Selena i Miley wystartowały z niemalże takiego samego poziomu ("Kiss & Tell", "Meet Miley Cyrus"). Jednak to Miley jest mistrzynią wzlotów i upadków. Dzięki serialowi "Hannah Montana" z nikogo przerodziła się w gwiazdę, a jeśli chodzi o jej wygląd to praktycznie dzień po dniu zniszczyła to co budowała przez kilka wcześniejszych lat. Ale wróćmy do muzyki. Oprócz dance-popu znajdziemy to trochę rapu ("Liberty Walk"), inspiracje muzyką disce ("Who owns my heart"), a nawet pop-rockowe ballady ("Every rose has its thorn", "Stay", "Forgiveness & Love"). Na 12 utworów Cyrus zamieściła tu 4 perełki ("Who owns my heart", "Can't be tamed", "My heart beats for love", "Pernament December"). Choć muszę przyznać, że w tym ostatnim ma głos tak zmiksowany, że wiedziałem czy to na pweno ona. Do najgorszych utworów mogę bezkonkurencyjnie dać: taneczno-rockowe "Scars", dziwne "Robot", spokojniejsze "Take me along" oraz mdłe "Two more lonely people". A i jeszcze słówko o balladach. Są strasznie nudne i lepiej, żeby Mil zostawiła śpiewanie ich komuś kto ma lepszy głos. Podsumowanie: niektóre piosenki mają naprawdę power. Miałem bzika na punkcie kilku. Jednak reszta wypada przeciętnie. A odnosząc się do pierwszego zdania recenzji to Gomez zrobiła DUŻO większe postępy niż Cyrus.
Ocena: 3/6
Najlepsze: Who Owns My Heart, Can't Be Tamed
Najgorsze: Scars, Robot, Every Rose Has Its Thorn
Znam tylko komercyjne utwory z tego albumu i muszę przyznać, że całkiem mi się podobają. Samej Miley nigdy nie lubiłem, ale tą płytą pokazała, że to już nie ta sama nastolatka za czasów "Hanny Montany"
OdpowiedzUsuńNigdy jakoś nie przepadałem za nią, ale bardzo spodobały mi się wyróżnione przez Ciebie: "Who Owns My Heart" i "Can't be Tamed". Poza nimi płyta średnia.
OdpowiedzUsuń