Justina Timberlake’a kojarzą chyba wszyscy. Nastolatki szaleją teraz co prawda za innym, sławnym Justinem (Bieberem; brr…). Zdaje mi się, że młodszy kolega już od pewnego czasu czyha na pozycję Timberlake’a. Nagrywając jednak wciąż utwory typu „Eenie Meenie” czy „Baby”, szybko go nie dogoni. Nie mówię tym samym, że muzyka Justina T. jest jakaś genialna.
Płyta „FutureSex / LoveSounds” wydana została w 2006 roku. Wyprodukowana prawie w całości przez Timbalanda i samego Justina. Zawarte tu utwory utrzymane są w typowym dla artysty stylu pop i r&b. Niektóre bardziej, inne mniej taneczne. Płyta lepsza niż debiut pt. „Justified”. I to jej największy plus. Niby wszystko jest na niej ok, poprawne. No właśnie – poprawne. Brak jakiegoś szaleństwa, elementu zaskoczenia. To, że zawarte tu numery są lepsze niż „Rock Your Body” czy „Like I Love You” jeszcze nic świadczy. Sukces jednak muzyka z tego albumu osiągnęła. Zasłużony?
Najsłabiej oceniam wokal Justina Timberlake’a. Nigdy szczególnie mi się on nie podobał. W niektórych momentach da się go słuchać, w innych uszy więdną. Szczególnie w niektórych spokojnych numerach słuchać go nie mogę („Until the End of Time”, fragmenty „What Goes Around… / …Comes Around”). W tanecznych kawałkach wypada nieco lepiej. Często wspierają go też inni artyści tacy jak chociażby T.I., will.i.am czy Timbaland. Muzyka podoba mi się nieco bardziej. W 2006 muzyka taneczna nie wiązała się od razu z elektroniką i było słychać trochę instrumentów. Podobnie zresztą na „FutureSex / LoveSounds”. Dzięki temu piosenkarz trochę u mnie punktuje.
Jeśli chodzi o same piosenki. Większość jest średnia. Znajdują się na szczęście i pozytywne wyjątki, numery, do których mógłbym częściej wracać. Należy do nich singlowe „SexyBack”, a także „Damn Girl” oraz „(Another Song) All Over Again”. Aż sam się sobie dziwię, że zaliczam “SexyBack” do najlepszych. Nigdy szczególnie za tym numerem nie przepadałem. Więcej – nie lubiłem go. Teraz jest jednak inaczej. Po przesłuchaniu całego krążka stwierdzam, że ta piosenka jest wręcz super. Ma chwytliwą melodię. Justin śpiewa tu naprawdę dobrze, dodaje nawet numerowi nieco zadziorności. Szczególnie uwielbiam refren z charakterystycznym Get your sexy back (by Timbaland) i Go ahead, be gone with it (by Timberlake). Fajnie słucha się też „Damn Girl”. Numer zaliczyłbym nawet do nieco zabawnych. Przerobili w nim Justinowi głos. Nie traktuję tego jednak jako minus. Wyszło naprawdę świetnie. Nie myślałem nawet, że taki utwór może mi się spodobać. A jednak. Na uwagę zasługuje też perkusja w refrenie. „(Another Song) All Over Again” to jedyny spokojny numer z płyty, który zdobył moje uznanie. Ma coś w sobie. Może jest po prostu ładny? To na pewno. Spokojna muzyka, niezłe wykonanie, opowiadający o miłości tekst. Niestety utwór szybko się nudzi. Gdyby skrócić go o połowę, byłoby znacznie lepiej. No i nie bardzo podoba mi się fragment między pierwszą zwrotką a refrenem. Justin śpiewa go takim wysokim głosikiem… Brr, koszmar. Na szczęście później się opamiętał i brzmi już lepiej. W ostateczności dałbym szansę „Losing My Way”. Przypomina trochę „(Another Song) All Over Again”, ale podoba mi się znacznie mniej. Również jest to przyjemny, spokojny numer, ale nie posiada już tej magii / klimatu. Poza tym denerwuje mnie Timbaland podśpiewujący (praktycznie przez cały utwór) taratara. Pozostałe kawałki są przeciętne. Nie warto się nad nimi rozwodzić.
Teksty opowiadają głównie o kobietach („Sexy Ladies / Let Me Talk to You”, „My Love”), o seksie („FutureSex / LoveSounds”, „Damn Girl”). Pojawiają się także bardziej sweet tematy jak chociażby zerwanie i powrót (?) w „What Goes Around… / …Comes Around (Interlude)” (jak dla mnie to po prostu „Cry Me a River 2.0”) czy nieco ckliwe, ale wcale nie najgorsze „(Another Song) All Over Again”: Please give me another chance To write you another song Take back those things I’ve done Cause I’ll give you my heart If you would let me start all over again (PL: Proszę daj mi kolejną szansę abym napisał dla ciebie inną piosenkę Cofnąć rzeczy, które zrobiłem Bo ja oddałbym ci moje serce Jeśli pozwolisz mi zacząć wszystko od początku). O pozostałych tekstach nie ma co pisać. Tragiczne może i nie są ale do ideału sporo im brakuje.
Krążek „FutureSex / LoveSounds” mną nie zawładnął. Znam lepsze. Ten tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że przed Justinem jeszcze duuużo pracy. Postęp jednak jest – album podoba mi się trochę bardziej niż poprzedni.
Ocena: 3/6
Najlepsze: SexyBack, Damn Girl, (Another Song) All Over Again
Najgorsze: LoveStoned / I Think She Knows (Interlude), My Love, Until the End of Time, Chop Me Up
Płyta „FutureSex / LoveSounds” wydana została w 2006 roku. Wyprodukowana prawie w całości przez Timbalanda i samego Justina. Zawarte tu utwory utrzymane są w typowym dla artysty stylu pop i r&b. Niektóre bardziej, inne mniej taneczne. Płyta lepsza niż debiut pt. „Justified”. I to jej największy plus. Niby wszystko jest na niej ok, poprawne. No właśnie – poprawne. Brak jakiegoś szaleństwa, elementu zaskoczenia. To, że zawarte tu numery są lepsze niż „Rock Your Body” czy „Like I Love You” jeszcze nic świadczy. Sukces jednak muzyka z tego albumu osiągnęła. Zasłużony?
Najsłabiej oceniam wokal Justina Timberlake’a. Nigdy szczególnie mi się on nie podobał. W niektórych momentach da się go słuchać, w innych uszy więdną. Szczególnie w niektórych spokojnych numerach słuchać go nie mogę („Until the End of Time”, fragmenty „What Goes Around… / …Comes Around”). W tanecznych kawałkach wypada nieco lepiej. Często wspierają go też inni artyści tacy jak chociażby T.I., will.i.am czy Timbaland. Muzyka podoba mi się nieco bardziej. W 2006 muzyka taneczna nie wiązała się od razu z elektroniką i było słychać trochę instrumentów. Podobnie zresztą na „FutureSex / LoveSounds”. Dzięki temu piosenkarz trochę u mnie punktuje.
Jeśli chodzi o same piosenki. Większość jest średnia. Znajdują się na szczęście i pozytywne wyjątki, numery, do których mógłbym częściej wracać. Należy do nich singlowe „SexyBack”, a także „Damn Girl” oraz „(Another Song) All Over Again”. Aż sam się sobie dziwię, że zaliczam “SexyBack” do najlepszych. Nigdy szczególnie za tym numerem nie przepadałem. Więcej – nie lubiłem go. Teraz jest jednak inaczej. Po przesłuchaniu całego krążka stwierdzam, że ta piosenka jest wręcz super. Ma chwytliwą melodię. Justin śpiewa tu naprawdę dobrze, dodaje nawet numerowi nieco zadziorności. Szczególnie uwielbiam refren z charakterystycznym Get your sexy back (by Timbaland) i Go ahead, be gone with it (by Timberlake). Fajnie słucha się też „Damn Girl”. Numer zaliczyłbym nawet do nieco zabawnych. Przerobili w nim Justinowi głos. Nie traktuję tego jednak jako minus. Wyszło naprawdę świetnie. Nie myślałem nawet, że taki utwór może mi się spodobać. A jednak. Na uwagę zasługuje też perkusja w refrenie. „(Another Song) All Over Again” to jedyny spokojny numer z płyty, który zdobył moje uznanie. Ma coś w sobie. Może jest po prostu ładny? To na pewno. Spokojna muzyka, niezłe wykonanie, opowiadający o miłości tekst. Niestety utwór szybko się nudzi. Gdyby skrócić go o połowę, byłoby znacznie lepiej. No i nie bardzo podoba mi się fragment między pierwszą zwrotką a refrenem. Justin śpiewa go takim wysokim głosikiem… Brr, koszmar. Na szczęście później się opamiętał i brzmi już lepiej. W ostateczności dałbym szansę „Losing My Way”. Przypomina trochę „(Another Song) All Over Again”, ale podoba mi się znacznie mniej. Również jest to przyjemny, spokojny numer, ale nie posiada już tej magii / klimatu. Poza tym denerwuje mnie Timbaland podśpiewujący (praktycznie przez cały utwór) taratara. Pozostałe kawałki są przeciętne. Nie warto się nad nimi rozwodzić.
Teksty opowiadają głównie o kobietach („Sexy Ladies / Let Me Talk to You”, „My Love”), o seksie („FutureSex / LoveSounds”, „Damn Girl”). Pojawiają się także bardziej sweet tematy jak chociażby zerwanie i powrót (?) w „What Goes Around… / …Comes Around (Interlude)” (jak dla mnie to po prostu „Cry Me a River 2.0”) czy nieco ckliwe, ale wcale nie najgorsze „(Another Song) All Over Again”: Please give me another chance To write you another song Take back those things I’ve done Cause I’ll give you my heart If you would let me start all over again (PL: Proszę daj mi kolejną szansę abym napisał dla ciebie inną piosenkę Cofnąć rzeczy, które zrobiłem Bo ja oddałbym ci moje serce Jeśli pozwolisz mi zacząć wszystko od początku). O pozostałych tekstach nie ma co pisać. Tragiczne może i nie są ale do ideału sporo im brakuje.
Krążek „FutureSex / LoveSounds” mną nie zawładnął. Znam lepsze. Ten tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że przed Justinem jeszcze duuużo pracy. Postęp jednak jest – album podoba mi się trochę bardziej niż poprzedni.
Ocena: 3/6
Najlepsze: SexyBack, Damn Girl, (Another Song) All Over Again
Najgorsze: LoveStoned / I Think She Knows (Interlude), My Love, Until the End of Time, Chop Me Up
Nigdy nie przepadałam za Timberlake'em, Znam dwa single z tego krążka, "SexyBack" nienawidzę, a "What Goes Around..." nie było chyba takie złe. Ale w ogóle w stosunku do Justina jestem na nie.
OdpowiedzUsuńW Polsce w tym czasie szał na TH już tak opadł, przynajmniej ja miałam takie wrażenie (bo i sama przestałam się nimi interesować). Pamiętam tylko, że puszczano dwa pierwsze single na Vivie, szczególnie często "Spring nicht". Myślę, że po prostu w PL było więcej takich osób jak ja - które szalały za nimi za czasu "Schrei", a potem im przeszło, stąd też i zainteresowanie nimi u nas spadło, ale za granicą się utrzymało. Przynajmniej w stosunku do singli, bo album teoretycznie na listach radził sobie lepiej, w praktyce nie dostał nawet złota, więc nie sprzedał się wystarczająco...
Nie lubię Timberlake' a ale lepszy taki Justin niż Bieber. Z płyty znam kilka piosenek. ania-and-amanda.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńNie znam, ale planuję poznać.
OdpowiedzUsuńNowy post na the-rockferry.blog.onet.pl
NN
OdpowiedzUsuńmiResena.wordpress.com
Mam sentyment do Justina - według mnie ten album jest świetnie wyprodukowany i dopracowany:)
OdpowiedzUsuńNN u mnie:)
Nowy post na the-rockferry.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńuwielbiam Justina i jego muzyke uwazam ze to jego najlepsza plyta lista-przebojow.bloog.pl dzieki ze dodales profil anonimowy moge teraz komentowac zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuń