Tytuł: Ciara
Wykonawca: Ciara
Rok wydania: 2013
Gatunek: pop, r&b, hip hop, electropop
Single: Body Party, I'm Out
Po krążkach „Fantasy Ride” oraz „Basic Instinct”, które sprzedały się w śmiesznie małych ilościach, Ciara została wyrzucona z wytwórni LaFace. Rok później przegarnęli ją w Epic Records. Tam nagrywała kolejny album. Miał on zwać się „One Woman Army” i promowały go single takie jak „Sweat”, „Sorry” czy „Got Me Good”. Ostatecznie jednak projekt porzucono. Żaden z singli ostatecznie nie znalazł się na płycie bardzo pomysłowo nazwanej „Ciara”. A jaki poziom reprezentuje longplay?
Nie lubię Ciary. Od zawsze mnie irytuje. Co prawda pierwsze dwa krążki („Goodies”, „Ciara: The Evolution”) są znośne, tak już kolejne kompletnie mi się nie podobają. „Fantasy Ride” to nagromadzenie tandetnych, tanecznych piosenek i usypiających balladek. Natomiast na „Basic Instinct” to wtórny, nijaki krążek, na którym każdy kawałek brzmi tak samo. Zainteresowało mnie jedynie… półtora utworu z tej płyty. Można więc rzec, że Ciara od początku szła coraz niżej. Aż osiągnęła artystyczne dno. Nowa płyta jest nieco lepsza od poprzedniej. Ale to nadal dno.
Płytę promują dwa single. Pierwszy z nich – „Body Party” – całkiem mi się podoba. To delikatny, subtelny numer. Wyprodukowany został przez Mike Will Made It. I to słychać. Momentami przypomina „Kisses Down Low” Kelly Rowland, za które przecież odpowiada ten sam producent. Ogólnie jednak szału nie ma. Nie do końca podoba mi się wokal Ciary w tym numerze. Drugi singiel był jednak znacznie gorszy. „I’m Out” wokalistka nagrała z Nicki Minaj. Czyżby rewanż za poprzednią współpracę („I’m Legit”)? Piosenka niestety jest irytująca, a sama Nicki bardziej kwiczy niż śpiewa czy rapuje. Straszne.
Pozostałe utwory na tej płycie… Cóż – szału nie ma. Najsłabszą częścią wielu piosenek jest refren. Najbardziej słychać to w „DUI” (zwrotki są boskie, ale refren psuje całe dobre wrażenie) oraz „Keep on Lookin’”. Ten drugi kawałek zaczynał się naprawdę dobrze, ciekawie. Niestety gdy doszedł do refrenu, cała jego magia gdzieś uleciała. Jest nijaki i bardzo zwyczajny. Podobnie mógłbym zresztą napisać o „Sophomore”. Co prawda należy do bardziej hip hopowych i lepszych piosenek na płycie, ale i tak robi średnie wrażenie.
Jednak najgorzej wypadają te imprezowe, electropopowe numery na „Ciara”. Choć wydawać by się mogło, że album jest mało przebojowy, to elektroniki i muzyki tanecznej na nim sporo. Najszybszą i najbardziej energiczną piosenką jest zdecydowanie „Overdose”. Kompletnie mi się jednak nie podoba. Początek nie zapowiadał porażki. Jednak dalsza część kawałka to koszmarna, klubowa rąbanka. Przebojowe i taneczne jest także „Read My Lips”. Mam wrażenie, że podobne utwory słyszałem setki razy. Nie lubię także kolejnej kolaboracji z Nicki Minaj. „Livin’ It Up” jest mniej ciekawe i oryginalne niż „I’m Out” – bardziej dance-popowe i elektroniczne. Nie potrafię wybrać, która bardziej mi się podoba. Tak czy tak, ani jednej, ani drugiej nie lubię. Najlepszym spośród electropopowych numerów jest „Super Turnt Up”. Zwrotki są szybkie, refren zdecydowanie zwalnia. Podoba mi się jedynie mały fragment, w którym Ciara eksperymentuje z wokalem, rapuje. Jednak i tak pamiętam z niego tylko moment, w którym wokalistka śpiewa tytuł.
Czy jest tu w ogóle jakaś piosenka, która przypadła mi do gustu? Tak. Podoba mi się utwór „Where You Go”. Artystka wykonuje go z raperem Future. Choć jego fragmenty są momentami nie do wytrzymania, to ogólna ocena piosenki jest pozytywna. Przeplatają się w niej elementy elektroniki, ale i muzyki akustycznej. Bardzo przyjemny kawałek. Ponownie został wyprodukowany przez Mike Will Made It. Brawo – facet stworzył dwa najlepsze kawałki z tej płyty.
Teksty... to taki niekoniecznie miły dodatek do płyty. Bo przecież nie będzie cały czas śpiewać la la la. Momentami zastanawiam się, kto to pisał. A że nie chce mi się sprawdzać, pozostaje mi tylko wkleić fragment "Body Party", który uważam za debilny: My body is your party (PL: moje ciało jest twoją imprezą). Reszta jest nie lepsza. W "Livin' It Up" śpiewa o imprezie, dobrej zabawie. W innych utworach przewijają się podobne tematy + oczywiste zauroczenia. Słabe i typowe.
Ciara mnie nie rozczarowała. Czemu? Spodziewałem się większej masakry. Przy pierwszym przesłuchaniu nawet pomyślałem sobie: ‚o, to jest całkiem ok’. Jednak z każdym kolejnym coraz bardziej miałem dość. Choć albumu na pewno słucha się lepiej niż "Basic Instinct", to zdecydowanie odstaje od trzech poprzednich. Szkoda. Nie liczę nawet, że w przyszłości będzie lepiej.
Ocena: słabe 2/6
Najlepsze: Where You Go
Najgorsze: Overdose, Livin' It Up, Read My Lips, Super Turnt Up
Nie przepadam za Ciara więc ta płyta jest mi obojętna xD
OdpowiedzUsuńWedług mnie trochę za nisko ją cenisz. Płyta nie jest rewelacyjna, ale jak już oscyluje w okolicach hip-hopu i r'n'b to piosenki są bardziej niż dobre. "Sweat" to bardzo dobra piosenka i według mnie powinna znaleźć się na płycie.
OdpowiedzUsuń"Nie lubię Ciary. Od zawsze mnie irytuje" mam tak samo!
OdpowiedzUsuńZnam kilka numerów wokalistki i żaden z nich mi nie podchodzi, nawet duet z Nicki Minaj, do której żywię sympatię.
Nie przepadam za Ciarą, jej muzyka jest mi obojętna. www.PatriciaxLife.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnajlepsze piosenki Ciary byly z jej debiutu plytowego :Goodies: oraz z jej kolejnej plyty hot-hit-lista.blogspot.com
OdpowiedzUsuń"Nie lubię Ciary. Od zawsze mnie irytuje" To samo i ja mogę o niej powiedzieć.
OdpowiedzUsuńPłyta gorsza niz trzy pierwsze.
OdpowiedzUsuńNowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl (Ciara "Ciara").
Zapraszam na http://muzycznomaniaa.blogspot.com/ pojawiło się nowe kolejne wakacyjne notowanie. Chcesz wiedzieć kto znalazł się na podium to wejdź zobacz i zagłosuj.
OdpowiedzUsuńU mnie NN, zapraszam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPrzesłuchałam jeden jej album i tak się do niej zraziłam, że prawdopodobnie nigdy nie przesłucham czegokolwiek od niej xd
OdpowiedzUsuń