Kto z Was nie zna Slayera? Proszę, przyznawać się, nie zagryzę ;) Choć może powinienem. Właściwie to sam nie wiem, jak go poznałem. To się chyba wzięło znikąd. To tak jak Nirvana czy Metallika – tych ważnych zespołów nie da się nie znać. Swoją drogą – w tym roku mamy trzydziestą rocznicę założenia bandu. Niedawno też wokalista obchodził 50-któreś urodziny. Sto lat, sto lat. Mój wstęp był nieco chaotyczny, przejdźmy może do samej muzyki.
W tym samym roku co Slayer zadebiutowała i Metallica. Oba te zespoły przyczyniły się do rozwoju nowego gatunku metalu – thrash metalu. Do „Kill 'Em All” Metalliki nadal często wracam. Bardzo mi się ten krążek podoba. Nieco gorzej sprawa ma się niestety ze Slayerem. Płyta „Show No Mercy” zła nie jest. Przeciwnie – składa się na nią 10 dobrych (o ile nie bardzo dobrych) metalowych utworów. Problem w tym, że wydają mi się do siebie bardzo podobne. Często nie wyłapuje różnic między nimi. A co dopiero zapamiętać je. Udało mi się to tylko w przypadku kawałków „Evil Has No Boundaries”, „Metal Storm / Face the Slayer”, „Die by the Sword” (jeden z tych, które grają na każdym koncercie) i „Fight Till Death”. Jeśli chodzi o pozostałe, posłużę się notatkami.
Szacun dla tych, którzy tworzyli muzykę na krążek. Świetnie się tego słucha. Utwory z „Show No Mercy” posiadają wszystko to, co metalowe utwory posiadać powinny. Bardzo szybkie, wściekłe melodie, a jednak perfekcyjnie zagrane, brak cienia jakiegokolwiek fałszywego dźwięku. Na pochwałę zasługują również oczywiście solówki. Pojawiają się one przede wszystkim na gitarze („Metal Storm / Face the Slayer”), ale również i na perkusji (początek „Show No Mercy”). Gdyby jednak na płycie znalazły się same utwory instrumentalne, ich odróżnienie graniczyłoby z cudem. Często to wokalista nadaje im charakteru, zadziorności, tego 'czegoś'. Bardzo mi się jego wokal podoba. Fajne jest też to, że nie przesadza, ale zna swoje możliwości i tego się trzyma. A fragmenty, w których krzyczy („The Antichrist”, „Metal Storm / Face the Slayer”, „Tormentor”) są cudowne. Nie ma co, kocham go ;)
Do moich ulubionych kawałków zaliczam przede wszystkim wspomniane już jako te zapamiętane „Evil Has No Boundaries” i „Fight Till Death”, jak również „Metal Storm / Face the Slayer”. O ile słuchając pozostałych piosenek razem, mogą nie robić na odbiorcy dużego wrażenia, tak na te nie sposób nie zwrócić uwagi. Utwór „Evil Has No Boundaries” może nie spodobał mi się od pierwszego usłyszenia, ale z każdym przesłuchaniem uwielbiam go bardziej. Zwrotki całkiem mi się podobają, jednak to refren ma w sobie najwięcej mocy. Może to przez pojawiające się w nim gitarowe partie, może przez chórek pokrzykujący Evil!. Poza tym utwór wpada w ucho i łatwo się go nie zapomina. Nie gorsze jest też „Fight Till Death”. Zwróciłem uwagę na ten kawałek głównie przez jego rytmikę. O ile zwykle takie 'błahostki' łatwo mi umykają, tak tutaj od razu mi się na uszy rzuciło. Bardziej zachowane to zostało w refrenie, nie oznacza to jednak, że zwrotki są gorsze. Na pewno nie. Świetnie się tego słucha. „Metal Storm / Face the Slayer” zostało wymienione wcześniej już wielokrotnie. Ze względu na 'epickie' partie gitarowe (<3) i krzyki Toma Arayi. Czy właściwie trzeba jeszcze jakoś polecić Wam ten kawałek? Ci, którym on by się spodobał, pewnie już dawno przescrobblowali go na last.fm ;) Ostatnio zwróciłem uwagę na zamykające album „Show No Mercy”. Zaczyna się od solówki na bębnach. Krótkiej, bo krótkiej, ale ja nigdy nie spotkałem się z perkusyjną solówką na początku kawałka. Sposób śpiewania wokalisty też nieco się zmienił. Krzyki poszły na bok, brzmi dojrzalej, lepiej niż w pozostałych numerach. Mam też wrażenie, że to jednak coś więcej niż zwykły, czadowy numer.
Krytycy oczywiście musieli się do czegoś przyczepić. No bo jakby inaczej? Tutaj chyba skrytykowali same teksty. Co trochę mnie dziwi, bo dużo metalowych numerów opowiada o śmierci, wojnie, piekle. Najbardziej spodobał mi się tekst utworu "Fight Till Death". Pozwolę sobie przytoczyć dwa, najlepsze cytaty: Prepare for attack Your body will burn Endless war (...) Your orders are clear No way to hide Fight till death (PL: Przygotujcie się na atak Wasze ciała spłoną Niekończąca się wojna (...) Wasze rozkazy są jasne Nie ma mowy o chowaniu się Walczyć aż do śmierci); Children of sorrow are trampled into the grave There is no future, no fucking world to be saved (PL: Dzieci smutku wdeptane w grób Nie ma przyszłości, jebany świat nie zostanie uratowany). Nie gorzej przedstawia się też "Black Magic": Cast Under his spell Blinding my eyes Twisting my mind Fight to resist the evil inside Captive of a force of Satan's might A force of Satan's might (PL: Owładnięty, Pod Jego zaklęciem, Zaślepiającym moje oczy, Skrzywiającym moje myśli, Walczę by oprzeć się złu wewnątrz mnie, Więzień mocy potęgi Szatana, Mocy potęgi Szatana). Reszta zresztą równie dobra.
Lata największej popularności Slayera nie przypadają na rok 1983. Wszystko jeszcze przed nimi. Mimo tego chyba nikt nie zaprzeczy, że miło jest powspominać sobie początki legend. Ja swoją przygodę z tym zespołem dopiero zaczynam. Szybko jej jednak nie zakończę. Płyta „Show No Mercy” może nie zmieni mojego spojrzenia na muzykę, ale zachęciła do poznania kolejnych. „Reign in Blood” już czeka w kolejce. Poza tym nie odpuściłbym sobie dyskografii zespołu należącego do tzw. 'Wielkiej Czwórki Thrash Metalu' (obok Metalliki, Megadeth, Anthrax).
Ocena: 5/6
Najlepsze: Evil Has No Boundaries, Fight Till Death, Metal Storm / Face the Slayer, Show No Mercy
Najgorsze: –
Szacun dla tych, którzy tworzyli muzykę na krążek. Świetnie się tego słucha. Utwory z „Show No Mercy” posiadają wszystko to, co metalowe utwory posiadać powinny. Bardzo szybkie, wściekłe melodie, a jednak perfekcyjnie zagrane, brak cienia jakiegokolwiek fałszywego dźwięku. Na pochwałę zasługują również oczywiście solówki. Pojawiają się one przede wszystkim na gitarze („Metal Storm / Face the Slayer”), ale również i na perkusji (początek „Show No Mercy”). Gdyby jednak na płycie znalazły się same utwory instrumentalne, ich odróżnienie graniczyłoby z cudem. Często to wokalista nadaje im charakteru, zadziorności, tego 'czegoś'. Bardzo mi się jego wokal podoba. Fajne jest też to, że nie przesadza, ale zna swoje możliwości i tego się trzyma. A fragmenty, w których krzyczy („The Antichrist”, „Metal Storm / Face the Slayer”, „Tormentor”) są cudowne. Nie ma co, kocham go ;)
Do moich ulubionych kawałków zaliczam przede wszystkim wspomniane już jako te zapamiętane „Evil Has No Boundaries” i „Fight Till Death”, jak również „Metal Storm / Face the Slayer”. O ile słuchając pozostałych piosenek razem, mogą nie robić na odbiorcy dużego wrażenia, tak na te nie sposób nie zwrócić uwagi. Utwór „Evil Has No Boundaries” może nie spodobał mi się od pierwszego usłyszenia, ale z każdym przesłuchaniem uwielbiam go bardziej. Zwrotki całkiem mi się podobają, jednak to refren ma w sobie najwięcej mocy. Może to przez pojawiające się w nim gitarowe partie, może przez chórek pokrzykujący Evil!. Poza tym utwór wpada w ucho i łatwo się go nie zapomina. Nie gorsze jest też „Fight Till Death”. Zwróciłem uwagę na ten kawałek głównie przez jego rytmikę. O ile zwykle takie 'błahostki' łatwo mi umykają, tak tutaj od razu mi się na uszy rzuciło. Bardziej zachowane to zostało w refrenie, nie oznacza to jednak, że zwrotki są gorsze. Na pewno nie. Świetnie się tego słucha. „Metal Storm / Face the Slayer” zostało wymienione wcześniej już wielokrotnie. Ze względu na 'epickie' partie gitarowe (<3) i krzyki Toma Arayi. Czy właściwie trzeba jeszcze jakoś polecić Wam ten kawałek? Ci, którym on by się spodobał, pewnie już dawno przescrobblowali go na last.fm ;) Ostatnio zwróciłem uwagę na zamykające album „Show No Mercy”. Zaczyna się od solówki na bębnach. Krótkiej, bo krótkiej, ale ja nigdy nie spotkałem się z perkusyjną solówką na początku kawałka. Sposób śpiewania wokalisty też nieco się zmienił. Krzyki poszły na bok, brzmi dojrzalej, lepiej niż w pozostałych numerach. Mam też wrażenie, że to jednak coś więcej niż zwykły, czadowy numer.
Krytycy oczywiście musieli się do czegoś przyczepić. No bo jakby inaczej? Tutaj chyba skrytykowali same teksty. Co trochę mnie dziwi, bo dużo metalowych numerów opowiada o śmierci, wojnie, piekle. Najbardziej spodobał mi się tekst utworu "Fight Till Death". Pozwolę sobie przytoczyć dwa, najlepsze cytaty: Prepare for attack Your body will burn Endless war (...) Your orders are clear No way to hide Fight till death (PL: Przygotujcie się na atak Wasze ciała spłoną Niekończąca się wojna (...) Wasze rozkazy są jasne Nie ma mowy o chowaniu się Walczyć aż do śmierci); Children of sorrow are trampled into the grave There is no future, no fucking world to be saved (PL: Dzieci smutku wdeptane w grób Nie ma przyszłości, jebany świat nie zostanie uratowany). Nie gorzej przedstawia się też "Black Magic": Cast Under his spell Blinding my eyes Twisting my mind Fight to resist the evil inside Captive of a force of Satan's might A force of Satan's might (PL: Owładnięty, Pod Jego zaklęciem, Zaślepiającym moje oczy, Skrzywiającym moje myśli, Walczę by oprzeć się złu wewnątrz mnie, Więzień mocy potęgi Szatana, Mocy potęgi Szatana). Reszta zresztą równie dobra.
Lata największej popularności Slayera nie przypadają na rok 1983. Wszystko jeszcze przed nimi. Mimo tego chyba nikt nie zaprzeczy, że miło jest powspominać sobie początki legend. Ja swoją przygodę z tym zespołem dopiero zaczynam. Szybko jej jednak nie zakończę. Płyta „Show No Mercy” może nie zmieni mojego spojrzenia na muzykę, ale zachęciła do poznania kolejnych. „Reign in Blood” już czeka w kolejce. Poza tym nie odpuściłbym sobie dyskografii zespołu należącego do tzw. 'Wielkiej Czwórki Thrash Metalu' (obok Metalliki, Megadeth, Anthrax).
Ocena: 5/6
Najlepsze: Evil Has No Boundaries, Fight Till Death, Metal Storm / Face the Slayer, Show No Mercy
Najgorsze: –
Ja z całego albumu uwielbiam "No Reflection" i "Born Villain". Aczkolwiek nie ma piosenki, której bym nie lubiła ;)
OdpowiedzUsuńAle polecam również "Tainted Love" Scorpionsów. Przynajmniej piosenkę ;p Wątpię, żeby teledysk Ci się spodobał xD Aż się sama dziwię, ze mnie się tak Rudolf spodobał, haha, i przez niego włączam klip i się na niego gapię... Chyba bardzo źle ze mną xD
Slayera znam... tylko z nazwy. Chociaż nie... Pewnie puszczają coś od nich na AR, więc mogę znać ich muzykę, nawet nie wiedząc o tym, że dany kawałek jest ich xD W każdym razie chciałam Ci napisać, że mam to na liście do przesłuchania, szukam, patrzę i... nie ma xD Pomyliło mi się z innym zespołem, ale dodałam ten krążek. Kieeeeeeeedyś do niego zajrzę ;)
Niedługo chyba zrecenzuję coś od Slayera u siebie :) Na razie też tylko zaczynam przygodę z tym zespołem.
OdpowiedzUsuńNie kojarzę albumu niestety, ale pewnie dlatego że mało słucham metalu ;)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny nowy wygląd a slayer to nie moje klimaty www.lista-przebojow.bloog.pl
OdpowiedzUsuńNN na: http://ania-and-amanda.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńNie znam i szczerze mówiąc nie planuję.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post na the-rockferry.blog.onet.pl
Zapraszam na nowy post:)
OdpowiedzUsuńOd Slayera akurat jeszcze tej płyty nie znam, ale jestem na bardzo dobrej drodze by poznać. Uwielbiam ten zespół. Tylko jak zwykle się wzięłam za niego od tak zwanej dupy strony. :)
OdpowiedzUsuńNN na miResena.wordpress.com
Metaliczna
Ja nie znam. :D Przyznaje się bez bicia. ;D
OdpowiedzUsuń