie przerobili w nim głos Britney co jest jednak minusem. Po „Gimme More” dostajemy nieco inny numer. „Piece of Me” różni się od poprzednika. Nie umiem wybrać, która z tych dwóch piosenek mi się bardziej podoba. Obie lubię równie mocno. Trzeci singiel („Break The Ice”) podoba mi się jednak (z singli) najbardziej. Gatunkowo odbiega od ogólnej stylistyki „Blackout”. Trochę r&b. Nie zaliczyłbym mimo wszystko „Break The Ice” do najlepszych. Kiedyś miałem na ten utwór fazę i słuchałem go prawie bez przerwy. Może przez to trochę mi się już znudził. Jakie piosenki trafią więc do najlepszych? Bynajmniej nie dziecinne, naiwne „Radar” lub elektroniczne „Get Naked (I Got a Plan)”, ale „Heaven on Earth”. Bardzo odprężający, kojący numer. Nawet jeśli zalatuje techno. Lubię też dupstepowe „Freakshow”. Bardzo śmieszny, szalony, ciekawy kawałek. Taki freak właśnie. Oprócz „Freakshow” i „Heaven on Earth” doceniłem „Ooh Ooh Baby” i „Hot as Ice”. Pierwsza piosenka jest bardzo prosta, opowiada o miłości. Druga natomiast jest najbardziej zadziorna, wręcz agresywna. Nie podoba mi się wcześniej wspomniane „Radar”. Jak mówiłem jest dziecinne i naiwne. Jednak ta naiwność, która na pierwszych płytach Britney była słodka, tutaj (w wykonaniu 26-latki) jest nie do przyjęcia. „Blackout” jest obok najnowszego „Femme Fatale” najbardziej komercyjną płytą wokalistki. Można też zarzucić Britney, że to właśnie „Blackout” napędził muzykę elektroniczną. Mimo tego polecam, bo „Blackout” nie jest takim zmanierowanym do końca electro.

Ocena:
Najlepsze: Heaven on Earth, Freakshow, Hot as Ice, Ooh Ooh Baby
Najgorsze: Radar, Why Should I Be Sad

 Tytuł
Feels Like Home
 Wykonawca: Norah Jones
 Rok wydania: 2004
 Gatunek: jazz, soul, country
 Wytwórnia: Blue Note Records
 Ilość utworów: 13
 Single: Sunrise, Those Sweet Words, What Am I To You?
Dwa lata po świetnym debiucie „Come Away With Me” otrzymujemy drugi krążek od utalentowanej Nory Jones. Artystka znów serwuje nam dawkę dobrego jazzu połączonego z elementami soulu i country. Jednak „Feels Like Home” to nie „Come Away With Me”. Druga płyta jest według mnie słabsza niż pierwsza. Nie można jednak odmówić wokalistce pracy włożonej w ten album. Podobnie jak na debiucie wielokrotnie zagrała w piosenkach na pianinie. Jest tu też wiele tekstów written by Norah. Na szczęście piosenkarka nie ukrywa, że niektóre kawałki to w całości dzieła jej współpracowników („Those Sweet Words”, „Above Ground”). Może nie ma tak charakterystycznego głosu jak Duffy czy Nelly Furtado, ale i tak śpiewa znacznie lepiej niż wiele innych wokalistek. Płytę otwiera utwór „Sunrise”. Szczerze? Zastanawiałem się czy nie umieścić go w najgorszych. Melodia jest ok, ale nie podoba mi się refren. Mimo tych małych „uszczerbków” to właśnie „Sunrise” zachęciło mnie do zapoznania się z całym materiałem. Przy pierwszym przesłuchiwaniu albumu zwróciłem uwagę na dwie piosenki – „Be Here To Love Me” i „Creepin’ In”. Pierwsza jest bardzo charakterystyczna (to chyba przez wykonanie). W każdym razie zapamiętałem ją po jednym przesłuchaniu. „Creepin’ In” jest natomiast duetem z Dolly Parton. Jest ona wokalistką country. Jones też często zapożycza coś z tego gatunku. Ogólnie bardzo udana współpraca. Oprócz tych dwóch numerów lubię „Humble Me”. Jedna z tych spokojniejszych piosenek – bardzo przyjemna dla ucha. Świetna jest i końcówka płyty. „The Long Way Home” i „The Prettiest Thing” są bardzo fajne, odprężające (ten efekt jest potęgowany, gdyż poprzedza je niezbyt udane „Above Ground”). A na sam koniec mamy „Don’t Miss You at All”. Jest to ballada o ciekawej melodii i ładnym wykonaniu. Ogólnie Norah zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Znam jej dwa inne krążki („Come Away With Me” i „The Fall”). „Feels Like Home” w niczym im nie ustępuje.
Ocena: +
Najlepsze: In The Morning, Humble Me, Toes, Creepin’ In
Najgorsze: -

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz