Miło było dla Was pisać...

sobota, 10 listopada 2012

"Red" Taylor Swift

Wiem, że to było już jakiś czas temu, ale po przejrzeniu poczty postanowiłem do tego powrócić. Do tych wszystkich, którzy krytykowali (i wciąż krytykują) moją recenzję "Electroshock": to ja powinienem iść do audiologa? Po pierwsze: to raczej Wy powinniście iść do laryngologa, jeśli serio uważacie, że ten album jest dobry. To przecież masakra. Po drugie: myślę, że powinniście uszanować moje zdanie. Chociaż z niektórych komentarzy miałem niezły ubaw. 'Kate jest bardzo miłą kobietą, nie masz prawa tak o niej mówić' i co z tego, że jest miłą kobietą? Np. Mariah Carey uważa się za wielką divę i jej zachowanie często mnie denerwuje, a jednak jej muzyka jest znacznie lepsza niż ten wyrób muzykopodobny "Electroshock". 'Co za burak to pisał' a tobie krzyżyk na drogę... Jedynie jeden komentarz był jakoś tak normalnie napisany, nieobrażający mnie i to było ok.






Tytuł: Red
Wykonawca: Taylor Swift
Rok wydania: 2012
Gatunek: pop, country-pop, pop rock
Single: We Are Never Ever Getting Back Together, Begin Again, I Knew You Were Trouble






Z muzyką Taylor Swift nigdy nie było mi po drodze. Choć jej drugi album „Fearless” całkiem lubię, tak już „Speak Now” włączam tylko wtedy, gdy mam problemy z zaśnięciem. Sama wokalistka po moim zdaniem osoba mało ciekawa i pozbawiona wyraźnego charakteru. Jej utwory to od zawsze pop, country lub dla odmiany country-pop. Czy album „Red” zmieni moje spojrzenie na muzykę Taylor?

Już po pierwszym przesłuchaniu płyty możemy stwierdzić, że wokalistka nie zrobiła wielkiego kroku w przód. Jej muzyka to wciąż pop i country zmieszane z niewielkimi ilościami pop rocka. Na początek chcę jednak pogratulować Taylor. Po tygodniu od premiery w samych Stanach płytę zakupiło ponad milion osób. Do końca roku stanie się też najprawdopodobniej drugim najlepiej sprzedającym się albumem roku 2012 (ach, ta niepokonana Adele). Gratulacje, gratulacjami, ale zaraz za tym kryje się pytanie: ‘czy ten krążek w ogóle jest dobry?’.

W muzyce Swift zawsze ważną rolę odgrywały teksty. Były proste, ale trafne i potrafiły chwycić za serce. Takiego wrażenia nie miałem niestety przy słuchaniu „Red”. Wydaje mi się, że teksty pisane były na kolanie, chwilę przed sesją nagraniową. Są płaskie, mało interesujące. Jako tako spodobał mi się tylko ten do „Sad Beautiful Tragic”. Niezbyt wyszukany (tak jak inne opowiada o miłości), ale jest nieco smutny, magiczny. Co jest jego sporym plusem. Przyznam też, że spodobała mi się dość błyskotliwa gra słów w tytułowym "Red". Nie przytoczę jej tutaj, bo w języku polskim byłaby ona bez sensu.

Żeby zachęcić słuchaczy do zakupu „Red” wypuszczono kilka singli. Pierwszy z nich to hulające w najlepsze na listach przebojów „We Are Never Ever Getting Back Together”. Moim zdaniem to piosenka na raz. Można posłuchać, ale jest zbyt słodka, infantylna. Nie tego się oczekuje po Taylor. Znacznie bardziej przekonują mnie dwa kolejne numery promujące płytę – przyjemne, choć mało odkrywcze „Begin Again” oraz „I Knew You Were Trouble”. Drugi utwór mógł być dla fanów Taylor zaskoczeniem. Wokalistka nigdy nie czerpała inspiracji z popularnego ostatnio stylu – dubstepu. Na szczęście „I Knew You Were Trouble” słucha się całkiem przyjemne. Owszem, wplecione zostały tu elementy elektroniki, ale podane w taki sposób, że nie rażą i nie denerwują.

Single, choć przebojowe i dobrze dobrane, w ogóle nie definiują płyty „Red”. Najwięcej tu bowiem spokojnych piosenek. Nie wszystkie są typowi balladami, ale tym dalej im do tanecznych kawałków. Moim numerem jeden spośród zawartych tu utworów jest zdecydowanie „Sad Beautiful Tragic”. Piosenka wprowadza słuchacza w melancholijny wręcz nastrój. Dodając do tego ładny tekst i piękne wykonanie Swift, otrzymujemy naprawdę dobrą balladę. Ciekawie prezentują się również zamieszczone tu duety. Wcześniej artystka rzadko współpracowała z innymi muzykami. Na „Red” znajdziemy jednak dwie kolaborację. Pierwszą z nich jest „The Last Time”, w której Taylor towarzyszy Gary Lightbody z zespołu Snow Patrol. Mimo że grupa specjalizuje się w rockowej muzyce, to bardzo dobrze odnalazł się w stylistyce country. Kolejnym duet to „Everything Has Changed” nagrane razem z brytyjskim wokalistą, Edem Sheeranem. Nie znam w całości jego albumu, ale po przesłuchaniu „Everything Has Changed” muszę po niego sięgnąć. Zarówno on, jak i Taylor brzmią świetnie. Niestety, właściwie żaden z pozostałych kawałków nie zwrócił mojej uwagi. Są po prostu zwyczajne, nic nowego do muzyki Swift nie wnoszą.

Płyta „Red” muzyki nie zrewolucjonizuje. To jednak całkiem przyjemny album, przy którym można miło spędzić czas. Warto po niego sięgnąć chociażby po to, by zobaczyć, że artystka ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko „We Are Never Ever Getting Back Together”. Mnie krążek podoba się bardziej niż poprzednie dokonania wokalistki. Mam więc nadzieję, że kolejny będzie jeszcze lepszy.
 
Ocena: 3+/6
Najlepsze: I Knew You Were Trouble, Sad Beautiful Tragic, Everything Has Changed
Najgorsze: 22, We Are Never Ever Getting Back Together, The Lucky One

9 komentarzy:

  1. Jakoś nie mogę się zabrać za ten album :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uwazam ze to jej najlepsza plyta, pierwszy singiel jest genialny! lista-przebojow.bloog.pl pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy się chyba do niej nie przekonam, coś tak czuje. Po prostu nie trafia do mnie jej muzyka, która wydaje mi się zbyt słodka i infantylna. :P

    Zapraszam na nowy post :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pożyczysz mi w poniedziałek "America idiot" GD?

    OdpowiedzUsuń
  5. to nie zapomnij xD Najlepiej już spakuj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy post na The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie pojawiła się recenzja albumu Christiny Aguilery "Lotus" + grafika z Taylor Swift.

      Usuń
  6. Czemu nikt w recenzjach nie wspomina o rockowym kawałku "State Of Grace"? Jak dla mnie kawałek jest naprawdę dobry i bardzo niedoceniany. Sam album daje radę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Muzykę Taylor znam tylko z kilku piosenek, ale jakoś nigdy nie miałam chęci po sięgnięcia po cały krążek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Country w The Last Time? Sorry, nie widzę tam country ;) Teksty są dobre, najlepszy oczywiście do All Too Well czyli najlepszej piosenki Taylor ever. Miło zobaczyć ją w innej stylistyce niż na poprzednich płytach choć przyznam, że wolę Speak Now czy nawet Fearless :)

    OdpowiedzUsuń