Wykonawca: Jamelia
Gatunek: r&b, hip hop, soul
Single: I Do, Money, Call Me, Boy Next Door
Na pewno ją znacie. Jeśli nawet imię Jamelia wydaje Wam się obce, to hity takie jak „Superstar” czy „DJ” na pewno zanucicie. Już od dłuższego czasu planowałem zapoznać się z jej dyskografią, ale jakoś nigdy nie miałem okazji. „Drama” to jej debiut, ale zarazem chyba jej najsłabiej sprzedający się krążek. Cóż dziewczyna nie miała wybitnej promocji. Może to i dobrze? Słuchając kolejnych singli moglibyśmy odczuwać deja vu. Dlaczego ciągle lata to samo? Piosenki są podobne i zdecydowanie za długie (m. in. „Money” trwa 6 minut ze sporym okładem). Album kiedyś bardziej mi się podobał. Teraz oceniam go zdecydowanie mniej pozytywnie. Na pochwałę zasługuje jednak to, że wokalistka czerpie inspiracje z wielu muzycznych gatunków. Niezłe r&b otrzymujemy w „Call Me” i „Guilty”. Odrobinę hip hopu w „One” (nie przepadam za nim) i „Thinking ‚Bout You”. Są i soulowe ballady („Not With You”, „Ghetto”). Najbardziej podoba mi się mimo tego „Room 101″. Bardzo fajny, energetyczny kawałek. Polubiłem także „Thinking ‚Bout You”. Piosenka momentami brzmi jak remix. Trudno się dziwić. Albumowa wersja to remix oryginalnej piosenki. Jamelia serwuje nam też kilka spokojnych numerów. Jednak (nie wiem czy to wina artystki czy wytwórni) zostały podane w dość głupi sposób. Po energetycznych kawałkach „One”, „Money” i „Call Me” dostajemy 4 podobne do siebie ballady. To skutecznie usypia słuchacza. O ile jeszcze „Not With You” i „Boy Next Door” są całkiem niezłe, tak „One Day” i „Ghetto” zaliczam do tych gorszych na „Drama”. Moja ocena mogłaby być inna. Sporo piosenek naprawdę lubię. Jednak są one podobne i dają dość nudny efekt. Szybko ma się krążka dość. Nie tyle Jamelia psuje kawałki co… chórki.
Ocena:
Najlepsze: Room 101, Boy Next Door
Najgorsze: I Can’t Be, Ghetto
Wykonawca: Toni Braxton
Gatunek: r&b, pop
Single: Another Sad Love Song, Breathe Again, Seven Whole Days, You Mean the World to Me, I Belong to You
Toni Braxton kojarzę od pewnego czasu. Nigdy nie ciągnęło mnie do zapoznania się z jej dyskografią, ale pomyślałem „co mi szkodzi?” i poznałem jej dwie pierwsze płyty. Zanim poznałem „Toni Braxton” przesłuchałem „Secrets”. Wolę jednak oceniać chronologicznie. Bardzo się cieszę, że poznałem krążek „Toni Braxton”. Gdyby nie ta płyta, chyba nigdy nie doceniłbym „Secrets”. Jaki jest debiut? Bardziej taneczny, utrzymany w stylu r&b. Próżno szukać tu ballad. Lubisz spokojne piosenki – kierunek „Secrets”. I w takich numerach wokalistka sprawdza się najlepiej. Te z tej płyty nie są złe. Problem w tym, że wszystkie wydają mi się podobne, trudno mi wyróżnić którykolwiek utwór. Spróbuję jednak. Pierwszy singiel nie zapowiadał słabego albumu. „Another Sad Love Song” całkiem mi się podoba; jest to jeden z tych utworów, które rozróżniam i potrafię zanucić. Ogólnie muzyka zła nie jest, Toni też całkiem dobrze sobie poradziła. Jedno mnie jednak zdziwiło. Wokalistka w refrenie śpiewa it’s just another sad love song (PL: to tylko kolejna smutna piosenka miłosna), ale muzyka jest taka taneczna, radosna. Z pozostałych utworów godne uwagi jest „Best Friend”. Jest to chyba jedyna ballada na albumie. Jej tekst opowiada o chłopaku Toni, który zdradził ją z jej najlepszą przyjaciółką. Coś w stylu „Virus” LaFee. Jednak to Toni była pierwsza. Pozostałe piosenki już tak nie czarują. Owszem można zachwycić się „Candlelight” czy „I Belong to You”. To jeszcze zrozumiem, ale reszta jest po prostu kiepska. Bardzo trudno cokolwiek mi wyróżnić, bo wydaje mi się, że cały czas lata to samo. Słuchałem płyty ponad 5 razy, a nadal w pamięci zostaje mi tylko „Another Sad Love Song”. Ok, dobra – jest to najlepsza piosenka, ale tak nie powinno być. Nie lubię „How Many Ways”, „Seven Whole Days” i „Breathe Again”. Z pierwszych dwóch pamiętam jedynie to, że mi się nie podobały. „Breathe Again” ‚wyróżnia się’ tym, że wokalistka co chwilę wyje free again, breathe again (PL: wolna znów, oddycham znów). Mimo wszystko dziękuję jej za ten debiut. O wiele bardziej doceniłem „Secrets”. Na razie daję dwa. Z plusem. Ten plusik za to, że to debiut.
Ocena:
Najlepsze: Another Sad Love Song
Najgorsze: How Many Ways, Breathe Again, Seven Whole Days
Tytuł: Ms. Kelly
Wykonawca: Kelly Rowland
Gatunek: pop, r&b
Single: Like This, Ghetto, Work
Debiut Kelly jest świetnym krążkiem. Bardzo lubię wracać do wielu piosenek z tamtej płyty. Długo czekałem na następną płytę wokalistki. Miała być wydana już w 2006 roku jako „My Story”. Data wydania została jednak przełożona pod pretekstem „tricku marketingowego”. Akurat. Prędzej uwierzę w to, że np. było na pierwotnej płycie za dużo ballad. Jeśli dlatego właśnie przesunęli datę wydania płyty to… nadal jest tu za dużo ballad. Te z debiutu pełne były uroku. Tym tutaj tego brakuje. Jest nudno. Sporo piosenek wysiada po 1-2 minutach. Dobrze, że chociaż są tu ze dwie szybsze piosenki. Pierwsza to singlowe „Like This”. Utwór nie cieszył się sukcesem. Jeśli dobrze wiem to najmniej popularny singiel od niej. A szkoda, bo ta nieco hip hopowa piosenka jest naprawdę dobra. Chwytliwa. Raz wejdzie do głowy fragment Told ya’ll I was gonna bump like this (PL: Mówiłam ci, że zamierzałam podbić tak), a długo z niej nie wyjdzie. Przynajmniej w moim przypadku. Innym, nieco tanecznym numerem jest „Work”. Może kojarzycie ten kawałek. Mnie się spodobał od pierwszego usłyszenia. Może nie jest to najambitniejsza piosenka, ale to nie zmienia faktu, że jest świetna. Można wyłapać w niej coś co charakteryzuje muzykę tancerek go-go. Nie traktuje tego jednak jako minus. Obok „Like This” i „Work” moje uznanie zdobył utwór „This Is Love”. Tak, tekst opowiada o miłości. This is love It’s written on my face It’s the way I lean my body towards you Even when I’m a hundred miles away (PL: To miłość Jest wypisana na mojej twarzy Jesteś moją podporą Nawet gdy jestem setki mil stąd). Lubię jak artysta pisze o czymś innym, ciekawszym, ale jestem w stanie to Kelly wybaczyć, gdyż sama piosenka jest genialna. Zdecydowanie najlepsza na płycie. Co więc z pozostałymi numerami? Przeszły gdzieś obok. Sporo numerów nudzi się po 2-3 przesłuchaniach. Mnie niektóre zmęczyły po jednym. Zdecydowanie wolę jej debiut.
Ocena:
Najlepsze: Work, This Is Love, Like This
Najgorsze: Flashback, The Show, Better Without You
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz