Miło było dla Was pisać...

niedziela, 30 grudnia 2012

"The Spirit Indestructible" Nelly Furtado





Tytuł: The Spirit Indestructible
Wykonawca: Nelly Furtado
Rok wydania: 2012
Gatunek: pop, world
Single: Big Hoops (Bigger the Better), Spirit Indestructible, Parking Lot, Waiting for the Night







Trzy lata temu na rynek muzyczny wypuszczona została pierwsza w pełni hiszpańskojęzyczna płyta Nelly Furtado - "Mi Plan". I, ze smutkiem muszę to przyznać - wokalistka poległa. Sprzedaż albumu była niezwykle niska. Nie tego oczekiwano po artystce, która na koncie miała już takie hity jak "Maneater" czy "Say It Right". W 2010 ukazała się składanka przebojów Nelly. Wydany z niej singiel "Night Is Young" na chwilę przypomniał słuchaczom o Furtado. Jednak i ten kawałek ostatecznie flopnął. Nie lepiej z "The Spirit Indestructible".


Dlaczego krążek nie osiągnął sukcesu? Moim zdaniem to wina wytwórni. W ogóle nie promowała artystki. Singiel "Big Hoops (Bigger the Better)" nawet nie wszedł na amerykańską listę przebojów. Podobnie potoczyło się z kolejnymi singlami. Ostatnio został wydany jeszcze kawałek "Waiting for the Night", czyli ostatnia deska ratunku. Jeśli ten numer nie zdobędzie dobrych pozycji na listach, to żaden sobie nie poradzi. Ten jest bowiem najbardziej komercyjny.

Płyta Nelly jest bardzo różnorodna. Łączy w wiele gatunków. Wszystko ma swoje "korzenie" w popie i muzyce world, ale to tylko początek. Artystka wielokrotnie nawiązuje do hip hopu ("High Life", "Something"), romansuje z elektroniką ("Parking Lot") a nawet z muzyką arabską ("The Most Beautiful Thing"). Na albumie gościnnie pojawiają się raperzy Ace Primo oraz Nas, a także śpiewająca w chórkach Sara Travens.

Już od pierwszych dźwięków możemy spodziewać się czegoś niezwykłego. Utwór "Spirit Indestructible" należy do najważniejszych na płycie. Głownie ze względu na tekst, ale o nim później. Ważnym elementem jest też sama muzyka. Zaczyna się spokojnie, powiedziałbym nawet, że nieco 'pozytywkowo'. Pózniej dołącza się elektronika. Podana jednak w przemyślany, ciekawy sposób. W podobnym stylu utrzymane jest "Waiting for the Night". Zaczyna się jak typowa ballada - gra na pianinie, smutny wokal Nelly. Magicznie. Później (w refrenie) dochodzi taneczny bit, pod koniec utworu trąbki i w rezultacie otrzymujemy świetny, wyrazisty numer. Nie można też zapomnieć o szalonym "Parking Lot". Bardzo elektroniczny, zwariowany kawałek. Furtado brzmi trochę jak M.I.A., a sam utwór mógłby znaleźć się na ostatniej płycie raperki ("Maya").


Z początku w ogóle nie podobał mi się pierwszy singiel z krążka - "Big Hoops (Bigger the Better)". Teraz zastanawiam się dlaczego. Co prawda wartość merytoryczna utworu równa się zero (Nelly może iść wolno, szybko i w miejsca, których nikt nie odwiedza), ale muzycznie to kolejny pozytywnie zakręcony numer. Jeszcze lepiej wypada "High Life". Zaczyna się całkiem spokojnie. Pózniej dołącza chórek i bardziej hip hopowy bit. Co prawda partia tego rapera była zbędna, ale nie przeszkadza jakoś bardzo. Furtado brzmi świetnie. Przy "High Life" nieco blaknie "Something", ale to kolejny, ciekawy i wciągający numer.

"The Spirit Indestructible" to jednak nie tylko szybkie, przebojowe kawałki. To również miłe dla ucha ballady. W strefę spokojnych piosenek wchodzimy razem z nieco arabskim, nieco elektronicznym "The Most Beautiful Thing". Z początku uznałem je za nudne. Dziś natomiast bardzo mi się podoba. Nelly śpiewa wysoko, ale ani trochę to mi nie przeszkadza. Ciekawym dodatkiem był mówiony fragment z pamiętnika artystki pod koniec. Później otrzymujemy kolejne spokojniejsze numery - "Miracles", "Circles" oraz "Enemy". Płynnie przechodzą jedna w drugą. A jednak każda jest zupełnie inna. "Miracles" to wzruszający numer. Jeden z lepszych na płycie. Szczególnie podoba mi się jego refren zawierający świetną partię skrzypiec. Kolejne - "Circles" - to bardziej radiowy numer. Nelly ma w nim nieco przerobiony głos. I w końcu "Enemy" to mocny finał tej trójki. Szczególnie sama końcówka piosenki mi się podoba - wokalistka zaczyna w niej śpiewać mocniej. Na samym końcu podstawowej wersji płyty została jeszcze umieszczona piosenka "Believers (Arab Spring)". Jak dla mnie rewelacja. Jak i chyba najlepszy utwór ze wszystkich od Furtado. W zwrotkach brzmi bardzo dobrze, jednak zupełnie inaczej niż zwykle. Nie tak charakterystycznie. Jednak to refren najbardziej utkwił mi w pamięci. Mocny, ciekawy i przede wszystkim charakterny. Bardzo dobre zakończenie przygody z "The Spirit Indestructible".



Muszę przyznać, że Nelly zrobiła fanom spory prezent. Gdyby pozliczać bonusy ze wszystkich krajów, wyjdzie nam ich 12 - czyli drugie tyle co było na edycji podstawowej. Przy pierwszym przesłuchaniu nie zrobiły na mnie jednak wielkiego wrażenia. Co innego teraz. Na pierwszy ogień idzie pokręcone, szalone "Hold Up". Łączy elementy hip hopu, elektroniki a nawet rocka. Mieszanka wybuchowa. A to wszystko okraszone ciekawym głosem artystki. To jednak jedyny taki utwór na deluxie. Nieco bardziej przebojowe jest jeszcze tylko interesujące "Soak It Up". Dalej znajdziemy będące miłosnym wyznaniem "End of the World", świetne, wykonywane w duecie z Dylanem Murray'em "Be Ok" oraz balladę "Cry". Uwagę zwraca również wykonywane z kenijskim chórem chłopięcym "Thoughts". Bardzo dobry, uroczy numer. Znajdziemy tu także wyprodukowany przez DJa Tiësto remix tego kawałka. Z czym Wam się kojarzy remix? Z elektroniczną rąbanką, prawda? Natomiast "Thoughts" (Tiësto remix) to po prostu nieakustyczna (nieco gorsza) wersja tej piosenki. Całkiem przyjemnie słucha się "Play". Jednak najbardziej z tej części płyty podoba mi się "Don't Leave Me". Utwór nawiązuje nieco do reggae. Przynajmniej muzycznie. Natomiast wokal Nelly i tekst są smutne. Czuć więc tą "muzykę Słońca", ale jakby zza mgły. Bardzo dobra, ciekawa produkcja. Zmarnowany potencjał ma natomiast "Skylight". Zaczyna się super. Elektronika w bardzo przystępnym wydaniu. Jednak przy refrenie jakoś to wszystko siadło.

Tekstowo płyta również jest zróżnicowana. Zacznijmy może od "Spirit Indestructible", do którego tekst bardzo mi się podoba: I have a spirit indestructible A heart that loving was made for A body that's a miracle (PL: Mam niezniszczalną duszę Serce stworzone aby kochać Ciało które jest cudem). Potem (w "High Life") Nelly śpiewa o zagrożeniach związanych z wielką fortuną (brak przyjaciół itp. a także strata wszystkiego). Podoba mi się także tekst do "Believers (Arab Spring)": Where are all the believers? Where are all of the healers? Where are they when you need em to Get down and pray? (PL: Gdzie podziali się wszyscy wierzący? Gdzie są wszyscy ci uzdrowiciele? Gdzie oni są gdy ich potrzebujesz By uklękli i pomodlili się?). Ciekawie przedstawia się również "Miracles". A co z utworami z deluxe'a? Z tej części polecam "Don't Leave Me", w którym Furtado śpiewa, że boi się, że ukochany ją opuści.


Płyta "The Spirit Indestructible" jest zdecydowanie najlepszą z całej dyskografii wokalistki. Jej muzyka jeszcze nigdy nie była tak różnorodna i spójna zarazem. Nelly bardzo zgrabnie balansuje między popem, muzyką world, reggae oraz elektroniką. Czego chcieć więcej? Może sukcesu komercyjnego? Ale chrzanić sprzedaż, ważne, że krążek należy do najlepszych tego roku.

Standard edition:
Najlepsze: Spirit Indestructible, High Life, Parking Lot, Miracles, Believers (Arab Spring)
Najgorsze: -

Deluxe edition:
Najlepsze: Don't Leave Me, Thoughts, Be Ok, End of the World, Play
Najgorsze: Skylight

Ocena ogólna: 6/6

11 komentarzy:

  1. Kiedyś byłam fanką Nelly Furtado, ale dzisiaj to już nie moje brzmienia.
    True-Villain.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Poprawny album, w sumie nie wiem czemu nie został doceniony...

    Mój blog właśnie zmienił adres, mam nadzieję, że mimo to nadal będziesz go odwiedzać. Dzięki i pozdrawiam ;*

    PS. Proszę o zmianę w linkach ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się zastanawiam, czemu płyta nie odniosła komercyjnego sukcesu. W dzisiejszych czasach (w porównaniu z poprzednimi) mało ludzi kupuje płyty. Większość woli ściągnąć sobie z internetu, ale też masz racje, że wytwórnia słabo promowała album. Poniekąd (bynajmniej ja) spodziewałem się czegoś innego od Nelly, ale i tak krążek jest o wiele lepszy od nowego krążka Rihanny czy chociażby Ke$hy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Obok "Folklore" jej najlepszy album

    Zapraszam na http://The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie pojawił się ranking najlepszych singli i nie-singli 2012 roku.

    OdpowiedzUsuń
  5. tzn tak wydaje mi sie ze bardzo dobry album natomiast absolutnie niedoceniony, a szkoda lista-przebojow.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Album bardzo dobry, szkoda że nie miał promocji w Polsce, pewnie odniósł by sukces. U mnie nowy post zapraszam www.PatriciaxLife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na http://The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie pojawił się przegląd muzycznych debiutów i powrotów 2012.

    OdpowiedzUsuń
  8. Płyty nie kojarzę, jakoś nie miałam okazji zapoznać się z muzyką Nelly :P
    Zapraszam na nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na http://The-Rockferry.blog.onet.pl, gdzie pojawiła się ostatnia, 4. część podsumowania 2012 roku.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyś się zraziłam do Nelly i nawet jeśli piszesz, że to bardzo dobry album, to i tak po niego nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń