Miło było dla Was pisać...

wtorek, 17 września 2013

"Wild Card" ReVamp





Tytuł: Wild Card
Wykonawca: ReVamp
Rok wydania: 2013
Gatunek: symphonic gothic metal
Single: The Anatomy of a Nervous Breakdown: On the Sideline







Z jakim zespołem bądź wokalistą kojarzy Wam się Holandia? Mnie do tej pory, na myśl o tym państwie, przychodziło na myśl Within Temptation. Jako jednak, że ci państwo stają się coraz nudniejsi (aczkolwiek fragment nowego singla jest bardzo obiecujący), postanowiłem poszukać dalej. Natknąłem się na ReVamp. I gdy zobaczyłem, że wydają w tym roku płytę, od razu zaklepałem sobie na nią czas. Sięgnąłem także po poprzednią. Powodem tego była postać wokalistki – Floor Jansen. Wcześniej występowała w After Forever, a ostatnio wspierała na trasie grupę Nightwish. To klasa sama w sobie.


„Wild Card” kontynuuje muzyczną drogę obraną na debiutanckim „ReVamp”. Nadal jest to metal symfoniczny. Tym razem jest jednak mocniej i ciężej. Choć w utworach zdarzają się delikatniejsze fragmenty, to nie znajdziemy tu żadnej stricte ballady. Większą zmianę słychać jednak w samym wokalu Floor. Na „Wild Card” śpiewa bardziej różnorodnie niż na „ReVamp”. Raz wysoko, niemal operowo (czy tylko ja tu słyszę echo Tarji?). Za chwilę mocniej, niżej. Jednak samą siebie przeszła, dodając na płycie... growl! Bardzo mnie tym (pozytywnie) zaskoczyła. Wspierają ją chór i gościnne występy innych mężczyzn.

Tak jak na poprzednim krążku, tak i tutaj znajdziemy trylogię utworów. Tytuł każdego z nich rozpoczyna się od słów „The Anatomy of a Nervous Breakdown:”. Więcej podobieństw? Cóż, ja wielu nie widzę, bo każda z tych trzech piosenek jest zupełnie inna. Pierwsza („The Anatomy of a Nervous Breakdown: On the Sideline”) otwiera album, została też wybrana na pierwszy singiel. Jeśli komuś spodoba się ten kawałek, cała płyta również. Ja go lubię, ale nie należy do elity „Wild Card”. Bardziej różnorodna jest druga część – „The Anatomy of a Nervous Breakdown: The Limbic System”. Bardzo podoba mi się wykonanie Jansen. Raz śpiewa wysoko, innym razem niemal szepcze. Niemniej godna uwagi jest sama muzyka. Moją uwagę przykuła zwłaszcza pojawiająca się w mostku solówka gitarowa. Jednak moją ulubioną z trylogii jest piosenka o tytule „The Anatomy of a Nervous Breakdown: Neurasthenia”. Gościnnie pojawia się w niej Devin Townsend. I to właśnie on najbardziej mi się z tego utworu podoba. Brzmi naprawdę rewelacyjnie. Przyćmił samą Floor, która jednak też świetnie wypadła.


A jak przedstawiają się pozostałe nagrania z „Wild Card”? Najbardziej spośród nich wyróżnia się „Distorted Lullabies”. Piosenka wyróżnia się delikatnymi, spokojnymi zwrotkami z pięknym akompaniamentem pianina oraz instrumentów smyczkowych. W refrenie dołączają gitary i perkusja. Uważam, że to naprawdę cudowne nagranie. Idąc dalej, na płycie znajdziemy też utwór „I Can Become”, w którym dźwięki basu mieszają się z elementami elektronicznymi, perkusja w refrenie dodaje piosence nośności, a całość uzupełnia jedna z lepszych na krążku solówek gitarowych. Jednak i ten kawałek bladnie przy „Misery’s No Crime”. W utworze zaczarował mnie przede wszystkim growl Marka Jansena w zwrotkach. Mężczyzna pojawia się także w tytułowym „Wild Card”. I to ponownie był strzał w dziesiątkę. Oprócz świetnej solówki gitarowej moje uznanie zdobył pojawiający się pod koniec chórek. Warto posłuchać także „Nothing”, które z całej płyty najłatwiej wpada w ucho, oraz agresywnego „Wolf and Dog”.

Przy „Wild Card” Floor poprawiła się także, jeśli chodzi o teksty. Już wcześniej źle nie pisała, jednak to tutaj wychodzi jej lepiej. Bardzo podoba mi się refren utworu „Nothing”: Until I had nothing left Nothing, no I was forced to let it go Feel what I had done to wrong myself, destroy myself In the run to greater goods I forgot to love me (PL: Aż nie zostało już nic Nic Zostałam zmuszona odpuścić Czuję, co zrobiłam źle dla siebie, by zniszczyć siebie W pogoni za czymś lepszym Zapomniałam o miłości do samej siebie). W „The Anatomy of a Nervous Breakdown: The Limbic System” Jansen śpiewa o nerwach, słowach i dźwiękach, przez które my mind explodes. Warto zwrócić uwagę także na „Distorted Lullabies”. Zaczyna się (podobnie jak utwór) delikatnie. Później jednak padają m.in słowa: Frozen minds Stone cold heart Loveless lullabies Broken, distorted, confined We’re lost (PL: Zamrożone umysły Serca zimne jak lód Kołysanki bez miłości Zniszczone, zniekształcone, ograniczone Jesteśmy zagubieni). Adekwatnie do muzyki ostrzejsze i cięższe są teksty do „Misery’s No Crime” czy „Wild Card”.


Nie spodziewałem się, że drugi album ReVamp aż tak bardzo przypadnie mi do gustu. Trudno się jednak dziwić: świetne gitarowe solówki, różnorodny i wspaniały wokal Floor, a także wciągające melodie, chórki i niebanalne teksty przełożyły się na sukces. Mnie pozostaje polecić Wam ten krążek. Idę przesłuchać po raz kolejny „The Anatomy of a Nervous Breakdown: Neurasthenia” oraz „Misery’s No Crime”.

Ocena: 5/6
Najlepsze: The Anatomy of a Nervous Breakdown: Neurasthenia, Distorted Lullabies, Misery's No Crime, Wild Card
Najgorsze: –

12 komentarzy:

  1. Drobna uwaga: Mark pojawia się tylko w "Misery's No Crime". Floor o tym mówiła w trailerach. W utworze "Wild Card" wszystkie wokale to dzieło panny Jansen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za sprostowanie :)
      Jak widać ciocia Wikipedia nie zawsze mówi prawdę: "Mark Jansen - grunts and screams on Misery's No Crime on WILD CARD (2013)" :)

      Usuń
    2. Może ktoś miał na myśli, że on pojawił się w utworze "Misery's No Crime" na albumie "Wild Card"?

      Usuń
  2. Przesłuchałam tę pierwszą piosenkę no i podoba mi się. Zaraz biorę się za cały album. Samą Floor znam jedynie z Nightwish.

    Pozdrawiam, True-Villain.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Płyta cudowna, z pazurem i mocniejsza niż poprzedniczka, a wokal Floor - klasa sama w sobie (choć płyt z okresu After Forever nic nie przebije). Z jednej strony to dobrze że muzyka takich zespołów jak ReVamp staje się doceniana przez słuchaczy, ale niepokoi mnie fakt, że w związku z falą popularności Floor w Nightwishu muzyka ReVamp i After Forever straci swoją unikalność, a najbardziej boję się tego, że część stukniętych fanów Nightwish zacznie robić w internecie bałagan podobny do tego, który powstał po odejściu Tarji. Chodzi mi nie o wszystkich fanów (sama słucham tego zespołu), tylko o 13-letnie dziewczynki wypisujące wszędzie komentarze w stylu: Anette sucks, Tarja come back czy Floor to wielka holenderska kobyła, potrafiąca tylko machać włosami. Dlatego uważam, że Floor nie powinna godzić się na współpracę z zespołem, który niestety, jak historia pokazała, zmienia wokalistki jak rękawiczki, poza tym bardziej podoba mi się w ReVamp, gdzie może naprawdę popisać się swoim talentem, głosem i zdolnością pisania dobrych tekstów, podczas gdy w Nightwish niemal całą robotę odwala Holopainen. Niech sobie znajdą jakąś dobrą, nikomu nie znaną wokalistkę i dalej tworzą swoją fantastyczną muzykę, ale niech podarują sobie Jansen, która bez nich znakomicie sobie sama poradzi (a nawet lepiej).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkim, którym spodobała się ta płyta, polecam również poprzedni zespól Floor - After Forever.

    OdpowiedzUsuń
  5. jejciu kompletnie nie znam ;/ a widze ze recenzja całkiem pozytywna, warto posłuchać hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze słyszę...

    Zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam.

    2x nowe recenzje na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tez pierwsze slysze, ale podoba mi sie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Również pierwszy raz słyszę o zespole, ale mi się akurat nie podoba. Za ciężkie jak dla mnie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie słyszałam o nich, ale okładka albumu bardzo mi się podoba :D Przeczytałam Twoją recenzję i... zdecydowałam się dopisać ten krążek do listy... więc kiedyś nadejdzie jego czas i go przesłucham :)

    OdpowiedzUsuń