Miło było dla Was pisać...

sobota, 10 grudnia 2011

"Hands All Over" Maroon 5; "Lazarus" Travie McCoy & "7 pokus głównych" Doda


Tytuł
: Hands All Over
Wykonawca: Maroon 5
Gatunek: pop rock, funk
Single: Misery, Give a Little More, Never Gonna Leave This Bed, Moves like Jagger Tak na dobry początek – oceniam wersję tej płyty z 2011 roku. Znajdziemy na niej dwie bonusowe piosenki – hit „Moves like Jagger” i akustyczną wersję coveru „Crazy Little Thing Called Love” (wcześniej nagrane przez zespół Queen). Zanim sięgnąłem po krążek znałem dwie piosenki – „Misery” i „Moves like Jagger”. Pierwszej nadal nie jestem w stanie zapamiętać. Swojego czasu dość często latało, ale to mi nie pomogło. Ogólnie średnio mi się podoba. Mocno średnio. Za to „Moves like Jagger” uwielbiam. Jest to jedyny utwór na tej płycie, który się jakoś wyróżnia. Bardzo fajny, taneczny. Podoba mi się nawet użyta elektronika. Na feacie mamy Christinę Aguilerę. To właśnie jej partia podoba mi się najbardziej. I fajnie, że wreszcie ma jakiś numer 1 na liście Billboard. Jak prezentują się pozostałe piosenki zawarte na „Hands All Over”? Coś kiepsko to widzę. Lubię trochę piosenkę tytułową (najbardziej rockowy numer; całkiem niezły) i „Never Gonna Leave This Bed” (choć na chwilę udało mi się zapamiętać). Słuchając jednej piosenki często nie pamiętam poprzedniej. To bardzo mnie denerwuje. Irytuje mnie również głos wokalisty. O ile w utworach takich jak „Hands All Over” czy „How” wypada dobrze, tak w niektórych momentach uszy więdną (jak np. w refrenie „Just a Feeling” i „Don’t Know Nothing”). Piosenki są jednostajne, monotonne; szybko się nudzą. W „Give a Little More” cały czas przewija się jeden, taneczny bit. To sprawia, że utwór jest nudny i usypiający. Trudno wyodrębnić w nim zwrotki czy refren. Jedynie bridge jakoś się wyróżnia, ale tylko wykonaniem, nie melodią. Całkiem podobne jest także „Get Back in My Life”. Ta piosenka jest niestety gorsza. Dużo gorsza. Podoba mi się zdecydowanie najmniej spośród utworów zamieszczonych na „Hands All Over”. Nie lubię też „Stutter”. Denerwuje mnie w tym utworze początek (‚I really, I really, łooł’). Reszta jest niestety nie lepsza. „I Can’t Lie” i „Just a Feeling” są nudne, bez polotu. Nic jednak nie przebiło „Out of Goodbyes”. Piosenka została umieszczona pod koniec. Strasznie usypia. Nawet następujące po nim „Moves like Jagger” i „Crazy Little Thing Called Love” nie są w stanie mnie po tym rozbudzić. Utwór wykonywany jest razem z zespołem Lady Antebellum. Znam jedną ich piosenkę – popularny singiel „Need You Now”. Jeśli pozostałe utwory grane przez zespół wyglądają podobnie, to nie dziwię się dlaczego „Out of Goodbyes” jest takie nudne. Przekonałem się natomiast do coveru „Crazy Little Thing Called Love”. Nie jest to perfekcyjna piosenka, trochę przynudza, ale na tle innych to pozytywny ‚wyjątek’. Podoba mi się gitara w tym utworze. Oprócz wersji Maroon 5 znam cover Rihanny, który bardziej mi się podoba. Płyta zrobiła na mnie bardzo słabe wrażenie. Spodziewałem się czegoś zdecydowanie lepszego.
Ocena:
Najlepsze: Moves like Jagger, Hands All Over
Najgorsze: Get Back in My Life, I Can’t Lie, Out of Goodbyes, Stutter

Tytuł
: Lazarus
Wykonawca: Travie McCoy
Gatunek: hip hop, pop, r&b
Single: Billionaire, Need You, We’ll Be Alright
Tak to czasem jest, że wokaliści / wokalistki przez parcie na szkło opuszczają zespół i rozpoczynają solową karierę. Przykład? Gwen Stefani i No Doubt, Lauri i The Rasmus. Tak samo jest w przypadku Travie McCoya. Zespół Gym Class Heroes nie był zbyt popularny. Solowo Travie wydał kilka singli, które na listach przebojów trochę posiedziały. Jeden z nich był wykorzystany w filmie o Misiu Jogim xD Wokalista wykonuje muzykę  z pogranicza hip hopu, popu, no i trochę r&b. Częściej rapuje niż śpiewa. Może to i dobrze. Płytę otwiera utwór „Dr. Feel Good”. Najmocniejszy punkt? Zdecydowanie tak. Ma fajną, chwytliwą melodię. Zwrotki są genialne. Travie świetnie wypadł w tej piosence. Refren wykonuje Cee-Lo Green. Też nieźle mu idzie. Aż szkoda, że na jego solowej płycie („The Lady Killer”) nie było utworów pokroju tego. Następnie mamy „Superbad (11:34)”. Ta piosenka jest nieco gorsza, ale i tak należy do najlepszych. Jest zupełnie inna niż poprzednia. Dojrzalsza, w porównaniu do „Dr. Feel Good” może nawet nieco poważna, podniosła. Trzecim utworem jest singiel „Billionaire”. Może kojarzycie tą piosenkę. Był taki czas, że była bardzo popularna. Moje serce również zdobyła. Zawiera w sobie elementy muzyki reggae. Jest fajnie zaśpiewana. No i tekst. Kto z nas nie chciałby być miliarderem? W refrenie Bruno Mars śpiewa I wanna be a billionaire so fucking bad Buy all of the things I never had Uh, I wanna be on the cover of Forbes magazine Smiling next to Oprah and the Queen (PL: Chciałbym być miliarderem, tak cholernie bardzo Kupić sobie wszystkie rzeczy, których nigdy nie miałem Uh, chciałbym być na okładce magazynu Forbes Uśmiechać się do Oprah i Królowej). Początek krążka oczarował mnie. Dalej jest niestety gorzej. Utwory takie jak „Need You” czy „Critical” są przeciętne. Trudno cokolwiek o nich napisać. Są do siebie podobne, oparte na jednakowym pomyśle. W kawałku „Akidagin” bardzo podoba mi się dziecięcy chórek śpiewający Back in the days when I was young, I’m not a kid anymore But some days I sit and wish I was a kid again (PL: Wracając do dnia kiedy byłem młody, nie jestem już dzieckiem Ale czasami siadam i życzę sobie stać się dzieckiem znów). Sam utwór ma przyjemną muzykę, niegłupi tekst. Kiedyś bardzo lubiłem imprezowy singiel „We’ll Be Alright”. Teraz moja ekscytacja przeszła. Piosenka jest ok, ale czegoś jej brakuje, nie powala. Stać go na nagranie czegoś znacznie lepszego. „The Manual” nie znoszę. Zwrotki są mocno przeciętne. Jednak one i tak ładnie wyglądają w porównaniu do refrenu. Dobija mnie ten elektroniczny ‚głos’ podśpiewujący sobie. Masakra. Jak ktoś nie umie śpiewać to niech się za to po prostu nie bierze. „After Midnight” jest baaardzo interesujące… Słuchałem tego kawałka kilka razy i nic. Ani na chwilę ie wchodzi w pamięć. To chyba jednak jego plus. Nie zachwycił mnie. Nie podoba mi się też utwór zamykający tracklistę – „Don’t Pretend”. Zbyt nijaki, nużący jak dla mnie. Mam tego numeru dość w połowie. A trwa zaledwie trzy minuty. Płyta jest w miarę dobra. Jest to jego solowy debiut. Stawiam więc 4. Słabe 4.
Ocena:
Najlepsze: Dr. Feel Good, Superbad, Billionaire, Akidagin
Najgorsze: The Manual, After Midnight, Don’t Pretend
Po kliknięciu w poniższą okładkę zostaniecie przeniesieni do postu, w którym zobaczycie 7 alternatywnych okładek tej płyty.

Tytuł: 7 Pokus Głównych
Wykonawca: Doda
Gatunek: pop, electro, rock
Single: Bad Girls, Fuck It, XXX Witajcie! Jest to pierwsza płyta elfa, dlatego pozwólcie, że między piosenkami będę się do was odnosić tylko w moim, ojczystym języku – to początek utworu „Piąty żywioł”. Tak, Doda jako elf. Hmm, ciekawe, oryginalne. Po każdym utworze znajdziemy krótki ‚komentarz’ Dody w wymyślonym przez siebie, elfickim języku. Mnie się takie coś podoba. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Może teraz zróbmy powrót do przeszłości. Dorota Rabczewska śpiewała kiedyś takie piosenki jak „Szansa” (razem z zespołem Virgin) czy „Nie daj się”. Płyta „7 pokus głównych” jest zupełnie inna. Nie ma tu już tak pospolitych, nieco kiczowatych piosenek. Muszę przyznać, że single wybrano niezwykle trafnie. „Bad Girls” wyciekło do internetu już w wakacje zeszłego roku (w angielskiej wersji). Niedługo później światło dzienne ujrzała i polska wersja. Z początku piosenka denerwowała mnie i nie przypadła mi do gustu. Teraz jest na szczęście lepiej. Muzyka jest super. Tekst właściwie w stylu tej wokalistki, więc ni mnie ziębi, ni mnie grzeje. Bardzo lubię też „XXX”. Tutaj jeszcze bardziej widać (a może słychać), że to piosenka Dody: Zostaniesz eks eks eks w cieniu moich rzęs Zostaniesz eks, samotny pośród serc Zostaniesz eks eks eks, kiedy strącę Cię; Podnieca mnie śmiertelność twa. Poza tym ten śmieszny męski chórek: Doda do Doda do Doda Dida Dida. Najśmieszniej wypada to przez drugą zwrotką gdzie Doda śpiewa Ty jak pacierz wciąż powtarzasz a za chwilę wtóruje jej ten chórek. Ostatnim singlem jest piosenka „Fuck It”. Wokalistka śpiewa ją razem z raperem o pseudonimie Fokus. Jego partie są zabójcze (w pozytywny sposób). Doda też całkiem dobrze się odnalazła w tym utworze, ale nie dorównuje Fokusowi. Cieszę się, że to on dostał większą partię do za rapowania. Oprócz tego lubię „Singin” (świetny refren) i „Nieskromnie” (zdecydowanie najbardziej rockowy numer; końcówka – elficka kołysanka). Po kilku przesłuchaniach przekonałem się nawet do ballady „Dejanira”. Bardzo ładna muzyka. Wykonanie… Z początku kompletnie mi się wokal Dody w tym numerze nie podobał. Zdążyłem już do tego przywyknąć, a nawet całkiem mi się to spodobało. Myślałem, że tekst będzie jakiś ciekawy, ale jest zwyczajnie przeciętny. To może teraz nieco bardziej negatywne opinie. Kompletnie nie podoba mi się utwór „Chimera”. Sama muzyka jest jeszcze do przyjęcia, nie jest zła, ale wykonanie Dody jest koszmarne. Strasznie mnie męczy. Ani razu nie wysłuchałem tego kawałka do samego końca. Nie dałem rady. Nie mogę się przekonać do „Piąty żywioł”. Piosenka jest przeciętna. Ma w sobie coś przez co trochę mnie odpycha. Nie wiem czy ściągnęła mi się dobra wersja tego utworu – jeśli tak, to ma okropną końcówkę. Oprócz „Dejanira” mamy na „7 pokus głównych” inną spokojną piosenkę – „Electrode”. Mam jej dość w połowie. Jest potwornie nudna, nijaka, bez polotu. Ma w sobie elektroniczny bit, który z początku trochę mnie intrygował, ale teraz tylko potęguje moje ziewanie. Podsumowując artystka nagrała całkiem dobrą płytę. Mnie tam się podoba. Uważam, że zrobiła krok w dobrą stronę. Umocniła swoją pozycje w polskim show-bizie.
Ocena:
Najlepsze: Bad Girls, Fuck It, XXX, Singin
Najgorsze: Piąty żywioł, Chimera, Electrode

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz