Tytuł: When the Sun Goes Down Wykonawca: Selena Gomez & The Scene Rok wydania: 2011 Gatunek: dancepop, pop
Wytwórnia: Hollywood Records
Ilość utworów: 12
Single: Who Says, Love You Like a Love Song
|
Dostaliśmy już dwie płyty od Seleny Gomez i jej zespołu („Kiss & Tell” i „A Year Without Rain”). Tyle by nam wystarczyło. Pierwszy krążek (choć słaby) był najoryginalniejszy, było w nim nawet coś z rocka (a może raczej pop rocka). Drugi krążek wypada w porównaniu do debiutu (i przede wszystkim do tego krążka) imponująco. Przyszła kolej na trzecią płytę. Chciałem odłożyć zapoznawanie się z nią jak najdłużej, ale już wcześniej dotarły do mnie single. „Love You Like a Love Song” jest singlem otwierającym album. Po polsku tytuł oznacza „Kocham cię jak miłosna piosenka„. Nie wiem jednak czy Selena naprawdę chciała wyznawać tą miłość w taki sposób. W refrenie śpiewa tak jakby siedziała na kibelku i trudziła się ze zrobieniem „dwójki”. Trochę wokalistkę ratują dwa następne numery. „Bang Bang Bang” da się słuchać, ale na dłuższą metę jest nużące. „Who Says” jest chyba najlepszym numerem (nie ma elektroniki!). Choć kiepskim pomysłem było umieszczanie tu „Dices” – jego hiszpańskiej wersji. Moje zainteresowanie płytą wzrosło gdy okazało się, że gwiazdy większe niż Selenka postanowiły napisać utwory na „When the Sun Goes Down”. Zaskoczyło mnie „Whiplash”. Napisane przez Britney Spears. Ona nie pisze (wielu) kawałków nawet na swoje płyty, jednak tutaj zrobiła wyjątek. Piosenka pasuje mi do Brit. Trochę szkoda, że sama jej nie nagrała, ale i tak dobrze, że ktokolwiek się za nią wziął. A swoją drogą – Britney już Selenę pokonała. „Femme Fatale” jest znacznie lepsze niż ta płyta. Mimo, że „Whiplash” to w pewnym sensie zbawienie (na tej płycie), nie podoba mi się. Innymi piosenkami written by sławy są „We Own the Night” (Pixie Lott) i „That’s More Like It” (Katy Perry). Pierwsza jest straszna. Druga… gorsza. To, że napisała ją Katy wcale nie oznacza, że stanie się hitem. To bardziej odrzut z „Teenage Dream”. Nie podoba mi się też „Middle of Nowhere”. Nie wiem jak można nagrać tak słaby numer. Zawiodło mnie „Outlaw”. Zaczyna się naprawdę porządnie, ale refren jest wręcz tragiczny. Jednak i tak wszystkie te pseudo-utwory chowają się przy „Hit the Lights”. Powszechnie wiadomo jak cenię muzykę house (rzyg), więc nie czepiajcie się, że „Hit the Lights” (łagodnie mówiąc) nie przypadło mi do gustu. Jak dla mnie „When the Sun Goes Down” to najgorsza płyta wydana w tym roku; to wszystko co chciałem powiedzieć. Coś kiepsko wyszło, co Selenka?
Ocena:
Najlepsze: Who Says
Najgorsze: cała reszta
Tytuł: Like a Prayer Wykonawca: Madonna Rok wydania: 1989 Gatunek: pop, dance pop
Wytwórnia: Warner Bros Records
Ilość utworów: 11
Single: Like a Prayer, Express Yourself, Oh Father, Dear Jessie, Keep It Together, Cherish
|
Pamiętacie
jeszcze „Madonna”, „Like a Virgin” i „True Blue”? Tamte płyty pełne
były kiczowatego popu i dance popu. Nie najlepsza muzyka + przesłodzony,
dziecinny wokal artystki nie dawały wybitnego efektu. Z „Like a Prayer”
artystka wyraźnie chce się odciąć od tego stylu. Nadal jest to pop i
dance pop (z elementami pop rocka), ale jest to zdecydowanie lepszy pop.
Na pewno znacie tytułowe „Like a Prayer”. Piosenka tytułowa (będąca też
pierwszym singlem) zdobyła wielką popularność, ale nie obyło się bez
kontrowersji. Moje serce jednak zdobyła; nie wiem czy to nie mój numer 1
z nagrań królowej. Świetny jest szczególnie początek, ale gospelowy
chór też bezbłędnie wykonał swoje zadanie. Równie fajne jest też dance
popowe „Express Yourself”. Posunę się do stwierdzenia, że ten utwór był
pierwowzorem do tragicznego „Born This Way” Lady GaGi. Piosenka Madonny
jest jednak milion razy lepsza. Wbrew pozorom sporo tu też ballad.
Spokojne piosenki tej artystki zawsze mi się podobały. Tu, najlepszymi
są „Promise to Try” i „Pray for Spanish Eyes”. Szczególnie ta druga.
Nieco latynoska. Na latynoskie dźwięki trochę się wzdrygnąłem, bo nie
cierpię jej latynoskiego „La Isla Bonita”. Na szczęście jest lepiej.
Nieco mniej podoba mi się soft rockowe „Love Song”. Nie sama artystka
popsuła ten utwór, ale Prince. Ma okropnie wysoki wokal. Przywodzi mi na
myśl Michaela Jacksona. Jednak Michael ma znacznie lepszy głos. A mimo
tego najgorszą ze spokojnych piosenek jest „Oh Father”. Utwór na pewno
jest piękny (muzycznie), ale wykonanie jest straszne. Przekonałem się
natomiast do „Keep It Together” i „Till Death Do Us Part”. Lepsza jest
moim zdaniem ta druga. Niby opowiada o śmierci, a jest zabawna. Madonna
śpiewa w niej o rzeczach, które mamy zrobić till death do us part.
A i tak najciekawszą piosenkę Madonna umieściła na końcu krążka. „Act
of Contrition” zawiera w sobie rockowe elementy, gospelowe chórki
(podobne do tych z „Like a Prayer”) oraz mówione fragmenty jakby wyjęte z
wywiadu. „Like a Prayer” to najlepsza płyta Madonny jaką znam. Na pewno
zachęciła mnie do poznania jej pozostałych dokonań.
Ocena:
Najlepsze: Like a Prayer, Pray for Spanish Eyes, Till Death Do Us Part, Express Yourself
Najgorsze: Oh Father
Tytuł: Emotions Wykonawca: Mariah Carey Rok wydania: 1991 Gatunek: pop, soul, r&b, dance
Wytwórnia: Columbia Records
Ilość utworów: 10
Single: Emotions, Can’t Let Go, Make It Happen
|
Ocena:
Najlepsze: Can’t Let Go, If It’s Over
Najgorsze: You’re So Cold, To Be Around You
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz