Tytuł: Ring frei
Wykonawca: LaFee
Gatunek: rock, pop rock
Single: Ring frei, Scheiß Liebe
Ale ona szybka. Jeszcze nie skończyła się promocja anglojęzycznej płyty „Shut Up”, a ona już nagrała nowy materiał. LaFee co rok serwowała nam nowy materiał. Tak, zdążyliśmy wytrzeźwieć po sylwestrze i możemy udać się do sklepów po nowy krążek wokalistki
Ocena:
Najlepsze: Ring frei, Lieber Gott, Ein letztes Mal
Najgorsze: Was hat sie, Nur das eine, Ich bin ich
Tytuł: Nevermind
Wykonawca: Nirvana
Gatunek: rock, grunge
Single: Smells Like Teen Spirit, Come as You Are, Lithium, In Bloom
Sto lat, sto lat! W tym roku płyta „Nevermind” obchodzi swoje 20. urodziny. Oczywiście przypomnieliśmy sobie o niej i znów na stacjach typu Rebel TV słyszymy Hello, hello, hello, how low? (PL: Cześć, cześć, cześć, jak nisko?), czyli po prostu utwór „Smells Like Teen Spirit”. Singiel był kiedyś sporym hitem. Dotarł do 6. miejsca na liście Billboard Hot 100. Rzadko kiedy rockowa piosenka odnosi na tej liście taki sukces. Piosenka zmiotła z niej takie kawałki jak „Express Yourself” Madonny czy „Better the Devil You Know” Kylie Minogue. Ale może o jej jakości. Super utwór. Już na stale trafi na listę moich ulubionych. Zawsze go choć trochę lubiłem, ale dopiero teraz go w pełni doceniłem. Zwrotki są fajne, spokojne. Nie za bardzo podoba mi się przejście ze wspomnianym wcześniej ‚hello…’, ale już refren jest świetny. Energiczny, odpowiednio mocny. Tekst utworu nie zrobił na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, ale co tam. Płyta „Nevermind” przyczyniła się do rozwoju gatunku muzycznego o nazwie grunge. Jak można go zdefiniować? Coś pomiędzy rockiem alternatywnym a hard rockiem. Znajdują się tu zarówno utwory spokojne, delikatne („Polly”, „Something in the Way”), jak i te szybkie, ostre. Do tej drugiej grupy możemy z powodzeniem zaliczyć „Territorial Pissings” oraz „Stay Away”. Największym problemem płyty jest to, że po 5 przesłuchaniach jestem w stanie zanucić 3 (poza „Smells Like Teen Spirit”) piosenki. Jednak słucha się tego nieźle. Polecam Wam „Territorial Pissings”. Wróć. Nie wszystkim z Was. Tych, którzy na co dzień słuchają popu i dance mogą uszy rozboleć. Kurt (*) wrzeszczy w tym numerze niesamowicie. Co prawda końcówka (załamujący się wokal) jest trochę przesadzona, ale i tak to uwielbiam. Najmniej podoba mi się początek utworu. Jakiś inny koleś wykonuje w nim fragment utworu „Get Together”. Fałszuje okropnie. Całkiem podobne, ale już nieco gorsze jest „Stay Away”. W refrenie wokalista krzyczy tak samo, ale na mnie robi to już mniejsze wrażenie niż to w „Territorial Pissings”. Zwrotki są zabawne. Wystarczy przytoczyć God is gay (PL: Bóg jest gejem) czy Rather be dead than cool (PL: Wolałbym być martwy niż cool). To drugie już się niestety stało. Wartą uwagi piosenką jest także posiadające świetny, rockowy początek „Breed” i zajeżdżające odrobinę oldskulem „On a Plain”. Ostatnio przekonałem się do ostatniej piosenki na płycie – „Something in the Way”. Jest zdecydowanie najspokojniejsza spośród pozostałych jedenastu utworów. Nie podoba mi się jedynie moment, w którym padają tytułowe słowa (czyli tak naprawdę cały refren). Ale sama piosenka jest piękna, magiczna. Underneath the bridge Tap has sprung a leak And the animals I’ve trapped All become my pets And I’m living off of grass And the drippings from the ceiling It’s okay to eat fish ‚Cause they don’t have any feelings (PL: Pod mostem Brezent zaczął przeciekać A zwierzęta, które złapałem w pułapkę Wszystkie się udomowiły A żywię się trawą I zaciekami z sufitu Wolno jeść ryby Bo nie mają żadnych uczuć). Wcześniejsza spokojna piosenka – „Lithium” – również zdobyła moje uznanie. W niej jednak najbardziej podoba mi się przebojowy refren i to ‚yeah’. Było to przemyślane. Wydaje mi się, że gdyby spokojne zwrotki potrwały trochę dłużej, to posnęlibyśmy z nudów. A tak mamy kopa energii. Ostatnia ballada („Polly”) zdecydowanie mniej mi się podoba. Moim zdaniem to najsłabszy utwór z „Nevermind”. Zaraz obok „In Bloom”. Nijaki, gubiący się numer. Ogólnie odbieram go raczej negatywnie. Jego minusem jest to, że trwa ponad 4 minuty. Mógłby być o połowę krótszy. Za to podoba mi się w kawałku gitarowa solówka. Krążek na pewno jest dobry. Nie oceniam go jednak na sześć. Do ideału brakuje, słyszałem w życiu znacznie lepsze płyty. Denerwujące jest też to, że trudno zapamiętać poszczególne kawałki. Jednym uchem wlatują, drugim wylatują.
Ocena:
Najlepsze: Smells Like Teen Spirit, Territorial Pissings, On a Plain, Breed
Najgorsze: Polly, In Bloom
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz