Miło było dla Was pisać...

czwartek, 12 grudnia 2013

"ReAniMate: the Covers EP" (części 1 & 2) Halestorm


Długo członkowie zespołu Halestorm musieli czekać na sukces. Muzykę tworzyli już od najmłodszych lat (w 1997 – roku wydania pierwszej EP-ki – perkusista Arejay miał raptem 10 lat). W kolejnych latach wydawali kolejne mini-wydawnictwa (w tym m.in. nudnawe (Don’t Mess With the) Time Man oraz nieudane Breaking the Silence). Zainteresowania ich twórczością jednak nadal nie było. Sytuacja nieco poprawiła się przy długogrającym debiucie Halestorm. Po nim grupa wyruszyła w długą trasę. W trakcie jej trwania sprawili jednak fanom prezent. ReAniMate: The CoVeRs eP.




Coverowanie to wredna robota. Z jednej strony ludzie mogą wytykać: ‚a ci to nie mają własnych pomysłów, tylko muszą grać cudze utwory’. A z drugiej wcale nie jest łatwo przerobić znane i lubiane piosenki. Często można nawet klasyki zepsuć. Na ReAniMate: The CoVeRs eP składa się sześć utworów. Pięć z nich to rockowe i metalowe utwory, z których najmłodszy pochodzi z 1991 roku. Obok nich mamy jeszcze (można by pomyśleć, że wrzucony przypadkiem)… popowy hit zwany Bad Romance.

Jako że właśnie Bad Romance najbardziej odstaje (w oryginale) od pozostałych utworów z EP-ki, to od niego zacznę. Wersję Lady Gagi lubię. Lubiłem zawsze i lubię ją nadal. Nie równa się jednak z coverem Halestorm. Przeróbka z oryginałem związana jest jedynie tekstem (choć i z niego pousuwano co niektóre fragmenty). Lzzy śpiewa od Gagi znacznie drapieżniej. Muzyka też znacznie różni się od wersji oryginalnej. Nie usłyszymy tu elektroniki. Zamiast niej gitary elektryczne oraz wysuniętą na przód perkusję. Wersja Halestorm jest też nie mniej chwytliwa. Szczególnie jeśli chodzi o fantastyczny refren.


EP-kę otwiera utwór Slave to the Grind. Oryginał wykonuje zespół Skid Row. Ich wersję uwielbiam. Jest szybka, energiczna, agresywna, wściekła wręcz (w pozytywnym sensie). Przyzwyczajony do takiego wykonania jestem nieco zawiedziony coverem. Brak mu tej właśnie mocy, którą miał oryginał. Za oryginałem jestem także w przypadku utworu Hunger Strike. Ponad 20 lat temu kawałek wykonywał zespół Temple of the Dog. Wydali tylko jeden album, jednak Hunger Strike zdobył uznanie krytyków i słuchaczy radiowych. Moje też – głównie dzięki wspaniałemu wokalowi Chrisa Cornella. Choć Lzzy także brzmi świetnie, to w tym numerze bardziej przekonuje mnie właśnie Chris. Nie mogę jednak odmówić coverowi uroku – gitara akustyczna brzmi bardzo ładnie.

Mam problem z nagraniem I Want You (She’s So Heavy). Oryginał wykonywał zespół The Beatles. Utwór znalazł się na pamiętnym albumie Abbey Road, co też warto odnotować. Oryginał, choć można mówić, że za długi (prawie 8 minut), że monotonny, niesamowicie wciąga i hipnotyzuje. Podobnie działa na mnie jednak wersja Halestorm. Szczególnie refren z genialnym wokalem Lzzy wypada fantastycznie. A gdy śpiewa heavy, tworzy wspaniały duet z gitarą elektryczną. Koniec końców, nie potrafię wybrać lepszej wersji. Natomiast jeśli chodzi o ostatnie dwie piosenki – Out ta Get Me oraz All I Wanna Do Is Make Love to You – to stawiam na covery. Out ta Get Me znacie prawdopodobnie w wersji Guns N’ Roses. Już oryginał jest świetnym utworem. Jednak to do wersji Halestorm chętniej wracam. Uwielbiam w niej gitarowe solówki – na moje ucho pojawiają się aż trzy. All I Wanna Do Is Make Love to You to z kolei (podobnie jak Hunger Strike) nieco spokojniejsza kompozycja. Oryginał (zespół Heart) był sporym hitem. To ładna, romantyczna kompozycja. Interpretacja Halestorm nie różni się zbyt bardzo od oryginału. Obu wersji słucha się bardzo przyjemnie.


Postanowiłem poświęcić jeden akapit na skomentowanie doboru utworów. Bad Romance – super, nie mam się do czego przyczepić, zdecydowanie na plus. Idąc dalej, I Want You (She’s So Heavy) oraz All I Wanna Do Is Make Love to You to także dobre wybory. Out ta Get Me – świetny cover, ale. Przecież Guns N’ Roses klasyków mieli od groma, dlaczego więc Lzzy i spółka mieliby nie pokusić się o November Rain, Don’t Cry czy Paradise City? Albo Welcome to the Jungle – to już w ogóle marzenie. I skoro już się decydować na Beatlesów, to dlaczego nie zdecydować się na Stonesów albo Pink Floyd? (I Can’t Get No) Satisfaction oraz High Hopes na pewno godnie zastąpiłyby mniej udane (ale nadal całkiem niezłe) Slave to the Grind. Tak gdybać mógłbym jeszcze długo. Ale tak naprawdę – po co? Grunt, że ReAniMate: The CoVeRs eP to udane dzieło z sześcioma dobrymi coverami. Well done, Halestorm.

Ocena: 5/6
Najlepsze: Bad Romance, I Want You (She's So Heavy), Out ta Get Me
Najgorsze: Slave to the Grind


Po wydaniu w 2011 roku ReAniMate: The CoVeRs eP - pierwszej EP-ki zawierającej przeróbki cudzych utworów – kariera grupy Halestorm bardzo się rozwinęła. Zdobyli pierwsze Grammy (Best Hard Rock/Metal Performance za Love Bites (So Do I)), Freak Like Me dotarło na szczyt Billboard Hot Mainstream Rock Tracks. I przede wszystkim nagrali fantastyczny, rewelacyjny album The Strange Case Of… Ich dobra passa trwa. Dziś prezentują drugą część EP-ki z coverami.

Od wydania singla Love Bites (So Do I) muzyka Halestorm stała się mocniejsza i drapieżniejsza. Tendencje tę zespół podtrzymuje na ReAniMate 2.0: The CoVeRs eP. Covery tu zawarte są ostrzejsze, ale i bardziej różnorodne od tych z pierwszej części. W dużej części także lepsze. Podobnie jak wcześniej otrzymaliśmy 5 coverów rockowych i metalowych utworów, a także przeróbkę jednego popowego hitu.



Na pewno każdy z Was słyszał w tym roku choć raz hit Daft Punk pt. Get Lucky. Tak – to właśnie ten kawałek Halestorm wzięli tym razem na warsztat. Oryginał całkiem mi się podoba i byłem ciekawy, jak zespół przerobi ten utwór. Podobnie jak w przypadku Bad Romance z poprzedniej EP-ki Get Lucky w wersji Halestorm bardziej przypadło mi do gustu. Z oryginałem niewiele ma wspólnego. Przyjemny, dyskotekowy bit zastąpiły gitary elektryczne. Całą uwagę skupia na sobie jednak sama wokalistka – Lzzy Hale. Brzmi po prostu cudownie. Zwłaszcza w refrenie.

Najbardziej byłem ciekawy, jak Halestorm poradzą sobie z 1996. Oryginał wykonuje zespół (zaznaczam – zespół, nie wokalista) Marilyn Manson. Ich twórczość jest dość specyficzna i trudna. Do mnie do końca nie trafia, choć akurat 1996 całkiem lubię. Wersja Halestorm jest jednak nieco lżejsza (choć nadal mocna i agresywna), bardziej przystępna. To właśnie ona bardziej przypadła mi do gustu.

Covery z ReAniMate 2.0: The CoVeRs eP mają jedną, dość specyficzną cechę. Zespół mógł zupełnie zmienić starsze utwory i przedstawić je po swojemu. Co jednak ciekawe interpretacje Halestorm zawierają główne cechy oryginałów, jednocześnie bardzo się od nich różnią. I tak – np. Gold Dust Woman zawiera partie gitary akustycznej brzmiącej niemal folkowo. Lzzy też brzmi delikatniej niż w innych utworach. To jedna z najspokojniejszych, a już na pewno najbardziej się wyróżniających pozycji grupy. Nawet wolę cover od oryginału (Fleetwood Mac). Zespół sięgnął także po kawałki gigantów: AC/DC oraz Judas Priest. Przyznam, że nieco obawiałem się przeróbki Shoot to Thrill AC/DC. Oryginał to świetny kawałek. Mocny, choć wpadający w ucho. Po prostu w stylu AC/DC. Cover jest całkiem podobny – czuć wręcz tego ducha lat 80. Od Judas Priest scoverowany został utwór Dissident Aggressor. Z oryginałem łączy go niesamowity, krzyczany refren. Ostatnią piosenką, po którą sięgnął zespół, jest Hell Is for Children. Charakteryzuje się (zarówno oryginał – Pat Benatar) stopniowo budowanym napięciem. Zwrotki i refren, choć gitar i perkusji, w nich nie brakuje, utrzymane są w mid-tempo. Dopiero pod koniec utwór się rozkręca. Nie umiem wybrać, które wykonanie bardziej przypadło mi do gustu. Oba są bardzo dobre.


Podobnie jak w przypadku ReAniMate: The CoVeRs eP zastanawiałem się, czego tu brakuje, a może raczej – co można by wymienić. Przychodzi mi na myśl jednak jedynie 1996. Na albumie Antichrist Superstar Mansona było więcej bardzo dobrych piosenek (The Beautiful People, The Reflecting God, Tourniquet) i właściwie każda z tych trzech nawet lepiej by się tu sprawdziła. Do pozostałych piosenek nie mogę się przyczepić. Starannie wybrali utwory do scoverowania. Wyszły im naprawdę świetnie. Może i ReAniMate 2.0: The CoVeRs eP nie przebiło The Strange Case Of…, lecz słucha się go naprawdę bardzo przyjemnie. Na pewno będę często do tego wracał. I jeśli ktoś nie wie, jak stworzyć dobry cover – niech uczy się od Halestorm.

Ocena: 5+/6
Najlepsze: Get Lucky, Dissident Aggressor, Gold Dust Woman, 1996
Najgorsze: brak 

9 komentarzy:

  1. Nie znam :(

    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam jakieś single od Halestorm i nie przypadły mi do gustu, więc w najbliższym czasie odpuszczę sobie poznawanie ich muzyki :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Vanessa na gali-więcej w NN
    www.vanessa-actress.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Urodziny Baby V-urodzinowa notka
    Zapraszam
    www.vanessa-actress.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś nigdy o nich nie słyszałam.

    Zapraszam na http://mybestmusic.blog.pl/ gdzie pojawiło się Nowe Notowanie i Nowa Bitwa

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam niestety...
    U mnie nowy post.

    OdpowiedzUsuń
  7. Impreza urodzinowa Baby V-więcej w NN
    www.vanessa-actress.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. niestety nie wypowiadam sie bo nie znam u mnie NN hot-hit-lista.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. EPki są bardzo dobre i mam nadzieję, że stworzą jeszcze nie jedną :) A co do "Get Lucky" to ja tej piosenki nie znałam... dopiero dzięki Halestorm ją poznałam i sobie włączyłam oryginał... brrr... oryginał to jak dla mnie masakra xd

    OdpowiedzUsuń