Miło było dla Was pisać...

poniedziałek, 8 listopada 2010

"Fight or Flight" Emily Osment


"Chcę być bardziej rockową Miley Cyrus" - tak, to prawdziwe słowa koleżanki Miley z planu. Gdy usłyszałem singel ("You are the only one") z poprzedniego albumu ("All the right wrongs") pomyślałem "to chyba, jednak, prawda". Oczywiście tamtego albumu w sklepie nigdy nie widziałem. Partrząc na słabą sprzedarz krążka wytwórnia (bo nie wierzę, że Emily sama) postanowiła zmienić image wokalistki i tak oto mamy kolejną komercyjną, taneczno-elektroniczną papkę. O utworach w sumie nie mam co mówić, bo wszystkie mają praktycznie takie samo brzmienie. W praktycznie wszystkich piosenkach Osment użyła auto-tune (sytezantorów), które całkowicie zniszczyły jej głos. Oprócz dance'u, popu i electro mamy tu dwa spokojniejsze utwory (których, niestety, balladami nazwać nie można). "Marisol" to ten pierwszy. Trochę akustyczny, trochę rockowy, a ogólnie fajny. Ten drugi to "You get me through", który jest trochę nudnawy. Podsumowanie: pop i klubowe bity to teraz standart. W taki sposób marnuje się wielu artystów. Może i Emily udowodniła, że graŁA bardziej rockową muzykę niż Miley, ale co z tego.

Ocena: 1/6
Najlepsze: Marisol
Najgorsze: 1-800 clap your hands, Truth or Dare, Lovesick, The Cycle, Double Talk, Get yer yah-yahs out

1 komentarz:

  1. Oooooo.... ale krótko o_O
    Nie znam albumu, słyszałam może jedną piosenkę i nie ciągnie mnie do tego krążka.
    O poprzednim, rockowym nawet nie wiedziałam :)

    OdpowiedzUsuń