Miło było dla Was pisać...

sobota, 8 października 2011

"Meteora" Linkin Park & "Get Heavy" Lordi


Tytuł
: Meteora

Wykonawca: Linkin Park
Gatunek: nu metal, rock
Single: Somewhere I Belong, Faint, Numb, From the Inside, Lying from You, Breaking the Habit

Trzy lata po świetnym debiucie „Hybrid Theory” (<333) otrzymujemy od Linkin Park nowy krążek. Ich pierwsza płyta należy obecnie do moich ulubionych płyt. Pytanie tylko czy „Meteora” utrzyma poziom? Jednak po usłyszeniu pierwszego singla („Somewhere I Belong”) wszystkie moje obawy zniknęły. Chłopaki chociaż w pewnym stopniu dojrzali. Nadal grają nu metal, rock połączone z hip hopem, w niektórych utworach złagodnieli, ale wydaje mi się, że bardziej dopracowali „Meteora”. Wszystko tu jest ‚dopieszczone’. O ile często ulepszanie i zbytne dopracowywanie utworów nie wychodzi (np. „In a Perfect World…” Keri Hilson, „Love?” Jennifer Lopez) tak tutaj wyszło to bardzo dobrze. Więcej tu rapu niż na „Hybrid Theory”. Ja mimo tego i tak najbardziej uwielbiam jak Chester krzyczy. Ma świetny głos. Wręcz zrywa z siebie struny głosowe. Na szczęście Mike Shinoda nie schodzi na drugi plan. Płytę otwiera krótkie intro „Foreword”. Przypomina mi trochę „Empty Spaces” (o ile tak to się nazywa) z „A Thousand Suns”. Zostało dodane trochę na siłę, ale fajnie przechodzi w „Don’t Stay”. Wręcz uwielbiam ten kawałek. Ma chwytliwy refren i bridge, który każe zatrzymać się przy piosence na dłużej. Zapamiętałem go po pierwszym przesłuchaniu. Dalej mamy wspomniane wcześniej „Somewhere I Belong”. Jak na Linkinów jest całkiem spokojna (pełną siłę ukazuje w refrenie), ale dance maniaków nadal będą bolały uszy ;) Następna piosenka („Lying from You”) również należy do moich ulubionych. Zwrotki są super (kocham te dźwięki gitar ^^), refren jak zawsze ostry i mocny. Zauważyłem, że to właśnie refreny są najmocniejszymi częściami piosenek. No i wreszcie przechodzimy do mojej ulubionej piosenki – „Hit the Floor”. Słowo ‚cudo’ jakoś nie pasuje mi do takiej muzyki, ale to jedno słowo wyraża to co sądzę o tym numerze. Zwrotki są rapowane (nieco tajemnicze, klimatyczne), ale dopiero w refrenie wokalistka pokazuje na co go stać. Takiego krzyku jeszcze u niego nie słyszałem (może poza „By Myself”). Jego głos brzmi super. I szczerze mówiąc trochę trudno mi uwierzyć, że to ta sama osoba, który za chwilę w „Easier to Run” śpiewa bardzo łagodnie, delikatnie. Chciałbym napisać coś o każdej piosence. Nie zamierzam się ograniczać. „Faint” jest bardzo charakterystyczną piosenką. Można powiedzieć, że nieco taneczną, ale i tak jest super. Uwielbiam także „Numb”. Jest to chyba jeden z największych hitów grupy. Szczególnie podoba mi się fragment I’ve become so numb (PL: Stałem się taki zdrętwiały). Ostatnio przekonałem się nawet do spokojniejszych numerów – „From the Inside” i „Breaking the Habit”. Pierwszą uznawałem kiedyś za najsłabszy utwór z „Meteora”. Teraz go uwielbiam. Do „Breaking the Habit” przekonałem się, gdy usłyszałem wersję ‚live’ tego kawałka z koncertu w Moskwie (2011). Z pozostałych numerów najbardziej wyróżniają się „Nobody’s Listening” i „Session”. Pierwsza piosenka jest najbardziej hip hopową na krążku. Nie jest zła, na pewno nie. Przeciwnie. Druga jest numerem instrumentalnym. Przypomina trochę „Cure for the Itch”, ale jest bardziej ‚obrobiona’. Do moich ulubionych utworów dołączył niedawno także kawałek „Figure.09″. „Meteora” jako całokształt bardzo mi się podoba. Słucha mi się jej zdecydowanie lepiej niż „A Thousand Suns”. Częściej będę wracał do debiutu, ale ten krążek wcale nie jest dużo gorszy.

Ocena:
Najlepsze: wszystkie
Ale dobra: Don’t Stay, Faint, Figure.09, Hit the Floor, Lying from You
Najgorsze: -
Tytuł: Get Heavy
Wykonawca: Lordi
Gatunek: hard rock, metal
Single: Would You Love a Monsterman?, Devil Is a Loser
Lordi to fiński zespół grający muzykę hard rockową i metalową. „Get Heavy” to ich debiutancki krążek wydany w 2002 roku. Trochę głośniej zrobiło się o nich dopiero w 2006 roku, gdy wygrali konkurs piosenki Eurowizji. Czy to, że nie odnieśli większego sukcesu oznacza, że grali kiepską muzykę? Nie, ‚kiepska’ nie jest dobrym słowem. Trafniejszym określeniem będzie: nudna, monotonna, nieciekawa. Ich piosenki nie są złe. Problem w tym, że wszystkie są do siebie podobne, brak tu różnorodności. Jestem w stanie rozróżnić może ze 2-3 piosenki; a słuchałem krążka już nie raz. Najbardziej podobają mi się dwa utwory. Zanim jednak o nich opowiem, opiszę kilka innych kawałków w kolejności w jakiej pojawiają się na płycie. Otwiera ją intro „Scarctic Circle Gathering”. Jest pomysłowe, fajnie wprowadza w ten ‚halloweenowy’ nastrój albumu. A przynajmniej z okładką dobrze się zgrywa. Ogólnie podoba mi się. Dalej mamy tytułowe „Get Heavy”. Jest to całkiem niezły numer, ale do moich ulubionych należeć raczej nie będzie. Tekst jest koszmarny. Szczególnie fragment Spasmodic ’84 Electric dinosaur Desperado vampire (PL: Spazmatyczny rok 1984 Elektryczny dinozaur Zdesperowany wampir). Muzyka nieco lepsza. Główne założenie tego utworu zostało spełnione – jest ‚ciężko’. Następną piosenką jest „Devil Is a Loser”. W tym numerze podoba mi się muzyka, wokal Mr. Lordi i chórek. Tekst nadal zostawia trochę do życzenia (diabeł jest frajerem), ale ogólnie jestem na ‚tak’. Czwartym utworem jest „Rock the Hell Outta You”. Tak jak w „Get Heavy”, tak i tutaj (w refrenie) zbyt często pojawia się tytuł piosenki. Jednak o ile to w „Get Heavy” jest mi bliżej obojętne, tutaj strasznie mi irytuje. Tak samo jak w przypadku tytułowej piosenki, tą zapamiętałem tylko dzięki temu We rock the hell outta you Rock the hell outta you… (PL: Wstrząśniemy w ciebie piekło Wstrząśniemy w ciebie piekło). Wolałbym jednak utworu nie zapamiętać. Ostatnią piosenką, która mi się podoba i, którą udało mi się zapamiętać jest debiutancki singiel grupy zatytułowany „Would You Love a Monsterman?”. Najbardziej podobają mi się w nim zwrotki. Refren z tym charakterystycznym Would you love a monsterman Could you understand the beauty of the beast (PL: Czy pokochałabyś człowieka – potwora Czy zrozumiałabyś piękno bestii) też jest ok, ale mniej mi się podoba. Z pozostałych piosenek praktycznie nic nie pamiętam. „Monster Monster” jest całkiem fajne. „Icon of Dominance” jest trochę radośniejsze (jak wnioskuję z muzyki). W „Not the Nicest Guy” Mr. Lordi śpiewa o miłości. Piosenka jest bardzo przeciętna. Poza tym do złudzenia przypomina „Hellbender Turbulence”. Nieco ożywiamy się przy „Biomechanic Man”. Utwór ma ciekawy, mechaniczny początek i koniec. Muzyka – nieco inna. No i fajny fragment z mechanicznym głosem. Piosenka ginie jednak pod nawałem innych, niemalże identycznych piosenek. Płyta jest średnia. Zbyt monotonna jak dla mnie. Podziwiam osoby, które są w stanie odróżnić od siebie pojedyncze utwory z krążka.
Ocena:
Najlepsze: Would You Love a Monsterman?, Devil Is a Loser
Najgorsze: Rock the Hell Outta You

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz