Miło było dla Was pisać...
"The Writing’s on the Wall" Destiny's Child; "Blackout" Britney Spears & "Feels Like Home" Norah Jones
 |
Tytuł: The Writing’s on the Wall Wykonawca: Destiny’s Child Rok wydania: 1999 Gatunek: r&b, hip hop soul
Wytwórnia: Columbia Records Ilość utworów: 17
Single: Bills Bills Bills, Bug a Boo, Jumpin’ Jumpin’, Say My Name
|
Rok po wydaniu świetnego albumu
„Destiny’s Child” dziewczyny „uraczyły” nas nową porcją świeżych
kawałków. Musiały szybko nagrywać. Nie chodzi mi tylko o wydanie płyty
rok po poprzedniej. Chodzi mi głównie o to, że zawarły tu aż 17
premierowych utworów. Zazwyczaj artyści wydający krążki co rok
zamieszczają na nich 10-11 piosenek. Ale mniejsza o to. „The Writing’s
on the Wall” nie jest niestety tak spektakularny jak debiut. Jest
natomiast na pewno mniej popowy. Znacznie bliżej tu do hip hopu zgrabnie
połączonego z soulem. Mniej
tu natomiast spokojnych kawałków. Lepiej (?). Chyba jednak tak. Te z
„The Writing’s on the Wall” nie są tak dobre jak te z „Destiny’s Child”.
Szczególnie kuleje balladowa końcówka. „Stay” co prawda jest fajnym
numerem, ale „Sweet Sixteen” (podobne do „Birthday” z poprzedniej płyty)
i „She Can’t Love You” (jakieś takie nudne) zostawiają sporo do
życzenia. Ale to może nawet dobrze, bo po tych kiepskich utworach
„Outro” robi na mnie jeszcze większe wrażenie. „Outro” jest bowiem
coverem słynnego kawałka „Amazing Grace”. Dziewczyny zaśpiewały go wręcz
nieziemsko. A wracając do ballad. Pozostałe są, hmm, po prostu lepsze.
Podoba mi się przede wszystkim „Temptation”, choć jeszcze tydzień temu
zaliczyłbym utwór do najgorszych. Dobre wrażenie zrobiła na mnie też
delikatna piosenka „Now That She’s Gone”. Nie mogę się przekonać do „If
You Leave”. Destiny’s Child poradziły sobie dobrze, ale zespół Next
wszystko zepsuł. Są tu jeszcze dwa inne duety. „Confessions” (ft. Missy
Elliott) nie powala, dużo lepiej prezentuje się „Get on the Bus” (ft.
Timbaland). Swoją pełną „siłę” dziewczyny pokazują w singlach. „Bills
Bills Bills” jest hip hopowe, energetyczne, dzięki „Bug a Boo” w ogóle
zespół poznałem (sentyment), kto nie zna „Jumpin’ Jumpin’”? (ten
freestylowy kawałek cieszył się wtedy sporą popularnością) i w końcu
urocze „Say My Name”. Od debiutu odstaje, nie ukrywam. „The Writing’s on
the Wall” jest mimo tego bardzo dobrą płytą.
Ocena: 



Najlepsze: Bills Bills Bills, Say My Name, Outro, Jumpin’ Jumpin’, Bug a Boo
Najgorsze: Sweet Sixteen, If You Leave
|
Tytuł: Blackout Wykonawca: Britney Spears Rok wydania: 2007 Gatunek: pop, electro, dance-pop
Wytwórnia: Jive Records Ilość utworów: 12
Single: Gimme More, Piece of Me, Break The Ice
|
Po załamaniu nerwowym Britney
powraca do gry. Nie mogę jednak powiedzieć, że walka o dzieci, depresja
czy ogolenie głowy czegoś ją (muzycznie) nauczyły. Nadal jest wierna
popowym, tanecznym i elektronicznym (co nie jest nowością) brzmieniom.
Płyta odniosła mimo tego komercyjną porażkę. Sprzedano „jedynie” 3
miliony egzemplarzy. Dla porównania: „In The Zone” (2003) nabyło 8
milionów mądrych osób
Płytę otwiera popularny w 2007 roku utwór „Gimme More”. Pamiętam jak
kiedyś za nim szalałem. Teraz podoba mi się nieco mniej, ale nadal go
lubię. Strasznie przerobili w nim głos Britney co jest jednak minusem.
Po „Gimme More” dostajemy nieco inny numer. „Piece of Me” różni się od
poprzednika. Nie umiem wybrać, która z tych dwóch piosenek mi się
bardziej podoba. Obie lubię równie mocno. Trzeci singiel („Break The
Ice”) podoba mi się jednak (z singli) najbardziej. Gatunkowo odbiega od
ogólnej stylistyki „Blackout”. Trochę r&b. Nie zaliczyłbym mimo
wszystko „Break The Ice” do najlepszych. Kiedyś miałem na ten utwór fazę
i słuchałem go prawie bez przerwy. Może przez to trochę mi się już
znudził. Jakie piosenki trafią więc do najlepszych? Bynajmniej nie
dziecinne, naiwne „Radar” lub elektroniczne „Get Naked (I Got a Plan)”,
ale „Heaven on Earth”. Bardzo odprężający, kojący numer. Nawet jeśli
zalatuje techno. Lubię też dupstepowe „Freakshow”. Bardzo śmieszny,
szalony, ciekawy kawałek. Taki freak właśnie.
Oprócz „Freakshow” i „Heaven on Earth” doceniłem „Ooh Ooh Baby” i „Hot
as Ice”. Pierwsza piosenka jest bardzo prosta, opowiada o miłości. Druga
natomiast jest najbardziej zadziorna, wręcz agresywna. Nie podoba mi
się wcześniej wspomniane „Radar”. Jak mówiłem jest dziecinne i naiwne.
Jednak ta naiwność, która na pierwszych płytach Britney była słodka,
tutaj (w wykonaniu 26-latki) jest nie do przyjęcia. „Blackout” jest obok
najnowszego „Femme Fatale” najbardziej komercyjną płytą wokalistki.
Można też zarzucić Britney, że to właśnie „Blackout” napędził muzykę
elektroniczną. Mimo tego polecam, bo „Blackout” nie jest takim
zmanierowanym do końca electro.Ocena: 



Najlepsze: Heaven on Earth, Freakshow, Hot as Ice, Ooh Ooh BabyNajgorsze: Radar, Why Should I Be Sad
 |
Tytuł: Feels Like Home Wykonawca: Norah Jones Rok wydania: 2004 Gatunek: jazz, soul, country
Wytwórnia: Blue Note Records Ilość utworów: 13
Single: Sunrise, Those Sweet Words, What Am I To You?
|
Dwa
lata po świetnym debiucie „Come Away With Me” otrzymujemy drugi krążek
od utalentowanej Nory Jones. Artystka znów serwuje nam dawkę dobrego
jazzu połączonego z elementami soulu i country. Jednak „Feels Like Home”
to nie „Come Away With Me”. Druga płyta jest według mnie słabsza niż
pierwsza. Nie można jednak odmówić wokalistce pracy włożonej w ten
album. Podobnie jak na debiucie wielokrotnie zagrała w piosenkach na
pianinie. Jest tu też wiele tekstów written by Norah. Na szczęście
piosenkarka nie ukrywa, że niektóre kawałki to w całości dzieła jej
współpracowników („Those Sweet Words”, „Above Ground”). Może nie ma tak
charakterystycznego głosu jak Duffy czy Nelly Furtado, ale i tak śpiewa
znacznie lepiej niż wiele innych wokalistek. Płytę otwiera utwór
„Sunrise”. Szczerze? Zastanawiałem się czy nie umieścić go w
najgorszych. Melodia jest ok, ale nie podoba mi się refren. Mimo tych
małych „uszczerbków” to właśnie „Sunrise” zachęciło mnie do zapoznania
się z całym materiałem. Przy pierwszym przesłuchiwaniu albumu zwróciłem
uwagę na dwie piosenki – „Be Here To Love Me” i „Creepin’ In”. Pierwsza
jest bardzo charakterystyczna (to chyba przez wykonanie). W każdym razie
zapamiętałem ją po jednym przesłuchaniu. „Creepin’ In” jest natomiast
duetem z Dolly Parton. Jest ona wokalistką country. Jones też często
zapożycza coś z tego gatunku. Ogólnie bardzo udana współpraca. Oprócz
tych dwóch numerów lubię „Humble Me”. Jedna z tych spokojniejszych
piosenek – bardzo przyjemna dla ucha. Świetna jest i końcówka płyty.
„The Long Way Home” i „The Prettiest Thing” są bardzo fajne, odprężające
(ten efekt jest potęgowany, gdyż poprzedza je niezbyt udane „Above
Ground”). A na sam koniec mamy „Don’t Miss You at All”. Jest to ballada o
ciekawej melodii i ładnym wykonaniu. Ogólnie Norah zrobiła na mnie
pozytywne wrażenie. Znam jej dwa inne krążki („Come Away With Me” i „The
Fall”). „Feels Like Home” w niczym im nie ustępuje.
Ocena: 



+Najlepsze: In The Morning, Humble Me, Toes, Creepin’ In
Najgorsze: -
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz